Luiza Piccarreta (1865-1947)

Marino Parodi

LUIZA PICCARRETA (1865-1947) – «córka Bożej Woli»

ŻYCIE

4 marca 1947 roku Luiza Piccarreta, jedna z największych mistyczek XX wieku odeszła z tego świata. Urodziła się we Włoszech, w Corato (prowincja Bari), w 1865 roku, w rodzinie licznej, typowej dla południa Italii. W wieku 12 lat zaczęła słyszeć głos Jezusa. Od tamtej chwili i aż po dzień swej śmierci „święta Luiza”, jak nazywali ją współziomkowie i jej wielbiciele, będzie przeżywać w swej duszy i w swym ciele Mękę Chrystusa. Jej życie, które przebiegło w ciszy, w cierpieniu i na modlitwie, jest całkowicie przepełnione cierpieniem przyjętym, a nawet poszukiwanym, jakby było ono źródłem prawdziwej radości. Z niego wytryskał ocean miłości do Boga i do Jego stworzeń. Bardzo skierowana ku sprawom wiary od najmłodszych lat uczyniła ze swej pierwszej Komunii św. dzień szczególnie umiłowany. Już w tym wieku długie godziny spędzała w kościele, na kolanach, nieruchoma, pogrążona w głębokiej kontemplacji. W wieku 11 lat zostaje „Córką Maryi”.

Chciała bardzo wstąpić do zakonu, jednak z jednej strony opozycja ze strony rodziny – a zwłaszcza matki – z drugiej zaś stopniowo coraz bardziej pogarszający się stan zdrowia, skłoniły ją do porzucenia tego zamiaru. W wieku 18 lat przyjęto ją do III Zakonu Dominikańskiego pod imieniem siostry Magdaleny.

Kiedy miała 16 lat, przebywała z rodzicami i siostrami na fermie, należącej do jej rodziny. Nagle straciła kontakt ze światem. Ujrzała Jezusa, który przekazał jej cierpienia korony cierniowej.

Od tej chwili aż do śmierci Luizie nie udaje się również praktycznie nic jeść. „Pan – opowiada jej biograf o. Pablo Martin – przygotowuje ją do życia wyłącznie wolą Bożą i do tego, żeby jej jedynym pokarmem była Eucharystia.” Pan chciał ukształtować w niej świętość świętych: Królestwo Bożej Woli.

POCZĄTEK CIERPIENIA

Głos Jezusa nakłaniał Luizę do oderwania się od wszystkiego i od wszystkich. Miała około 18 lat, gdy z balkonu swego domu przy ulicy Mazario Sauro, ujrzała Go nagle, cierpiącego pod ciężarem Krzyża, jak podniósł ku niej wzrok i powiedział: „Duszo, wspomóż mnie!” Odtąd Luiza zapłonęła nienasyconym pragnieniem cierpienia dla Chrystusa i zbawienia dusz. Wtedy to zaczęły się jej cierpienia fizyczne, które w połączeniu z udręką duchową i moralną wyniosły ją na szczyty heroizmu.

Luiza, po zaakceptowaniu swego stanu ofiary, znalazła się w warunkach życia bardzo szczególnych: codziennie rano odnajdywano ją sztywną, skurczoną bez ruchu w łóżku. Nikt nie był w stanie jej rozprostować, podnieść ręki, poruszyć głową, bądź nogami. Był to jakby stan pozornej śmierci, z którego wychodziła jedynie po interwencji swego spowiednika lub kiedy go brakowało – innego kapłana. Potrzebę interwencji kapłana dla zadania lub odebrania cierpień, Luiza przeżywała jako bardzo ciężki krzyż, który miał trwać całe jej życie. Trzeba bowiem dodać, że wspinała się na Kalwarię typową dla mistyków, a w szczególności mistyczek: liczni kapłani zarzucali jej, albo że jest opętana, albo że cierpi na histerię, albo jedno i drugie. Doszło nawet do tego, że pozostawiono ją w jej kataleptycznym stanie przez 25 dni. Dopiero błagania jej matki u arcybiskupa przekonały go do nakazania kapłanom obudzenia jej.

Codzienna potrzeba interwencji kapłana, aby móc powrócić do zwykłych zajęć to dla Luizy źródło najgłębszego upokorzenia.

Rzecz niezwykła: jej spowiednicy nie byli nigdy jej kierownikami duchowymi – to zadanie Pan nasz pragnął zachować dla Siebie.

Jezus przemawiał do niej osobiście. Udzielając nauk, poprawiając i karcąc, w razie potrzeby, stopniowo doprowadził Luizę do najwyższej doskonałości. Przez długie lata Luiza była mądrze nauczana i przygotowywana na przyjęcie daru Bożej Woli.

Te niezwykłe zjawiska, których było wiele w życiu tej mistyczki, zostały przebadane i przeszły przez sito wszelkiego rodzaju prób dokonywanych przez lekarzy, teologów, psychologów. Zjawiska te pozostawały jednak nadal tajemnicze i niewytłumaczalne w sposób naturalny.

OFIARA WYNAGRADZAJĄCA

W 1887 roku wybuchła w regionie Pouilles, w którym żyła Luiza, straszliwa epidemia cholery. Luiza prosiła Pana o to, aby powstrzymał ten bicz. On obiecał udzielić jej tej łaski, pod warunkiem jednak, że ona zgodzi się być ofiarą wynagradzającą. Dziewczyna zgadza się. Przez trzy dni cierpi tak straszliwe, że wydaje się jej, że umiera… Potem cholera nagle wygasa.

Luiza jest odtąd przykuta do łóżka. Już nigdy się z niego nie podniesie. Jezus prosi ją o gotowość na stałe cierpienie, a nie jak dotąd przez krótkie okresy, „aby ochronić ludzi przed licznymi karami, które w bliskim czasie spadłyby na nich z powodu licznych grzechów”.

Mimo to Luiza pozostaje całkowicie spokojna, całkowicie obca jest jej jakakolwiek forma uskarżania się lub jakiekolwiek negatywne odczucie.

POCIESZYCIELKA

Drzwi jej domu, w którym żyje ze swą niezamężną siostrą – która będzie jej z miłością oddana aż do śmierci – są zawsze dla wszystkich otwarte. Całe grupy pukają do jej drzwi, aby ją prosić o radę, duchową pomoc, pociechę, modlitwy itd. Ona zaś wszystkich ich przyjmuje i dla każdego ma jakiś punkt odniesienia. W roku 1910 poznaje ojca Annibala M. Di Francia, przyszłego błogosławionego, założyciela Ojców Serca Jezusowego oraz Córek Bożej Gorliwości. Proponuje jej zamieszkanie w jednym z sierocińców lub domów zakonnych, jakie ufundował. Ma być dla innych sióstr oraz dla sierot „mistrzynią cnót i Bożej woli”. Luiza odpowiada, że czuje, iż Pan przeznaczył ją do życia w Corato i że w związku z tym nie może przyjąć jego zaproszenia.

MISTRZYNI CNÓT

Jednak pragnienie ojca Di Francia, żeby ją mieć w swoim zgromadzeniu, jest tak wielkie, że w krótkim czasie zakłada dom w samym Corato. Na prośbę swego spowiednika 7 października 1928 r. Luiza wprowadza się, na swoim łóżku, do nowego sierocińca. Jej życie będzie się odtąd toczyć w klasztorze, przy siostrach Bożej Gorliwości i sierotach.

SŁOWA Z NIEBA

Od pierwszych lat XX wieku Luiza zaczęła zapisywać orędzia, które były jej dyktowane: pierwsze cztery tomy zostały opublikowane w roku 1930 z Nihil obstat arcybiskupa Trani, J. E. Giuseppe Maria Leo. Spowiednik Luizy Don Benedetto Calvi opublikował antologię jej pism pod tytułem „Królestwo Niebieskie w królestwie Bożej Woli”, która ukazała się drukiem w latach 1932-1937.

Dla Luizy, bardzo powściągliwej, opublikowanie jej serdecznego dialogu przesyconego miłością, który wolałaby zachować jedynie dla siebie, było wielkim cierpieniem. Tymczasem chodziło o arcydzieło literatury mistycznej: odczuwamy, jak Ten, który ukazał Siebie Luizie jako źródło wszystkich tych słów, zdefiniował ich naturę i sens:

«Moja córko, nie niepokój się. To są Moje pisma, nie twoje. Kto je przyjmie z wolą dobrą i prawą znajdzie w nich łańcuch Światła i Miłości łączący go z Tym, który kocha swe stworzenia. Te pisma mogę nazwać wybuchem Mojej miłości, szaleństwem, nadmiarem miłości. Ten więc, kto będzie je czytał z zamiarem znalezienia prawdy, odczuje Moje płomienie, poczuje, że jest przemieniany przez miłość i pokocha Mnie bardziej.

Ten zaś, kto je przeczyta, aby w nich znaleźć kruczki lub wątpliwości pozostanie zaślepiony w swym umyśle i zmyli go Moje Światło i Moja Miłość…

W Mojej wszechwiedzy widzę, że te pisma staną się dla Mojego Kościoła jak nowe słońce, które powstanie pośrodku niego, a ludzie przyciągnięci jego oślepiającym światłem będą usiłowali się przemienić w tym świetle i wyjdą z niego uduchowieni i przebóstwieni. Przez to odnowią Kościół i przemienią oblicze tej ziemi.»

Oto istota obietnicy nowej ery współbrzmiąca z „czerwoną linią” współczesnych charyzmatów, które aktualizując obietnicę uczynioną św. Janowi „nowych niebios i nowej ziemi”, od La Salette dochodzą do Vassuli Ryden, przechodząc przez tysiące etapów.

Dzieło Luizy choć nie było w żaden sposób reklamowane rozeszło się na wielką skalę w krótkim czasie. Godna podziwu była jej całkowita obojętność na wszelkie korzyści materialne, które nie pochodziłyby z jej codziennej pracy! Stanowczo odmawiała przyjmowania pieniędzy i prezentów, które usiłowano jej wręczyć z rozmaitych powodów. Nigdy nie przyjęła wynagrodzenia za swoje książki. Błogosławionemu Annibalowi Di Francia, który chciał jej oddać sumy należne za prawa autorskie, odpowiedziała:

„Ja nie mam żadnych praw, bo to, co jest tam napisane, nie jest moje”.

DECYZJA ŚWIĘTEGO OFICJUM

31 sierpnia 1938 roku Święte Oficjum (obecnie: Kongregacja Nauki Wiary) opublikowało dekret, który potępił książki wydrukowane przez Luizę Piccarretę, umieszczając je na indeksie książek zakazanych. Mistyczka zaprzestała od tej chwili pisania na zawsze.

Z Rzymu przyjechał w tym czasie wysłannik, żądając oddania wszystkich jej rękopisów, co Luiza uczyniła bezzwłocznie i spokojnie. Wszystkie pisma powędrowały do tajnych archiwów Świętego Oficjum.

W dniu 7 października 1938, na polecenie przełożonych, Luiza musiała opuścić klasztor i znaleźć nowe mieszkanie. Ostatnie dziewięć lat życia spędziła w domu na ulicy Maddalena. Starzy mieszkańcy Corato pamiętają jak jak 8 marca 1947 r. właśnie stamtąd wynoszono zwłoki Luizy.

OSTATNI ZNAK: ŚMIERĆ

Luiza zmarła mając osiemdziesiąt jeden lat, 4 marca 1947, po piętnastu dniach ostrego zapalenia płuc, jedynej choroby stwierdzonej w całym jej życiu. Zmarła w chwili, gdy noc chyliła się ku końcowi, o tej samej godzinie, o której zwykle kapłańskie błogosławieństwo uwalniało ją z zesztywnienia.

Luiza umarła na łóżku w pozycji siedzącej. Okazało się niemożliwe wyprostowanie jej ciała i położenie, choć jej ciało – i to jest nadzwyczajne – nie uległo rigor mortis i zachowało zwykłą pozycję.

Gdy rozeszła się wieść o śmierci Luizy, cała ludność okoliczna zaczęła napływać do jej domu i konieczna była interwencja stróżów porządku publicznego, aby zapanować nad tłumem, który w dzień i w nocy ciągnął nieprzerwanie, by zobaczyć kobietę, która była tak droga wszystkim sercom. Wszędzie rozlegały się głosy: „Świątobliwa Luiza nie żyje!”. By zadowolić wszystkich, którzy chcieli ją zobaczyć, władze miejskie i sanitarne przyzwoliły na wystawienie zwłok Luizy przez cztery dni. Na jej ciele nie pojawiły się ślady rozkładu. Nie wyglądała na zmarłą – siedziała na swym łóżku ubrana na biało; wydawało się, jakby przed chwilą zasnęła.

Bez żadnego wysiłku można było obracać jej głowę, unosić ręce, poruszać dłońmi i palcami; unosząc jej powieki widać było, że oczy są lśniące, nie zasnute mgłą śmierci. Wszyscy uważali, że żyje jeszcze, tylko śpi głęboko. Specjalnie zwołane Konsylium lekarskie oświadczyło po uważnych oględzinach, że Luiza nie żyje i trzeba ją uznać za rzeczywiście zmarłą, a nie za pogrążoną w letargu, jak wszyscy sobie wyobrażali.

KU CHWALE

Całe Corato odprowadziło Luizę na cmentarz. Każdy chciał wrócić do domu z jakąś pamiątką, z kwiatkiem, którym dotknął trumny zmarłej. Kilka lat później Święte Oficjum zgodziło się na przeniesienie trumny ze zwłokami do kościoła farnego Santa Maria Greca.

4 marca 1987 r. biskup Giuseppe Carata uznał kanonicznie Stowarzyszenie Córek Woli Bożej z siedzibą w Corato.

W roku 1994, w Święto Chrystusa Króla w Kościele farnym, w obecności licznie zgromadzonych wiernych, w tym również gości z zagranicy, gdzie dotarła sława Luizy, Jego Ekscelencja ks. Arcybiskup Carmelo Cassati uroczyście otworzył proces beatyfikacyjny Sł. B. Luizy Piccarrety.

Ci, którzy otrzymali łaski za sprawą Luizy, są proszeni o opisanie ich na adres:

Postulation for the Cause of Beatification Luisa Piccarreta
Postulatore: Don Savino Lattanzio
Palazzo Arcivescoville 70059 Trani (BA) Włochy

Jej postać i dzieło jest coraz bardziej znane również dlatego, że biografię mistyczki pt. „Luiza Piccarreta. Zbiór wspomnień o Słudze Bożej” opublikował Bernardino Giuseppe Bucci, a ostatnio także Don Pablo Martin Sanguiao, proboszcz parafii Civitavechia. Ten ostatni stał się sławny dzięki temu, że zakupił w Medziugorju figurkę Matki Bożej, która od 2 lutego 1995 wylewała krwawe łzy.

MISJA

«Okrążyłem ziemię, przyglądałem się po kolei wszystkim stworzeniom, aby znaleźć najmniejsze i pośród nich znalazłem ciebie, najmniejszą ze wszystkich. Twoja małość spodobała mi się i wybrałem ciebie. Powierzyłem cię moim aniołom, aby cię strzegli, nie po to, aby cię uczynić wielką, lecz po to, aby zachowali twoją małość. Teraz zaś chcę rozpocząć wielkie dzieło wypełnienia Mojej Woli. Z nią nie będziesz się czuła większa, przeciwnie – Moja wola uczyni cię mniejszą i będziesz nadal małą córką Mojej Woli.»

To w ten sposób Niebieski Rozmówca zapowiedział Luizie Piccarrecie misję niezwykle ważną, do której została wybrana. „Wewnętrzny głos” Jezusa, jaki Luiza zaczęła słyszeć w wieku 11 lat i który będzie słyszeć przez całe swe życie, zażąda od niej wyrzeczenia się samej siebie i wszystkiego.

Ukryte życie Świętej Rodziny z Nazaretu zostanie jej przedstawione jako wzór. Życie w Bożej woli, jakiego uczy ją Jezus, to dokładne powtórzenie wewnętrznego życia Jezusa, szczególnie w Nazarecie i w czasie Męki. Jezus jest nauczycielem bardzo wymagającym i bardzo jasnym: «Chcę od ciebie doskonałej zgodności z Moją Wolą, tak żeby twoja wola całkowicie rozpłynęła się w Mojej.»

Luiza przeżyła w wieku 23 lat „mistyczne zaślubiny” z Jezusem w obecności wszystkich Osób Trójcy. Było to 8 września 1889 roku, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Z tej okazji Luiza przyjęła po raz pierwszy „dar Bożej Woli”. Jej Niebieski Oblubieniec wyjaśnił jej następnie, że: «Od kilku dni, My, trzy Osoby Świętej Trójcy, zstąpiliśmy z Nieba i wzięliśmy w posiadanie twe serce, czyniąc sobie z niego stałą siedzibę. Ujęliśmy cugle twej inteligencji, twego serca i całej twej osoby i każda rzecz, jaką czynisz, jest odblaskiem Naszej stwórczej woli w tobie. To potwierdzenie tego, że twoją wolę ożywia zewnętrzna wola. Praca jest już wykonana. Nie pozostaje nic więcej jak tylko dać ją poznać, abyś nie tylko ty, ale też inni mogli mieć udział w tych wielkich dobrach.»

Luiza rozpoczyna niemal wszystkie rozdziały swych książek słowami: „trwając w moim zwykłym stanie…” Przez te słowa rozumie ona stan swej duszy, stan stałego i trwającego cierpienia jak również jej zwykłe odczuwanie najwyższej woli Boga. Luiza zanurza się w niej stale jak w ogromnym oceanie, przemierzając wszystko, co czyni Boże Pragnienie, w Bogu jak i w stworzeniach, w Niebiosach, jak i na ziemi, we wszystkich czasach i we wszystkich pokoleniach. Łączy się też z Jezusem w tym wiecznym i jedynym Akcie Woli Świętej Trójcy, jakie wyraża słowo: „fiat”. Fiat Stworzenia, Odkupienia, Uświęcenia. W sumie chodzi o Fiat voluntas tua sicut in coelo et in terra, według modlitwy „Ojcze nasz”. Luiza wzywa tak Pana, aby przyszedł królować na ziemi. Dzięki wszechmocy i ogromowi Woli Bożej, która wszystko ogarnia i jest obecna we wszystkim Luiza nie pozwala umknąć żadnej chwili, żeby wyrazić swemu Stwórcy całą swą wdzięczność, cześć, uwielbienie, dziękczynienie i uznanie za całą jego chwałę. To właśnie w takiej stałej aktywności jej duszy, którą jest fakt życia w Woli Bożej, wyraża się jej stan stały i niezmienny.

Bł. Annibale Di Francia syntetyzuje dzieło i osobowość tej wielkiej mistyczki następująco: „Ta samotna dusza jest najczystszą dziewicą, całą dla Boga. Ukazuje się jako przedmiot szczególnego umiłowania Odkupiciela, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który z wieku na wiek pomnaża coraz bardziej cuda Swej Miłości. Wydaje się, że tę dziewicę, pozbawioną wszelkiego wykształcenia chciał uformować jako narzędzie zdolne do misji tak wzniosłej, że nie może być porównywana z żadną inną, czyli do zatryumfowania Woli Bożej na całej ziemi.

Przejmująca jest czułość, z jaką Niebieski Rozmówca przenika Swą umiłowaną tajemnicami Swej Miłości: «Odwagi, Moja córko, nie lękaj się. To, co uczynił twój Jezus, było konieczne przez wzgląd na Moją Miłość i wagę tego, co powinienem ci ukazać na temat Mojej Boskiej Woli. Mógłbym rzec, że miała ona służyć Mojemu własnemu życiu i sprawić, że wypełnię Dzieło Stworzenia. Oto dlaczego jest konieczne, abym u początku tego twojego stanu posłużył się wobec ciebie miłosnymi fortelami. Posłużyłem się wobec ciebie taką zażyłością, że to się wydaje nieprawdopodobne, ale dałem ci również tak wiele wycierpieć, aby ujrzeć, czy Mi się we wszystkim poddajesz.

Potem zalałem cię Moimi łaskami i Moją Miłością i na nowo poddałem cię cierpieniu, aby się upewnić, że niczego mi nie odmówiłaś, a wszystko to, aby pokonać twoją wolę.

Potem dałem ci Naszą miłość, odpychaną przez tysiące lat, która się wylewa, która orzeźwia swymi płomieniami, która daje poznać, do jakiego stopnia miłuje stworzenie: kocha je, aż do pragnienia dania mu swej woli, żeby była jego życiem. Wtedy obydwie strony mogą powiedzieć: co jest moje, jest twoje. Kochamy się miłością równą: czego Ja pragnę, ona pragnie. Moja miłość jest prawdziwą miłością. Wiedząc, że stworzenie posiada ograniczoną miłość i wolę, daję mu Moją miłość i Moją wolę – nieskończone. Powiedz: „Jezu, zatrać moją wolę w Twojej albo daj mi Twoją, abym żyła”.»

PISMA

Jezus oświadczył, że wszelkie słowo napisane o Jego Fiat podwaja Jego miłość do posłanniczki i do tych, którzy je przeczytają.

Pisma o Królestwie Bożej Woli mają «sprawić, że nasyci ich zapach Mojej Miłości… Te pisma wyszły bezpośrednio ze środka wielkiego słońca Mojej woli. Jego promienie są pełne prawd, jakie wychodziły z tego centrum i dotyczą wszystkich czasów, wszystkich wieków, wszystkich pokoleń. To wielkie promieniowanie światła napełnia Niebo i ziemię i przez swe światło puka do wszystkich serc, prosi je i błaga o przyjęcie pulsującego życia mojego Fiat…»

Luiza zapisała też proroctwo, jakie otrzymała o przeznaczeniu swych pism: «Będą one dla Mojego Kościoła jak nowe Słońce, które wstanie pośrodku niego. Ludzie, przyciągnięci jego oślepiającym światłem, będą starać się przemienić w tym świetle i uduchowić nim i przebóstwić. Przez to Kościół się odnowi, a oni przemienią oblicze ziemi.»

Panorama tej wielkiej przemiany duchowej jest ogromna: «Prawdy o Mojej Boskiej woli uformują dzień Mojego Fiat pośrodku stworzeń. Tak samo zaczną poznawać pierwsze prawdy, jakie ci objawiłem, tak samo ukształtuje się wspaniała jutrzenka. Te prawdy będą również miały moc dania światła wielkiej liczbie ślepych, którzy go nie znają. I ci, którzy poczują się wyposażeni w niebiański pokój… będą tęsknić za poznaniem także innych prawd, które uformują początek dnia Mojej Boskiej Woli. To będzie dzień Nieba, bardziej niż był nim sam dzień stworzenia, nie z powodun słońca czy gwiazd. Każda bowiem prawda ma moc zrodzić nasze życie w stworzeniu i jak ono przerosnąć wszelkie stworzenie!»

Jezus zauważa, radosny na widok tego, że te słowa szerzą się pośród narodów, że zanoszą one: «nowe poznanie, Moją bezgraniczną Miłość, tajemnice Mojej Woli».

Oświadcza też, że Jego miłość jest coraz większa i że zachował wielkie łaski dla tych, którzy o Nim napisali, «bo są kontynuacją Mojego życia ewangelicznego, rzecznikami Mojego Głosu. To, co nie zostało powiedziane w Mojej Ewangelii, zachowuję, aby powiedzieć tym, którzy o Mnie piszą. Nie skończyłem więc nauczać. Zawsze muszę nauczać, tak długo, jak długo będą istnieć pokolenia.»

Nauczyciel uczy Swą uczennicę: «Błędy również będą pożyteczne, aby uznano, że nie ma w tym żadnej sztuczki z twojej strony i że nie jesteś doktorem. Gdyby bowiem tak było, ty sama zdałabyś sobie sprawę, gdzie się pomyliłaś. To także bardziej ukaże, że to Ja do ciebie mówię, jeśli się będzie patrzeć na te sprawy z prostotą. Zapewniam cię jednak, że ci, którzy będą czytać nie znajdą cienia przywary lub czegoś, co nie jest cnotą, gdyż w czasie gdy piszesz: Ja prowadzę twoją dłoń. W dodatku, jeśli się znajdzie coś, co na pierwszy rzut oka będzie wyglądać jak błąd, to kiedy spojrzy się na to z bliska, okaże się prawdą.»

TESTAMENT

Luiza opuściła ziemię szczęśliwa, szczególnie widać to w duchowym testamencie, jaki pozostawiła potomnym: „Umieram zadowolona… Widzę życie długie i piękne, dobrze wypełnione, oświetlone nieskończonością promiennych słońc. O tak, znam je! To słońca czynów, jakie wypełniłam w Bożej woli. Oto droga, jaką muszę iść, oto droga przygotowana dla mnie przez Bożą wolę, oto droga mojego tryumfu, mojej chwały, droga do bezmiaru szczęścia Bożej woli. To moja droga, to droga, którą zachowam dla wszystkich dusz, które będą chciały żyć Bożą wolą.”

OCENA DZIEŁA

Z punktu widzenia doktrynalnego było jasne od początku – dla tych, którzy się zetknęli z pismami Piccarrety, przygotowani do tego i z duchem wolnym od uprzedzeń – że są one absolutnie zgodne z Magisterium Kościoła. Zauważył to od chwili ich publikacji ojciec Consalvo Valla, który gwarantował, że „w tym co się tyczy zjawisk mistycznych, książka zdaje się być istotnie dziełem natchnionym”. Oczywiście nie przeszkodziło to zakazowi ich publikacji – niestety będącej w zwyczaju Świętego Oficjum – ale to już dawne czasy.

Trzydzieści sześć tomów pism Luizy to wielkie świadectwo jej życia, dzieło, do którego czuła się przeznaczona przez Boga, czyli do wyjątkowej misji oraz świętości, do której czuła się wprowadzona. Jest całkowicie uprawnione narzucające się tu pytanie:

Czy wszystko, co Luiza napisała odpowiada prawdzie obiektywnej?

Ojciec Pablo Martin Sanguiao, wielki znawca i biograf tej mistyczki zauważa: „Nieuchronnie Luiza posiadała w sobie, jako pierwsza, Bożą wolę jako dar łaski. To coś, czego przed nią mistyka nie znała i nie mogła znać, gdyż Pan jeszcze tego nie objawił… Luiza, właśnie dlatego, że posiadała ten dar życia w Bożej woli mogła mówić o niej z większą jasnością i kompetencją niż jakakolwiek inna osoba, która przed nią i po niej nie umiałaby tego uczynić.”

Luiza napisała w liście z 1944 roku: „Nasz Pan dokona największych cudów po to, aby zakrólowała Jego wola na ziemi. Módlmy się więc, aby skrócił czas i aby się wszystko przemieniło w Bożą wolę.”

Luiza, sekretarka Jezusa, – jak często nazywa ją Jezus – jest wezwana, aby być pierwowzorem „drugiego pokolenia dzieci Światłości”. To wielka misja, „gdyż nie chodzi jedynie o jej osobistą świętość, lecz chodzi o objęcie wszystkiego i przygotowanie wszystkich ludzi do królestwa Mojej woli w pokoleniach ludzi.”

Jezus między innymi z naciskiem prosi, aby jego uczennica dała wszystkim poznać, że wszystko mieści się w miłości i Nauczyciel ukazuje jej niezwykłe nowatorstwo jej misji: «Mówię ci o życiu Moją wolą, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem. Znano najwyżej cień Mojej woli… Wniknąć w nią, objąć jej ogrom, pomnożyć się ze Mną i przeniknąć wszystko, nawet pozostając na ziemi, to nie jest jeszcze znane.»

Wyjaśnia, że podczas gdy Jego natura ludzka miała początek, to Jego Wola jest wieczna. Pierwsza jest ograniczona, druga – ogromna i nieograniczona. Oto dlaczego «nie mogłem ci dać zadania bardziej szlachetnego i znakomitego.»

Jezus czyni Luizie bardzo znaczące wyznania na przykład o tym, iż Jego agonia w Ogrodzie Oliwnym była bardziej bolesna niż na Krzyżu. Ta ostatnia bowiem była dopełnieniem i tryumfem nad wszystkim, podczas gdy w Getsemani to był dopiero początek. W tej agonii Jezus odczuł ból najbardziej przenikliwy, gdy wszystkie grzechy świata zostały mu przedstawione jeden po drugim:

«Moja ludzka natura umierała i byłem już bliski śmiertelnego uderzenia. Czy wiesz, co powstrzymało tę egzekucję, podtrzymało Moją ludzką naturę i sprawiło, ze nie umarłem w tamtej chwili? To była przede wszystkim Moja nierozłączna Matka. Moja Matka, cudem Mojej Woli, poczęła Mnie i dała Mi narodziny w czasie. A w chwili agonii dała Mi życie po raz drugi, aby Mi pozwolić na wypełnienie dzieła Odkupienia. Potem, spoglądając na lewo ujrzałem małą córkę Mojej Boskiej Woli, jako pierwszą ujrzałem ciebie, a za tobą – inne córki Mojej Woli.»

Jedynym celem Stworzenia było wypełnianie Woli Boga przez wszystkich. Ten cel nie polegał na tym, aby «człowiek czynił wielkie rzeczy, Ja bowiem uważam taki cel za nic i gardzę nim, on nie jest owocem Mojej woli.» Odkupienie dokonało się właśnie dzięki wyborowi Pana, żeby wynagrodzić przez bardzo dotkliwe cierpienia grzechy człowieka, «nie czyniąc nigdy Mojej Woli, lecz zawsze wolę Boga, nawet w najmniejszych rzeczach, takich jak oddychanie, patrzenie, mówienie itd. Moja ludzka natura nie mogłaby działać i żyć, gdyby nie ożywiała jej wola Ojca.»

Aby odkupienie mogło przynieść Panu pełną chwałę i «udzielić wszelkich należnych praw, wziąłem inne ludzkie stworzenie, Moją Matkę. W Niej Moja wola była zawsze zachowana nietknięta. Nasz cel (Mój i Mojej Matki) popchnął nas jeszcze dalej. Chcieliśmy, aby inne stworzenie, które poczęte jak wszystkie inne ludzkie dzieci, zajęło trzecie miejsce przy Moim boku.»

Jeśli wszystko, co ludzkie, nawet myśl – nie jest spełniane zgodnie z dobrą Wolą Boga – planu nie udaje się zrealizować. Dopiero – mówi Pan – «święci sprawią, że będą obowiązywać prawa Stworzenia, które powracają do Mnie, prawa, które odnoszą wszystko do korzeni Stworzenia, do jego celu… jeśli stworzenie idzie złą drogą musi zostać przywrócone do takiego porządku, w jakim było wychodząc spod Moich rąk.»

Niebieski Rozmówca mówi Luizie z naciskiem o niezwykłości «Bożej woli działającej w stworzeniu». Zauważa, że można przeczytać wiele żywotów świętych, ale w żadnym z nich nie znajdzie się całkowitego cudu zestrojenia Woli Bożej i woli ludzkiej. Co najwyżej znajdzie się próby zespolenia obydwu.

«Otóż nasza wola widząc wielkie dobro, jakie jest w tym, że działa ona sama w trzech odrębnych osobach, chce też działać sama na ziemi w trzech odrębnych osobach, którymi jest Matka, Syn i Oblubienica. Nasza wola sprawi, że wytrysną dzięki nim inne oceany szczęścia, przynosząc ogromne dobra wszystkim podróżnikom.»

Luiza wyznaje swój lęk wobec przywileju tak niezwykłego. Jezus wyjaśnia jej, że – dla Jego najwyższej Woli – «typowe jest dokonywanie największych cudów w duszach dziewiczych i nieznanych. Nie tylko dziewic z natury fizycznej, ale także dziewic na płaszczyźnie uczuć, serca, myśli, gdyż prawdziwe dziewictwo jest odblaskiem natury Boga.»

Jezus błaga też Swą uczennicę: «Zanurzaj twoją wolę w Mojej, gdyż twoja wola ludzka zawiera słabości, namiętności, nędze, które są zasłonami, jakie przeszkadzają wniknąć w Moją wieczną wolę… Oto dlaczego tobie zostało udzielone zerwanie tych zasłon, zburzenie barykad i wypełnienie wszelkich ludzkich czynów jako jednego aktu w uzależnieniu się od Mojej woli, zanosząc je wszystkie do stóp Mojego niebieskiego Ojca jak ucałowane i opieczętowane Jego własną wolą. Żyć w Boskiej woli oznacza przywrócić Mi czystą radość celu mojego Stworzenia.»

Oto ten cel: «Sprawić, że człowiek będzie żył jak nasz syn i dzielić z nim wszelkie nasze dobra, aby on był w pełni szczęśliwy, a my żebyśmy się cieszyli jego szczęściem.»

Misja Bożej woli powierzona Luizie jest największą rzeczą, jaka może istnieć: «Nie ma dobra, które by z niej nie wypływało ani chwały, jaka by z niej nie pochodziła. Wszystko jest na niej skupione: nasze wewnętrzne działania i te, które zrealizowaliśmy zewnętrznie, stworzenie aniołów, świata, ludzi, wszystkich cnót, zasług, przeznaczeń, dóbr, całej chwały wybranych, wszystkich tajemnic nieskończonej miłości, jeszcze nieznanych ludziom, przeszłym i przyszłym, wszystko dokonane jednym Aktem i jednym przejściem.»

Stella Maris, nr 347 str. 29-30; nr 348 str. 21-23. Przekład za zgodą Wydawnictwa du Parvis