Jezus – Królem

Z kazań o. Mateo Crawley-Boevey

JEZUS – KRÓLEM W RODZINIE: INTRONIZACJA

Jedną z form uczczenia Serca Pana Jezusa, która rozwinęła się na całym świecie, była od wielu lat intronizacja w rodzinie. Po uroczystym poświęceniu świata i poszczególnych narodów, po umieszczaniu wizerunku Serca Pana Jezusa na sztandarach, przyszedł czas na uroczystości bardziej prywatne, mające na celu oddanie pod Jego opiekę zacisza domu. Jezus, rozmawiając ze św. Małgorzatą Marią, przyrzekł, że będzie błogosławił tym domom, w których będzie wystawiony i czczony obraz Jego Najświętszego Serca, rozpalonego miłością.

Intronizacja sprawia, że obraz lub figura Najświętszego Serca zajmuje zaszczytne miejsce i odbiera hołd. Sama ceremonia powinna mieć oddźwięk w życiu całej rodziny i, jak sama nazwa wskazuje, Najświętsze Serce ma być w takim domu królem i mistrzem.

Dzieło intronizacji Serca Jezusowego przez poświęcenie rodzin zrodziło się w sercu o. Mateo Crawley-Boevey, gdy ciężko chory przebywał w 1906 lub w 1907 r. w Paray-le-Monial. Rozpowszechnił to dzieło na cały świat. Ułożył też modlitewnik dla członków Adoracji Nocnej, którą wieńczy modlitwa intronizacji. Uzyskał dla tego dzieła aprobatę Stolicy Świętej i osobiste wsparcie kolejnych Papieży. Benedykt XV listem z 27 kwietnia 1915 r. przyznał rodzinom poświęcającym się Najświętszemu Sercu Jezusa specjalny odpust.

Przyjęcie Jezusa jako Króla i Przyjaciela, zawieszenie obrazu Jego Serca w swym domu, na dowód widoczny tego przyjęcia – to akt bezpośredni, krok pierwszy, na drodze waszej miłości rodzinnej względem najukochańszego Mistrza.

Dobra wola i przemyślność serc potrafią nadać temu aktowi wzruszające znamiona czułości i delikatności. Zwykle zbierają się wszyscy: rodzice, dzieci, najbliżsi krewni przed Obrazem, który się ozdabia kwiatami i światłem. Obecny jest przy tym i kapłan, aby poświęcić obraz i powiedzieć parę słów stosownie do okoliczności. Następnie, stojąc, cała rodzina odmawia jednym głosem „Wierzę w Boga”. Potem następują modlitwy, przepisane ceremoniałem, ze wspomnieniem w obliczu Mistrza nieobecnych, zmarłych, oraz pełne głębokiej treści słowa aktu poświęcenia.

Poświęcenia – mówię. Jest to coś więcej niż ofiarowanie się rodziny. To uroczyste ogłoszenie Boskiego panowania Jezusa-Króla w rodzinie. To Hosanna miłości i wynagrodzenia. Ave Rex – Witaj Królu! Król nad królami, Pan przychodzi. Przyjmijcie Go, jak potraficie najlepiej. Oby wam nie mógł uczynić wymówki, jak niegdyś faryzeuszowi Szymonowi, który Go tylko przez ciekawość zaprosił, i nie uczcił, jak zwyczaj nakazywał. Gdy się więc faryzeusz dziwił, widząc Magdalenę u stóp Jezusa, otrzymał odpowiedź:

„Wszedłem do domu twego, a nie dałeś wody, abym obmył nogi… nie dałeś mi pocałunku… nie namaściłeś mi głowy oliwą itd.”
Zapamiętajcie ten wyrzut Pański. Na pewno z wielką czcią przyjmowalibyście wysokich dostojników… A gdy Pan przyjdzie, przyjmiecie Go w małym pokoiku na uboczu?! Jest albo nie jest Królem rodziny?… A więc, dla Niego miejsce najprzedniejsze!

Nieraz ludzie wmawiają innym, że trudne jest oddawanie Mu tego społecznego hołdu. Wy, prawdziwi chrześcijanie, nie będziecie zważali na wzgląd ludzki. Wprowadźcie Jezusa do największego pokoju, do salonu, tam, gdzie się zbiera cała rodzina! Wynagródźcie w ten sposób zniewagi, wyrządzane Jego królewskiej godności. Pan Jezus mówił do świętej Małgorzaty Marii, że pragnie wchodzić z przepychem i majestatem do domów królów i panujących, aby w nich być o tyle uczczonym, o ile był okryty zniewagami i poniżeniami podczas swej Męki.

Chce panować również u małych i ubogich.
Przychodzi do nas obnażony ze swego majestatu, jedynie z blaskiem swoich ran… z bogactwem Serca, które nas tak bardzo umiłowało. To Nazarejczyk, syn ludu, który się urodził w stajence… Za życia był pokornym i ubogim rzemieślnikiem, i z miłości ku ubogim zaznał cierpień ubóstwa i troski o niepewne jutro. Pragnie też, aby ubodzy, pracujący, i ci, którzy znoszą trudy, poddali się tak wdzięcznemu panowaniu Jego Boskiego Serca!… Chce, aby ten lud, zdobyty ubóstwem Betlejem i Kalwarii – do Niego należał. Chce, aby wielka rzesza ludzka, która płacze i która cierpi, bo złakniona jest prawdy i spragniona sprawiedliwości – uwielbiała, wierzyła, ufała i kochała. Chce, aby Go wyniesiono na tron w ogniskach ubogich… Albowiem On jest Jezusem, Ubogim z Nazaretu!

Jego Serce pocieszyć zdoła także biedna chata, jeśli w niej znajdzie dla Siebie tron miłości i ufności. Dom macie niewielki, stół prosty, skromne sprzęty… Ale jeżeli zaprosicie Pana, aby w nim spoczął, pokrzepił się, zakosztował pociechy, wtedy wasz mały dom stanie się pałacem, pałacem królewskim, w którym żyć będziecie ze skarbu rajskiego, ze skarbu samego Króla!… Będziecie żyć miłością.

Zatem Jezus domaga się najpierw od rodziny, wspomnianego wyżej hołdu społecznego. Jest to piękny odruch serc, ale nie o sam odruch tu chodzi – nawet jeśli odruch jest piękny – ani o złożenie hołdu, nawet uroczystego.

Przystępuję do tego, co jest rzeczą najważniejszą, decydującą w krucjacie, którą głoszę:

Złożenie Jezusowi hołdu ma zapoczątkować życie wiary i miłości! Rodzina musi żyć swoim poświęceniem się, musi ono wytwarzać w niej trwały stan, w którym Ewangelia święta będzie regułą życia rodzinnego i jego duszą!

Trzeba współżycia, to jest życia wspólnego z Jezusem, któregośmy przyjęli do siebie i przyznali Mu Jego prawa; trzeba zaproszenia Go, aby błogosławił nasz poranek i wieczór, pokój i niepokój, uśmiech i łzy: „Zamieszkaj z nami, o Panie! Jak u siebie, jak we własnym domu. Bądź nam Królem! Naszym Powiernikiem, naszym Doradcą. Będziesz nam przewodniczyć we wszystkim. Nic się tu nie odbędzie bez Ciebie; nasze troski i wesela, nasze żałoby i smutki – wszystko będziemy z Tobą dzielili”.

Oto myśl przewodnia: Żywy Jezus w ognisku! Bóg, Emmanuel w świątyni poświęconej Mu rodziny.

Gdy schodziłem z ambony, po wygłoszeniu kazania w Bolonii, rzekł mi miejscowy kardynał: „Zostań jeszcze, ojcze. Wygłosiłeś nam ogromną prawdę, do której ja sam od siebie dorzucę: Amen. W dni wielkich świąt katedra moja i wszystkie kościoły wypełnione są zawsze po brzegi – wszakże nie widzę, aby lud mój stawał się bardziej chrześcijański. Dlaczego tak się dzieje? Oto chwilę modlą się w kościele, a powróciwszy do domu, nadal żyją po pogańsku, według natury. Jak to, ojcze, wygłosiłeś bardzo trafnie: ognisko ich to nie jest tabernakulum! Nie ma tam Jezusa! Oto, co koniecznie trzeba zmienić. Na przykładzie okażę ojcu, czym się może stać poświęcenie rodziny, jeśli ona nim żyje.

Pewna rodzina, w czasie wojny, otrzymuje telegram z wieścią, że starszy syn legł na polu chwały. Matka składa rozerwaną depeszę przed wizerunkiem Króla domu; wzywa dzieci, sługi, całą rodzinę. Zapala świeczniki, przynosi kwiaty – następnie jak prawdziwa bohaterka, pierwsza intonuje pieśń: „Jezu, nadziejo nasza jedyna!…” Następnie wszyscy odmawiają „Wierzę w Boga”. Po skończonej modlitwie, matka mówi do dzieci: Wasz starszy brat odszedł do wieczności – jest w objęciach Króla naszej rodziny…. Leją się łzy do stóp Serca Jezusowego… Oto niezrównany hołd złożony Królowi Miłości! Takie jest znaczenie intronizacji.

W innej rodzinie, dzieci powracają ze szkoły, obładowane nagrodami i świadectwami. Biegną rzucić się w objęcia rodziców. „Nie – mówi im ojciec – złóżcie najpierw swe świadectwa i nagrody u stóp Pana Jezusa; potem dopiero was uściskam.”

U progu mojego apostołowania miałem między innymi raz szczęście wprowadzić Serce Jezusa na tron w ognisku domowym, świeżo założonym przez dwoje młodych ludzi z kręgów robotniczych. Zapragnęli w sam dzień ślubu wprowadzić do domu swego Króla Miłości – „On będzie naszym najserdeczniejszym Przyjacielem przez wszystkie chwile życia” – powiedzieli.

W kilka lat później wezwano mnie, abym ich odwiedził. Młoda niewiasta złożona była ciężką niemocą. Mąż znajdował się w niewiele lepszym stanie. Nie trudno było domyślić się biedy z ich ubogiego mieszkania. Jednak, zaraz na wstępie, uderzał przybysza swym widokiem piękny obraz Najświętszego Serca Jezusowego, umieszczony na najbardziej zaszczytnym miejscu.

Powiedziawszy im kilka słów pociechy i otuchy, zapytuję: „Nieszczęśliwi jesteście, moje dzieci?” „My nieszczęśliwi?” – odrzekła młoda niewiasta tonem, z którego przebijała głęboka wiara, z oczyma błyszczącymi od gorączki – „O nie, ojcze, my nie jesteśmy nieszczęśliwi. Nacierpieliśmy się, to prawda, ale cierpieliśmy razem z Nim. Wprowadzając Go do nas, powiedziałeś, ojcze, że będzie nas pocieszał we wszystkich naszych bólach, że potrafi nam osłodzić wszelkie cierpienie…. Ojcze, On to uczynił!”

Jakże ci poczciwi ludzie dobrze pojęli znaczenie i doniosłość intronizacji! Nie zatrzymali się na zwykłym przyjęciu Pana Jezusa u siebie ani na tym, aby co pewien czas regularnie złożyć Mu hołd swej czci, ani nawet na zwracaniu do Niego co dzień gorącej modlitwy: uczynili Go prawdziwie swym Przyjacielem, swym Powiernikiem.

Przychodzi mi jeszcze na myśl. Pewna młoda wieśniaczka napisała do mnie, w jaki sposób pojmuje intronizację: „Od tamtego dnia – powiada – jestem jakby gospodynią u Pana Jezusa, w Jego domu. Dla Niego samego pracuję, składam Mu moje kwiaty, i wszystko cokolwiek czynię – jest dla Niego”.

Podziwiałem tę prostotę dziecka, które uchwyciło całą Boską wzniosłość zjednoczenia się z Jezusem w miłości. List ten wydał mi się tak pięknym, że dałem go do odczytania Ojcu Świętemu.

A oto ostatni wzruszający przykład.

W pewnej miejscowości, ojciec jednej z najznaczniejszych rodzin postanowił dokonać, w pierwszy piątek miesiąca, uroczystej Intronizacji w swoim domu. W środę rano przyszła nagle choroba – i wieczorem już go nie było na tym świecie. Przed śmiercią wymógł na żonie obietnicę, że nie będzie odwlekać Intronizacji, lecz dokona jej wobec jego zwłok. „Odtąd – mówił – Serce Jezusa obejmie w domu moje miejsce.” Zacna i mężna wdowa, opowiedziawszy osobom zebranym na pogrzeb ostatnią wolę swego małżonka, wzięła Obraz Boskiego Serca, złożony na trumnie i zawiesiła go na zaszczytnym miejscu, które było dla niego przygotowane.

A chcecie może dowodu opieki Serca Jezusowego nad rodziną, której był Królem?…

W jednym z miast Ameryki trzęsienie ziemi pochłonęło wiele ofiar. Skoro klęska ustała, pospieszono z pomocą rannym. Przybiegam do domu w ruinach: ojciec i matka, spokojni i pełni radości klęczą przed obrazem Serca Jezusowego. „Ojcze, czy przypominasz sobie intronizację? – mówią mi – Tu z nami jest Boski Przyjaciel; ten dom jest Betanią. W Betanii nie umierają, albowiem Jezus-Przyjaciel jest z nimi!”

Oto w jaki sposób Jezus pragnie być w rodzinach Królem, Przyjacielem, Centrum Życia. Jeżeli uznaliście nad sobą królewskie władanie Boskiego Mistrza, poprowadzi was to logicznie do spełnienia wszystkich żądań Jego Serca, z którymi związał obietnice niepojętego miłosierdzia.

– Będziecie wierni w uroczystym obchodzeniu pierwszych piątków miesiąca, oraz częstym przyjmowaniu Komunii św. wynagradzającej.

– Święto Jego Boskiego Serca będzie szczególnie waszym wielkim świętem, i dzień, w którym przypada, będziecie obchodzić jako największą uroczystość.

– Nie wyrządzicie Mu przykrości przypuszczeniem, iż pragnie od was dla Siebie czegoś niemożliwego.

– Będziecie obchodzić to święto nie tylko w kościele, tego dnia, lecz i w świątyni swego ogniska, ponawiając akt poświęcenia się, i przez wielką radość i wesele w rodzinie. Uroczystość ta przyniesie wam wielkie łaski Boże i błogosławieństwa, albowiem ustanowiona została na własne żądanie Pana Jezusa, które wyraził św. Małgorzacie Marii w Paray-le-Monial.

– Będziecie również odmawiali wspólnie przed Obrazem Serca Jezusowego swój pacierz codzienny, a co najmniej: wieczorem.

Kończę, przypominając wam, że Papież pragnie tego Dzieła i popiera je z całego serca, gdyż uważa je za środek bardzo skuteczny do odrodzenia społeczeństwa – przez odrodzenie i odnowienie małej społeczności: rodziny. Albowiem intronizacja, jednocząc źródło życia Bożego, Serce Jezusowe, ze źródłem życia ludzkiego, kołyską, przygotuje w każdym ognisku pokolenie świętych, którzy wyrosną z obietnic tegoż Boskiego Serca Jezusowego.

Lektury, które polecamy: