Homilia Jana Pawła II na 20-lecie Pontyfikatu
«Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?» (Łk 18,8)
Pytanie to, zadane kiedyś przez Chrystusa Jego uczniom, stawiane było wielokrotnie w ciągu 2000 lat ery chrześcijańskiej ludziom, których Opatrzność Boża wzywała do przyjęcia drogi Piotrowej. Myślę w tej chwili o wszystkich moich, dalekich i bliskich, poprzednikach. Myślę w sposób szczególny o sobie i o tym wszystkim, co wydarzyło się 16 października 1978 r.
W dzisiejszej celebracji dziękuję Bogu wraz z Wami wszystkimi za tych 20 lat Pontyfikatu. Przywołuję w pamięci wspomnienie 26 sierpnia 1978 r., gdy w Kaplicy Sykstyńskiej zabrzmiały słowa pierwszego kardynała w porządku biskupów i kamerlinga Świętego Kościoła Rzymskiego, skierowane do mojego bezpośredniego poprzednika: „Czy przyjmujesz ten kanoniczny wybór na Najwyższego Kapłana?”. „Przyjmuję” – odpowiedział kard. Albino Luciani. „Jak chcesz się nazywać?” – pytał dalej kard. Villot. „Jan Paweł” – brzmiała odpowiedź. Któż pomyślałby wówczas, że po zaledwie kilku tygodniach te same pytania będą skierowane do mnie, jako jego następcy?
Na pierwsze pytanie: „Czy przyjmujesz?” odpowiedziałem: „W duchu posłuszeństwa wiary przed Chrystusem, moim Panem, powierzając się Matce Chrystusa i Kościoła, świadom wielkich trudności – przyjmuję”. A na następne pytanie: „Jak chcesz się nazywać?” także ja odpowiedziałem: „Jan Paweł”. Po zmartwychwstaniu Chrystus trzykrotnie zapytał Piotra: „Czy Mnie miłujesz?” (por. J 21,15-17). Apostoł, świadom swej własnej słabości, odpowiedział: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” i otrzymał od Niego zadanie: „Paś owce Moje!” (J 21, 17). Misję tę powierzył Pan Piotrowi, a w nim – wszystkim jego następcom. Te same słowa skierował także ku temu, który dzisiaj przemawia do Was w chwili, w której zostało mu powierzone zadanie umacniania braci w wierze. Jakże często powracałem myślami ku słowom Jezusa, które św. Łukasz zachował w swej Ewangelii. Niewiele czasu przed podjęciem męki Jezus powiedział do Piotra: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22, 31-32). „Utwierdzanie w wierze braci” jest zatem jednym z najbardziej podstawowych aspektów posługi duszpasterskiej powierzonej Piotrowi i jego następcom.
W liturgii dzisiejszej Jezus stawia pytanie:
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.
Jest to pytanie, które dotyczy wszystkich, a w sposób szczególny następców Piotra. „Gdy przyjdzie, czy znajdzie…?” Z każdym rokiem przybliża się Jego nadejście.
Sprawując Świętą Ofiarę Mszy, po konsekracji powtarzamy zawsze: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia”. Czy po nadejściu znajdzie wiarę na ziemi? Czytania liturgiczne tej niedzieli mogą sugerować podwójną odpowiedź na to pytanie. Pierwszą czerpiemy z wezwania, z jakim św. Paweł zwraca się do swego zaufanego współpracownika Tymoteusza. Pisze Apostoł: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę; [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz” (2 Tm 4,1-2). To jest synteza szczegółowego programu działania. Rzeczywiście, posługa apostolska, a zwłaszcza posługiwanie św. Piotra, wyraża się przede wszystkim w nauczaniu. Aby nauczać prawdy Bożej, ten, kto to czyni, musi sam „trwać w tym – jak jeszcze raz pisze Apostoł do Tymoteusza – czego się nauczyłeś i co ci powierzono” (2 Tm 3, 14). Biskup, a w jeszcze większym stopniu Papież, musi ciągle wracać do źródeł mądrości, które prowadzą do zbawienia. Musi kochać Słowo Boże.
Po 20 latach służby na Stolicy Piotrowej muszę sam sobie dzisiaj zadać kilka pytań. Czy zachowałeś to wszystko? Czy byłeś gorliwym i czujnym nauczycielem wiary w Kościele? Czy próbowałeś przybliżać współczesnym ludziom wielkie dzieła II Soboru Watykańskiego? Czy próbowałeś zadowolić oczekiwania wierzących w Kościele i także ten głód prawdy, który daje się odczuć w świecie, poza Kościołem? W mojej duszy brzmi echo tego wezwania św. Pawła: „Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który przyjdzie sądzić żywych i umarłych – i który będzie sądził także ciebie – głoś Słowo” (por. 2 Tm 4,1-2)! Głosić Słowo! To jest mój obowiązek: robić wszystko, co możliwe, aby Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, mógł znaleźć wiarę na ziemi. Jest ponadto jeszcze jedna odpowiedź, którą możemy wyłowić z pierwszego czytania biblijnego, zaczerpniętego z Księgi Wyjścia. Ukazuje ono symboliczny obraz Mojżesza trwającego na modlitwie, z rękami wzniesionymi do nieba, podczas gdy na wzgórzu trwała bitwa jego ludu z Amalekitami. Gdy Mojżesz miał uniesione ramiona, Izrael przeważał, a ponieważ Mojżesz czuł, że jego ramiona coraz bardziej mu ciążyły, przyniesiono mu kamień, aby usiadł, podczas gdy Aaron z jednej strony a Chur z drugiej podtrzymywali jego ramiona. A on trwał na modlitwie aż do zmierzchu, aż do porażki Amalekitów, których pokonał Jozue (por. Wj 17,11-13).
Oto jest ikona o niezwykłej mocy wyrazu; ikona pasterza, który się modli. Trudno jest znaleźć bardziej wymowne odniesienie dla wszystkich sytuacji, w jakich znajduje się nowy Izrael – Kościół, walcząc z różnymi Amalekitami. W pewnym sensie wszystko zależy od wzniesionych ku górze ramion Mojżesza. Modlitwa pasterza podtrzymuje owczarnię. Jest to rzecz pewna. Zarazem jednak prawdą jest także to, że modlitwa ludu podtrzymuje tego, który ma za zadanie tej owczarni przewodzić. Tak było od samego początku. Gdy w Jerozolimie został uwięziony Piotr, aby wraz z Jakubem zostać skazanym na śmierć tuż po świętach, cały Kościół modlił się za niego (por. Dz 12,1-5). Jak podają Dzieje Apostolskie, w sposób cudowny został on wyprowadzony z więzienia (por. Dz 12,6-11). Tak działo się niezliczoną ilość razy w ciągu wieków. Ja sam jestem tego świadkiem, doświadczając tego na mojej własnej osobie. Modlitwa Kościoła ma wielką moc! Chciałbym tutaj podziękować wszystkim tym, którzy w tych dniach wyrazili swoją solidarność ze mną. Dziękuję za liczne przesłania z życzeniami, jakie otrzymałem. Przede wszystkim dziękuję za nieustającą pamięć w modlitwie. W szczególny sposób myślę o chorych i cierpiących, którzy są mi bliscy, ofiarowując swe cierpienia. Myślę o klasztorach klauzurowych i o wielu zakonnicach i zakonnikach, o młodych i o rodzinach, którzy nie przestają zanosić chóralnych modlitw do Boga za moją osobę i za moją posługę powszechną. Czułem w tych dniach, jak bije przy mnie serce Kościoła!
Dziękuję Wam wszystkim, obecnym tu, na Placu św. Piotra, którzy łączycie się z moją dziękczynną modlitwą do Boga za 20 lat posługiwania Kościołowi i światu. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do prezydenta Republiki Włoskiej i do wszystkich, którzy mu dzisiaj towarzyszyli, zaszczycając mnie swoją obecnością. Z braterską miłością dziękuję następnie kard. Camillo Ruiniemu, który na początku dzisiejszej uroczystości wyraził wdzięczność Was wszystkich Chrystusowi i Następcy św. Piotra. Jestem wzruszony obecnością tak wielu kardynałów, arcybiskupów i biskupów, a zwłaszcza kapłanów diecezji rzymskiej i Kurii Rzymskiej, którzy uczestniczą w tej uroczystej Eucharystii. Chciałbym w tym momencie powiedzieć Wam wszystkim, jak cenne było dla mnie Wasze wsparcie w ciągu tych lat służby Kościołowi na Stolicy Piotrowej. Chciałbym zaświadczyć swoją wdzięczność za ciepło, z jakim miasto Rzym i Włochy przyjęły mnie od pierwszych dni mego posługiwania Piotrowego. Proszę Boga, aby wynagrodził Was szczodrze za to wszystko, co uczyniliście i robicie, aby wspomóc mnie w spełnianiu powierzonych mi obowiązków. Najdrożsi Bracia i Siostry z Rzymu, z Włoch i całego świata! Takie jest znaczenie naszego modlitewnego zgromadzenia na Palcu św. Piotra: dziękować Bogu za opatrznościową troskę, z jaką nieustannie prowadzi i wspiera swój Lud na drodze historii; ponowić z mojej strony „tak”, wypowiedziane 20 lat temu, w zawierzeniu Łasce Bożej; ofiarować z Waszej strony zobowiązanie do ciągłej modlitwy za tego papieża, aby do końca mógł wypełnić swoją misję.
Ponawiam z całego serca zawierzenie mojego życia i mojej posługi Pannie Maryi, Matce Zbawiciela i Matce Kościoła. Jej powtarzam z synowskim oddaniem: Totus Tuus! (Cały Twój). Amen.