Pascale Schütz
KUBA: ROZKWIT KOŚCIOŁA WŚRÓD PRZEŚLADOWAŃ
POŁOŻENIE WCIĄŻ TRUDNE
Pozytywne opinie na temat Republiki Kuby, pojawiające się w mediach z okazji 75 rocznicy urodzin Che Guevary (14 czerwca), rewolucjonisty zamordowanego w Boliwii w 1967 roku, są dalekie od prawdy. Po dwutygodniowym pobycie w tym wyspiarskim kraju leżącym na Karaibach, członkowie międzynarodowej organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” oświadczyli, że dyktatura Fidela Castro, którego Che Guevara był bliskim współpracownikiem, pogrążyła ludność w nędzy i pozbawiła wolności.
Od czasu wizyty Papieża w 1998 roku sytuacja Kościoła wydaje się jeszcze trudniejsza, a przekonanie wielu mieszkańców Zachodu o zmianach na lepsze w tej materii, można uznać za iluzję.
Kuba jest krajem kontrastów i sprzeczności. Paradoksalnie, ci sami Kubańczycy, którzy mówią do gościa: „Aqui es tu casa!” („Oto twój dom!”) nie czują się w swojej ojczyźnie jak u siebie. W niektórych miastach przyczyną tego stanu rzeczy jest polityka apartheidu, stosowana, odkąd turyści są faktycznymi panami na Kubie. Mimo niedawnych ustępstw poczynionych przez władze, Kubańczyk może wejść do większości restauracji tylko w towarzystwie turysty. Podobnie w przypadku barów. Jedynymi sklepami gdzie naprawdę można cokolwiek kupić, są te, które przyjmują dolary amerykańskie: dewizy nieosiągalne dla większości Kubańczyków, otrzymujących wypłaty w pesos. Wartość turysty jest więc mierzona w dolarach, Kubańczyka – w pesos.
Jak wytłumaczyć to, że „okres szczególny” (recesji) ogłoszony tu po upadku radzieckiego komunizmu, przedłuża się do chwili obecnej? Po kilku latach poprawy, na Kubie znowu brakuje wszystkiego lub prawie wszystkiego, a zwłaszcza żywności, środków transportu i elektryczności. Mimo nędzy dotykającej wszystkie warstwy populacji, katolicka organizacja Caritas, działająca tutaj od 11 lat, nie ma prawa nieść pomocy potrzebującym. W kraju żyje 11 milionów uciemiężonych i coraz bardziej wyniszczonych głodem osób. Każda rodzina otrzymuje co miesiąc żywność, która wystarcza na tydzień, najwyżej dwa. Dzieciom podaje się wówczas wodę i cukier. Jak wytłumaczyć to dziecku? Jak przekonać je, że powinno się uczyć i studiować, jeżeli sprzedawca w barze dla zagranicznych turystów zarabia więcej niż profesor, inżynier albo lekarz?
Wszystko, co nie jest w 100 % zgodne z ideologią partii, zostaje uznane za wrogą propagandę. Kościół uważany jest czasami za rodzaj partii opozycyjnej. Wszystko jest tutaj polityką.
KATOLICY OFIARAMI DYSKRYMINACJI
Wymierzona przeciw katolikom polityka represji pogłębiła się około roku 2000: zwolnienia z pracy, odmowa przyjęć na niektóre kierunki studiów, zakaz nabywania określonych dóbr, a nawet zakaz sprzedawania im czegokolwiek. Katolikom odważającym się krytykować postanowienia władz, pod wszelkimi pretekstami odmawia się zgody na odbudowę, renowację i wznoszenie nowych kościołów oraz na zakup nowych bądź używanych pojazdów, które mogłyby służyć pracy duszpasterskiej księży i zakonników. Te szykany, choć nie można ich nazwać prześladowaniami sensu stricto, stanowią skuteczny sposób kontrolowania Kościoła i utrudniania jego ewangelizacyjnej misji.
PRZECIWDZIAŁANIE IGNORANCJI RELIGIJNEJ
Obywatele zostali poinformowani o zasadzie, w myśl której „edukacja dzieci nie jest obowiązkiem rodziców, ale państwa”. Władze kubańskie niepokoi ogromne zainteresowanie młodzieży Kościołem katolickim. W szkołach wprowadzono zakaz noszenia przez dzieci symboli religijnych. Aby wzmóc presję na i tak już osłabione rodziny, szkoła (czytaj: partia) organizuje zajęcia w czasie, w którym odprawiane są niedzielne Msze św. Rodziny nie mogą wspólnie uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii ani świętować razem. Dzieciom uczącym się w niektórych szkołach (z internatem) wolno widywać się z rodzicami raz na miesiąc lub rzadziej.
Kościół postanowił się temu przeciwstawić. We wszystkich diecezjach rozpoczęto kampanię w obronie rodziny i życia. Codzienne, niebagatelne wyzwanie, jakim jest formacja religijna, zostało uznane przez Konferencję Biskupów za priorytetowe zadanie Kościoła. Aby temu sprostać, należy przyzwyczaić ludzi do samodzielnego myślenia i wyrabiania sobie własnych opinii. Być może trudno jest im posiadać własne idee, gdy od ponad 40 lat władza usiłuje dyktować im określony sposób rozumowania.
Media pozarządowe, oficjalnie uznane za nieistniejące, są w rzeczywistości zaledwie tolerowane. Każda diecezja posiada własny przegląd, a także czasopisma poświęcone tematyce rodziny, ewangelizacji lub katechezy. Ta „prasa pisana”, powstająca w prowizorycznych warunkach, (Kościół nie posiada żadnej możliwości wydawania swoich dokumentów) stanowi jedyny głos alternatywny dla oficjalnej propagandy. Nie wolno też publikować wszystkiego; każdy artykuł jest przedmiotem swego rodzaju cenzury.
Na Kubie, zbudowanie nowego kościoła jest dziś niezwykle trudne, a życie religijne toczy się głównie w rodzinach. „Casas de misión”, czyli domy misyjne, na różne sposoby pomagają ludziom wytrwać w wierze, dzięki kapłanom, którzy potrafili zachować i ocalić od zapomnienia praktyki religijne. Dzieci i dorośli otrzymują tam odpowiednią formację. Domy te są wspomagane finansowo przez biskupstwa.
ODRODZENIE KOŚCIOŁA
Mimo zagrożeń i problemów, Kościół katolicki na Kubie przeżywa prawdziwą wiosnę. Jeszcze w 1986 roku, tylko 10 procent ludności uważało się tu za katolików. Około 2 lata po pielgrzymce Papieża Jana Pawła II w styczniu 1998 roku, 40 procent mieszkańców Kuby deklarowało wyznawanie wiary katolickiej. We wszystkich parafiach zauważa się ogromne pragnienie przyjęcia chrztu, nawet jeśli pobudką niektórych osób jest synkretyczna religijność i przekonanie, że sakrament ten w magiczny sposób chroni przed złymi duchami. Trzeba dodać, że mimo owych 40 procent, Kościół funkcjonuje dzięki pomocy płynącej spoza granic kraju.
NASILENIE SIĘ REPRESJI
Władzom udaje się być może kontrolować życie Kościoła, ale nie jego serce, które bije coraz żywiej. Nie słabnie aktywność wspólnoty jego wiernych, którzy organizują uroczystości, katechezy, niosą pomoc chorym, więźniom, osobom starszym, ubogim, zapewniają rzetelną informację.
Według organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, wielu Kubańczyków ma nadzieję, że upadek reżimu nastąpi najpóźniej po śmierci Fidela Castro. Obawiają się oni konfliktów i krwawych porachunków, jakie mogłyby temu towarzyszyć. Odpowiedzialność za próby uniknięcia wojny domowej spoczęłaby wtedy na Kościele, który stanowi dziś siłę respektowaną na Kubie zarówno przez wierzących, jak i niewierzących. Władza ma świadomość, że nie jest akceptowana przez lud i stara się podporządkowywać go sobie, póki jest to jeszcze możliwe, bezwzględnie obchodząc się z tymi, którzy usiłują wprowadzać pokojowe zmiany. Wróciła ona do polityki represji stosowanych przeciwko obrońcom praw człowieka i Kościoła. Ostatnie pośpieszne procesy kilkudziesięciu więźniów sumienia, skazanych na 2 do 28 lat pozbawienia wolności oraz powierzchowne osądzenie i egzekucja 3 osób, które zawróciły uszkodzony prom, grożący życiu pasażerów, wpisują się w tę rosnącą falę przemocy ze strony reżimu kubańskiego.
Pascale Schütz
Stella Maris, styczeń 2004, str. 12-13
Przekł. z franc.: A.L za zgodą Wydawnictwa du Parvis