OBJAWIENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY W AMSTERDAMIE
Wyjaśnienie Redakcji „Vox Domini”
Drodzy Czytelnicy!
Przed kilkoma laty zaczęliśmy publikować informacje o objawieniach Matki Bożej w Amsterdamie – przekonani o ich prawdziwości – a następnie wiadomości o Międzynarodowych Dniach Modlitw ku czci Pani Wszystkich Narodów (np. w nr 12, 40, 47), organizowanych co roku przy udziale ordynariusza diecezji Haarlem oraz pielgrzymów z całego świata.
Chcielibyśmy jeszcze raz wyjaśnić, że rozpowszechniamy wyłącznie te objawienia, które na podstawie bardzo rygorystycznych – naszym zdaniem – zasad rozeznawania oceniamy jako wiarygodne. Staramy się modlić się o rozeznanie i następnie, na ile to możliwe, rozeznać ducha przesłań, poznać wnikliwie ich treść. Jesteśmy głęboko przekonani, że nikogo, kto się modli o rozeznanie, Bóg nie pozostawia bez odpowiedzi. I tak, co do objawień w Amsterdamie nie mieliśmy wątpliwości, że ich duch jest prawdziwy, a treść – zgodna z nauczaniem Kościoła.
Tymczasem otrzymywaliśmy sporadycznie listy ostrzegające nas, jakoby w rozmowach z egzorcystami szatan przyznał się, że to on sam jest autorem tych objawień. Jednym z najważniejszych argumentów, przytaczanych rzekomo przez szatana był fakt, że w modlitwie – podyktowanej przez Matkę Bożą w Amsterdamie wizjonerce Idzie Peerdeman – znalazły się słowa: „która kiedyś była Maryją”.
Po pierwsze, jeśli przyjmiemy, że istotnie doszło do rozmów szatana z egzorcystami i szatan przyznał się do rzekomego autorstwa objawień w Amsterdamie, to dla nas zawsze szatan był i pozostaje ojcem kłamstwa i nie mamy zamiaru wierzyć jego słowom, niezależnie od okoliczności, w jakich zostały wypowiedziane (por. J 8,44).
Po drugie, wspomniane słowa modlitwy, budzące u niektórych zdziwienie, rozumiemy – co wyjaśnialiśmy już wielokrotnie – następująco: Matka Syna Bożego była kiedyś Maryją, izraelską niewiastą, prowadzącą życie proste, ciche, skromne. Dla tych, którzy nie znali tajemnicy Jej macierzyństwa ani wszystkich łask, jakich Bóg Jej udzielił, była po prostu kobietą o imieniu Maryja, żoną i matką, jakich było w Nazarecie i w Palestynie wiele.
Po Jej wniebowzięciu i ukoronowaniu w Niebie, dzięki wielu natchnieniom pochodzącym od Boga Kościół otoczył Maryję czcią należną Matce Boga i wszystkich ludzi. Wydaje nam się więc, że nie jest słuszne dopatrywanie się błędu w stwierdzeniu: „Pani wszystkich narodów, która kiedyś była Maryją”.
Po trzecie, w dniu 31 maja br., biskup Punt, ordynariusz Haarlem, do którego należało – zgodnie z tradycją obowiązującą w Kościele katolickim – orzeczenie o pochodzeniu objawień amsterdamskich, uznał ich prawdziwość. Tym samym powinny ucichnąć zarzuty przeciwników, o ile uznają oni autorytet Kościoła.
Tymczasem mimo opublikowanego orzeczenia ordynariusza ujawnił się jeszcze jeden zarzut: ten mianowicie, że biskup rzekomo… postawił siebie w sytuacji ekskomuniki, gdyż swoim orzeczeniem „przeciwstawił się” Kongregacji Nauki Wiary.
Istotnie w Osservatore Romano z dnia 14-15 czerwca 1974, ukazała się Informacja Kongregacji – którą kieruje kard. Ratzinger – z datą 25 maja 1974, jednak opublikowano ją bez czyjegokolwiek podpisu i wyłącznie w watykańskiej prasie, a nie w urzędowych AAS. Anonimowa Informacja nie była przychylna objawieniom Pani wszystkich narodów, jednakże w swej istocie pochwalała jedynie postępowanie „kompetentnego autorytetu kościelnego”, czyli biskupa miejsca, który w latach 50-tych, tuż po zakończeniu wydarzeń, odnosił się do nich z nieufnością.
Nie jest to jednak ani pierwszy, ani ostatni wypadek w historii Kościoła, że następca ordynariusza początkowo nieprzychylnego, uznaje iż czas i wydarzenia na świecie oraz w Kościele, a także komisja badająca niezwykłe zjawiska, zweryfikowały dostatecznie ich nadprzyrodzony charakter.
Nie jest to także ani pierwszy, ani być może ostatni przypadek nieprzychylności Kongregacji Nauki Wiary w stosunku do niezwykłych przesłań i wydarzeń w życiu Bożych wybrańców. Prześledzenie drogi życia największych świętych daje dowody na to, że innej drogi od krzyża nie ma… a im większe początkowe, znoszone w pokorze, odtrącenie, tym większa późniejsza chwała, najczęściej – po śmierci.
Nie zamierzamy tej sytuacji ani nagłaśniać, ani krytykować, gdyż jak wiadomo: „drogi Boże nie są drogami naszymi” (por. Iz 55,8-9). Przyjmujemy, że Bogu milsze jest dopuszczenie współcierpienia Jego posłańców z Jego Synem-Słowem niż otoczenie szybką chwałą zarówno ich samych jak i słów, jakie dał im do zaniesienia ludzkości. Jesteśmy jednak głęboko przekonani, że każdy – niezależnie od zajmowanej w Kościele pozycji – będzie się musiał rozliczyć z tego, czy starał się rozeznać, skąd pochodzą słowa jak i z tego, czy je zwalczał, czy w nie wierzył.
Do chwili śmierci Idy Peerdeman, mimo prześladowań, szerzył się na świecie kult Matki Bożej jako Pani wszystkich narodów, rozpowszechniono też setki tysięcy Jej wizerunków oraz modlitwy podyktowanej wizjonerce. Zarówno wizerunek jak i sama modlitwa wszędzie, gdzie były publikowane, otrzymywały imprimatur, czyli zgodę na druk ze strony władz kościelnych. Obecnie uznano, że doświadczenia wizjonerki, w tym orędzia, mają nadprzyrodzone pochodzenie. (eb)