DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ…
Wywiady z trzema wizjonerkami z Garabandal
Po dziesięciu latach wizjonerki z Garabandal nie były już dziećmi, nastolatkami czy panienkami. Są obecnie zamężne, mają dzieci, stają wobec wszystkich problemów życia naszej społeczności. Co teraz mówią nam o wydarzeniach zapowiedzianych im przed ponad 10 laty przez Matkę Bożą z Góry Karmel w Garabandal? Uderzy was doskonała zgodność ich dorosłych świadectw z tymi, które dawały w czasach objawień.
Inna uwaga, która jedynie wzmacnia wartość świadectwa wizjonerek: żaden nacisk, żaden wpływ nie ogranicza pełnej wolności ich umysłu i działania. Zaobserwowałem to doskonale w czasie mojego pobytu w USA, w czerwcu 1977. Kiedy przekazują nam, co Najświętsza Dziewica powiedziała o Ostrzeżeniu i wielkim Cudzie – podobnie jak w swoich oświadczeniach o naszym obowiązku posłuszeństwa Papieżowi – są całkowicie wolne, świadome i wierne Orędziu. Zaprzeczać ich świadectwu to zaprzeczać Orędziu Matki Bożej.
OSTRZEŻENIE
CONCHITA
– Kiedy dowiedziała się pani o tym, że będzie Ostrzeżenie, i od kogo?
– Jedyna rzecz, jaką sobie dobrze przypominam to fakt, że dowiedziałam się o tym od Dziewicy.[2]
– Czy zechciałaby nam pani powtórzyć, co pani wie o Ostrzeżeniu?
– To, o czym sobie jeszcze teraz przypominam to fakt, że przed Cudem Bóg ześle nam Ostrzeżenie, aby nas oczyścić i przygotować na zobaczenie Cudu. Przez to udzieli nam dość łaski, aby zmienić nasze zachowanie w stosunku do Boga. Maryja powiedziała mi, na czym będzie polegać Ostrzeżenie, lecz nie znam jego daty. Nie potrafię wyjaśnić, na czym będzie polegać, lecz jedynie – do czego mniej więcej jest podobne. To będzie zjawisko widziane i odczuwane przez wszystkich i wszędzie. Zawsze jako przykład dawałam dwie gwiazdy, które się zderzają. Zjawisko to nie wywoła szkody fizycznej, lecz przerazi nas, ponieważ w tym samym momencie każdy zobaczy swoją duszę i zło, które popełnił. Będzie to jakby agonia, którą przejdziemy, ale nie umierając; chyba że umrzemy ze strachu albo z powodu szoku psychicznego widząc siebie. Niech przebaczy mi Dziewica, jeśli nie wyrażam się należycie, ale próbuję wam powiedzieć… jak umiem, czym będzie czas Ostrzeżenia.
– Czy pani «widziała» lub «słyszała» to, co odnosi się do Ostrzeżenia?
– Dziewica mówiła mi o jego nadejściu.
– Jeśli Ostrzeżenie potrwa zaledwie krótką chwilę, czy ludzie przypomną sobie, że pochodzi od Boga? Czy nie będzie im się wydawać, że chodziło jedynie o sen lub złudzenie?
– Nigdy nie powiedziałam, że Ostrzeżenie potrwa jedynie krótką chwilę. Powiedziałam natomiast, że nawet gdyby trwało tylko chwilę, będzie bardzo wstrząsające i straszne. Nikt nie będzie miał wątpliwości, że wszystko pochodzi od Boga i że nie ma pochodzenia ludzkiego. Ja – która wiem, czym ono będzie – jestem bardzo przerażona tym dniem.
– Powiedziała pani przed laty, że nazwa Ostrzeżenia zaczyna się po hiszpańsku na literę «A». Skoro Matka Boża nigdy nie zakazała przekazać nam tego słowa, czy może je pani powiedzieć teraz?
– Ona tego nie zabroniła, ale nie wiem, dlaczego nie powiedziałam tego i nie czuję, że powinnam powiedzieć o tym teraz.
– Kiedyś powiedziała pani ojcu Andreu: «Kiedy ojciec zobaczy Ostrzeżenie, dowie się ojciec, że bramy końca czasów są otwarte.» Czy może nam pani powiedzieć, jak to rozumieć?
– Dziewica powiedziała nam, że Ostrzeżenie i Cud będą ostatnimi upomnieniami czy też spektakularnymi publicznymi znakami, które da nam Bóg. Dlatego właśnie sądzę, że po nich będziemy blisko końca czasów.[3]
– Czy mogłaby pani udzielić jakiejś rady dotyczącej sposobu przygotowania się na to wydarzenie?
– Powinniśmy zawsze być gotowi, zachowując pokój duszy, i nie przywiązywać się zbytnio do tego świata. Przeciwnie, powinniśmy często myśleć, że jesteśmy tu, aby dojść do świętości i osiągnąć Niebo.
MARI-LOLI
– Kiedy dowiedziała się pani, że nastąpi Ostrzeżenie?
– Nie przypominam sobie, kiedy, jednak Najświętsza Dziewica mówiła mi o Ostrzeżeniu kilka razy.[4]
– Czy może nam pani opisać, jakie będzie to Ostrzeżenie?
– Odczujemy je w naszym wnętrzu i będzie jasne, że pochodzi od Boga. Odczujemy smutek z powodu tego, że obrażamy Boga naszymi grzechami.
– Czy kiedykolwiek rozmawiała pani z Conchitą na temat daty Ostrzeżenia (którego rok pani zna) i Cudu, o którym ona wie? Czy może nam pani powiedzieć w przybliżeniu o czasie, jaki upłynie między tymi dwoma wydarzeniami, aby ludzie mogli się przygotować i udać na miejsce Cudu?
– Nigdy nie rozmawiałam z Conchitą o tych datach. Wiem, że przeminie mniej niż jeden rok pomiędzy Ostrzeżeniem a Cudem.
– Czy zna pani dokładną datę Ostrzeżenia?
– Nie. Wszystko, co wiem, to rok.
– A co będzie z samolotami na niebie? Czy «widziała» je pani albo słyszała o nich?
– Najświętsza Dziewica powiedziała mi, że wszystkie silniki i maszyny zatrzymają się.
– Czy komunizm spełnia jakąś rolę w Ostrzeżeniu?
– Nie wiem o tym albo nie przypominam już sobie.
– Czy zechciałaby pani udzielić rady, jak się przygotować na to wydarzenie?
– Czynić wielką pokutę, podejmować ofiary, nawiedzać Najświętszy Sakrament każdego dnia, kiedy to możliwe, i odmawiać codziennie różaniec.
JACINTA
– Czy może nam pani powiedzieć, jakie będzie to Ostrzeżenie?
– Ostrzeżenie będzie czymś, co zostanie najpierw zobaczone w powietrzu, wszędzie na świecie, i natychmiast przeniesione do wnętrza duszy. Nie potrwa długo, ale będzie się wydawać, że trwa to bardzo długo z powodu jego oddziaływania na nas. Będzie dla dobra naszych dusz, abyśmy zobaczyli w nas samych, w naszych sumieniach… dobro i zło, jakie popełniliśmy. Odczujemy wtedy wielką miłość do naszych niebieskich rodziców (do Boga, naszego Ojca i Maryi, naszej Matki) i poprosimy o przebaczenie za wszystkie zniewagi.
– Czy Ostrzeżenie odczują wszyscy, niezależnie od wierzeń?
– Ostrzeżenie będzie dla wszystkich, ponieważ Bóg pragnie naszego zbawienia. Ostrzeżenie ma za cel zbliżyć nas do Niego i powiększyć naszą wiarę. W związku z tym trzeba się przygotować na ten dzień. Nie należy jednak oczekiwać go ze strachem, ponieważ Bóg nie zsyła niczego, aby tylko przerazić, lecz robi to z powodu sprawiedliwości i miłości oraz dla dobra wszystkich Swoich dzieci, aby cieszyły się wiecznym szczęściem i nie potępiły się.
CUD
Odpowiedzi na zadane pytania udzielone zostały przez Conchitę i Mari-Loli. Jacinta nigdy nie słyszała od Dziewicy o Cudzie. Powiedziała nam, że za każdym razem, kiedy pytała Dziewicę o Cud, otrzymywała prostą odpowiedź: «Wszyscy uwierzą».
MARI-LOLI
– Czy została pani poinformowana o Cudzie podczas objawienia i przez kogo?
– Najświętsza Dziewica powiedziała mi o nim.
– Czy inne dziewczynki były z panią, kiedy powiedziano pani o Cudzie?
– Nie przypominam już sobie, kto był ze mną.
– Co pani wie o Cudzie? Jaki on będzie?
– Wiem o nim tylko tyle, że nastąpi w niecały rok po Ostrzeżeniu.
– Czy pojedzie pani z rodziną do Garabandal zobaczyć Cud?
– Jeśli taka jest wola Boża.
CONCHITA
– Czy «widziała» pani Cud albo mówiono pani o nim?
– Dziewica mówiła mi o nim i dała mi poznać dokładnie to, jaki będzie.
– Czy była pani sama lub z innymi dziewczynkami, kiedy Matka Boża mówiła o Cudzie?
– Nie przypominam sobie.[5]
– Jaki będzie Cud?
– Nawet gdybym próbowała to wyjaśnić, nie umiałabym tego uczynić właściwie. Lepiej, abyście poczekali na jego zobaczenie.
– Czy wie pani może, że Jezus, Maryja, Józef albo Anioł dokonają po części tego Cudu?
– Wiem, że to Bóg uczyni Cud. Dziewica powiedziała mi o tym i to mogę powiedzieć.
– Czy planuje pani zobaczenie Cudu ze swoimi dziećmi?
– Nie wiem. Chciałabym, ale nie wiem, co się jeszcze się wydarzy.
– Czy mogłaby pani powtórzyć, w jakich miesiącach możemy spodziewać się zobaczenia Cudu?
– Od marca do maja.
– Powinna pani zapowiedzieć Cud światu osiem dni przed jego nadejściem. Czy wie pani, jak to uczynić?
– Nie wiem. Ufam, że w tym dniu uczynię to w najlepszy sposób, aby wszyscy, którzy będą mogli się tam udać, wiedzieli o tym.
– Ludzie mówią, że sposób – w jaki zapowie pani Cud – sam w sobie będzie cudem. Czy może to pani wyjaśnić?
– Sądzę, że sposób, w jaki zostanie to ogłoszone, będzie cudem, ponieważ to bardzo wielka odpowiedzialność dla mnie i będę potrzebowała cudu, aby to zapowiedzieć.
– Mówiono, że pani nie zna dokładnej daty Cudu i że odpowiadała pani nierozważnie, kiedy o to pytano. Czy to prawda?
– Nie, nigdy nie żartowałam, kiedy mówiłam, że znam datę Cudu. Znam dzień, miesiąc i rok.
– Matka Boża powiedziała: «Ci, którzy zobaczą Cud, nawrócą się». Skoro Cud może być sfilmowany, czy ci, którzy zobaczą go na filmie, również się nawrócą? A co będzie z chorymi, którzy zobaczą go w telewizji? Czy także zostaną uzdrowieni?
– Nie wiem.
– Co Matka Boża mówiła o chorych w dniu Cudu? Kiedy powiedziała: «Chorzy zostaną uzdrowieni», czy rozumiała przez to również ludzi chorych umysłowo, duchowo, z zaburzeniami osobowości?
– Dziewica wypowiedziała następujące słowa: «Chorzy zostaną uzdrowieni, a grzesznicy nawrócą się».
– Jeśli w dniu Cudu będę się znajdować w miejscu oddalonym od górskiej wioski, ale z widokiem na Pinie, czy zobaczę wyraźnie Cud? I jeśli będę chory, czy zostanę uzdrowiony z tej odległości?
– Zobaczy pan wyraźnie Cud, a jeśli Bóg zechce, zostanie pan uzdrowiony.
– Jeśli ktoś wierzy w objawienia i jest chory, ale nie może przyjechać, aby zobaczyć Cud, czy będzie mógł zostać uzdrowiony w domu, czy też konieczne jest, aby był tam obecny?
– Nie wiem. Dziewica wymieniła osoby, które zostaną uzdrowione, chociaż nie będą na miejscu, ale co do innych – nie wiem.
– Ludzie opowiadają, że będzie można w tym dniu odwiedzić różne sanktuaria maryjne i tam doznać uzdrowienia. Co wie pani na ten temat?
– Dziewica nic mi o tym nie mówiła.
– Czy osoby – które mocno wierzą w mający nadejść Cud, a które nie będą mogły przybyć z powodu swojego stanu, np. zakonnicy czy siostry klauzurowe – otrzymają duchowe łaski w tym dniu?
– Nie wiem tego. To zależy od tych osób, od ich pragnień, ich wiary lub ich ducha ofiary czy też posłuszeństwa.
– Mówi się, że powinni się tam udać chorzy, jednak Matka Boża bez wątpienia pragnie udzielić łask i duchowych uzdrowień wszystkim, którzy tam przybędą. Czy Matka Boża mówiła coś o tym? Czy zdrowi także powinni pojechać zobaczyć Cud?
– Kiedy Bóg czyni cud albo ukazuje miłość w ten sposób, powinniśmy wszyscy próbować być tego świadkami… ponieważ wszyscy jesteśmy w potrzebie.
– Załóżmy, że wioska będzie do tego stopnia przepełniona, że nie uda mi się dotrzeć do Garabandal… Czy zobaczę Cud ze zbocza góry, nawet jeśli nie będę widzieć Pinii z miejsca, na którym się znajdę?
– Tak sądzę, ale nie jestem tego pewna.
– Jakiej rady udzieliłaby pani tym, którzy planują w tym dniu podróż do Garabandal, a szczególnie chorym?
– Aby mieli wiarę, pokorę, składali Bogu dziękczynienie za udzielenie im możliwości pojechania tam.
– Mając na uwadze miliony ludzi, których oczekuje się w Garabandal w związku z Cudem, czy Matka Boża powiedziała coś o tym ogromnym morzu ludzi pragnących udać się tam kilka dni wcześniej? Wielu niepokoi się o możliwości wyżywienia i warunki higieniczne. Czy może pani powiedzieć coś o tym?
– Proszę to pozostawić w Bożych rękach. Uczyńcie, co możecie, i pamiętajcie, że «Bóg czyni cuda».
– Joey Lomangino otrzymał obietnicę «nowych oczu» w dniu Cudu. Oznacza to oczy duchowe czy fizyczne?
– Dziewica powiedziała, że w dniu Cudu zobaczy na nowo. Zrozumiałam, że będzie normalnie widział.
– A co do Papieża, czy i on zobaczy Cud?
– Dziewica powiedziała, że zobaczy go tam, gdzie będzie się znajdował.
– Szanujemy pani stanowisko dotyczące objęcia tajemnicą daty, jednakże czy mogłaby nam pani określić jakiś przedział czasu, w którym należy oczekiwać Cudu? Czy może nam pani powiedzieć, że będzie to za pięć lat? Za dziesięć? Za dziesięć do dwudziestu?
– Powiem tylko tyle: możecie być pewni, że z ośmiodniowym wyprzedzeniem będziemy mieć dosyć czasu, aby się tam udać. Bądźcie jednak zawsze gotowi, ponieważ to Bóg dokona Cudu, a my go potrzebujemy.
WCZORAJ, DZIŚ I JUTRO
Wywiad z Marią-Dolores[6]
Od początku wydarzeń w Garabandal Mari-Loli oraz inne wizjonerki zetknęły się z licznymi pytaniami ze strony osób duchownych i świeckich. Dziewica powiedziała im, że mają być grzeczne i odpowiadać, na ile potrafią. Aż do dziś Mari-Loli – z którą rozmawiałem – zachowała tę postawę. (…)
Udaliśmy się do Mari-Loli Laffleur w Massachusetts 19 października 1982, aby przeprowadzić z nią wywiad. Jest ona dziś żoną i matką trojga małych dzieci. Chociaż ciągle jeszcze dręczona wątpliwościami dotyczącymi garabandalskich wydarzeń, odpowiedziała na nasze pytania szczerze, w sposób typowy dla ludzi prostych, łagodnych, bez jakiejkolwiek pretensjonalności.
OBJAWIENIA
– Kiedy upadała pani nagle na kolana, w ekstazie, na «Calleja», na drodze nierównej i kamienistej, gdzie zaczęły się objawienia, czy robiła to pani sama, aby ukazać swój szacunek, czy też była jakaś siła, która kazała tak uczynić?
– To było automatyczne. Jakaś siła kazała nam to zrobić.
– Przypomina pani sobie, czy Anioł i Dziewica pojawiali się czasem razem po pierwszym objawieniu Dziewicy?
– O ile sobie przypominam, zazwyczaj najpierw pojawiał się Anioł, a potem Najświętsza Matka.
– Czy święty Michał zostawał z Najświętszą Matką, czy znikał?
– Znikał.
– Skrzydła miał święty Michał przezroczyste, można więc powiedzieć, że było przez nie wszystko widać?
– Nie.
– Czy przypomina sobie pani, jak trzymał ręce święty Michał za pierwszym razem, kiedy go pani widziała?
– O ile dobrze sobie przypominam, trzymał je całkiem prosto, skierowane w dół. Przynajmniej tak przedstawiam go sobie w tej chwili w duchu.
– Czy myśli pani czasem o tych rzeczach, np. kiedy pani jest sama lub robiąc coś w domu?
– Czasami, ale próbuję pozbyć się tych myśli, ponieważ wydaje mi się, że może to nie było prawdą, że to była tylko moja wyobraźnia. Boję się myśleć o tym zbyt wiele. To mnie przeraża. Mówię sobie: «O, mój Boże, co będzie, jeśli Cud nigdy nie nadejdzie i jeśli wszystkie te rzeczy się nie wydarzą.» Wydaje mi się wtedy, że jestem zła. Powinnam czekać, tak jak wszyscy inni.
– Czy pani sobie jeszcze przypomina, jak wyglądała Matka Boża?
– Przypominam sobie jedynie to, co mówiłam o Jej wyglądzie. Jeśli nie widziałby pan kogoś od wielu lat, a zastanowi się pan nad jego wyglądem, będzie pan mógł prawie że przedstawić go sobie w swoim umyśle. Ja nie umiem tego zrobić. Nie mogę sobie wyobrazić Matki Bożej.
– Czy widziała pani kiedyś jakiś obrazek, który by Ją przypominał, jak np. obrazek Matki Bożej z Gwadelupy?
– Nie, nigdy nie widziałam obrazka, który by Ją przypominał. We śnie, który miałam dwa razy, to było tak, jakbym Ją widziała i powiedziałam sobie: «Och! Widzę ją znowu!» Jednak to nie było wyraźnie… to przychodzi i odchodzi.
– Czy Matka Boża pojawiała się nagle czy stopniowo?
– To było w jednym momencie.
– Czy Ona stała na czymś, np. na chmurze?
– Nie, jedynie światło było wokół Niej.
– W jakiej była odległości, w przybliżeniu, od ziemi?
– Nie widziałam ziemi ani niczego innego. Była tylko Matka Boża i ja.
– Ale mogła pani widzieć inne dziewczynki, chociaż kątem oka. Czy była pani świadoma ich obecności?
– Tak, byłam świadoma ich obecności.
– Czy wiedziała pani, gdzie się znajdowała? Czy mogła pani powiedzieć, że była pani np. w kościele?
– Nie. Chyba że, gdy to (ekstaza) się zaczęło, znajdowałam się kościele. Wtedy prawdopodobnie przypomniałabym sobie. Jeśli jednak przemieszczałam się z jednego miejsca na drugie, nie zdawałam sobie z tego sprawy.
– Czy Matka Boża znikała tak, jak przychodziła?
– Tak.
– Kiedy całowała jakiś przedmiot kultu, czy się schylała?
– Nie. To było tak, jakby wtedy znajdowała się bliżej, abyśmy mogły Jej dosięgnąć.
– Czy to było tak, jakby schodziła niżej?
– Nie widziałam, żeby się poruszała. To znaczy, kiedy podawałam jej jakiś przedmiot…
– … już się tam znajdowała?
– Tak. Czasami, kiedy była zbyt wysoko, podnosiłyśmy się wzajemnie, aby się do niej zbliżyć.
– Niektórzy ludzie myślą o Dziewicy, jak o figurze w kościele. Wyobrażają sobie, że jest odległa, że nie mogą się do Niej nigdy zbliżyć. Ale Ona taka nie jest. Prawda?
– Przypominam sobie, jakby była kimś najbliższym mi, jak moja matka lub przyjaciółka. Zazwyczaj o wszystkim Jej mówiłyśmy, o tym co robiłyśmy w ciągu dnia. To nie było tak, jakbyśmy odczuwały strach lub jakby się rozmawiało z kimś obcym, z kim mówi się jedynie o rzeczach ważnych. Mówiłyśmy Jej jak dzieci prawie że o byle czym.
– Jeden raz zdarzyło się, podczas objawień, że Matka Boża powiedziała wam, abyście zachowywały czystość ciała. Czy mówiła wam, że Ona praktykowała to w czasie swego ziemskiego życia. Czy kiedykolwiek o tym mówiła? Na przykład, jak macie siadać, jak się zachowywać, jak mówić?
– Nie. Jedną rzecz sobie tylko przypominam: mówiła nam, że powinnyśmy się skromnie ubierać. Rozumie pan, jakiej długości powinna być spódnica albo rękawy, dekolt.
– Ona o tym mówiła?
– Tak. Mówiła, że dekolt nie powinien być rozpięty, sukienka nie powinna być krótka, również rękawy nie powinny być szerokie.
– Czy wydaje się pani, że mówiła o tym w odniesieniu do was jako dzieci, czy też powinnyście się tak ubierać nawet będąc dorosłe?
– Myślę, że jeszcze bardziej odnosi się to do nas jako dorosłych.
– A klejnoty? Czy mówiła kiedykolwiek coś o noszeniu biżuterii?
– Mówiła nam tylko to, że nie powinnyśmy być, jak to się mówi po angielsku… próżne. Myślę, że to dotyczyło biżuterii. Np. kiedy byłam w ekstazie, jeśli nosiłam zegarek, zdejmowałam go. Myślałam, że o to chodziło, ale dziś wydaje mi się, że chodzi o coś innego. Zwykłe noszenie zegarka nie jest próżnością. Wszystko zależy od tego, jak się go nosi. Tak dziś to rozumiem.
– Pewne wydarzenie rozegrało się w czasach objawień, kiedy szła pani przez «Calleja». Zobaczyła pani człowieka z długimi włosami i noszącego długą suknię. Wydaje mi się, że poprosił panią o śniadanie. Czy pamięta to pani?
– To nie było na «Calleja», ale na drodze do Cosio. Przypominam sobie, bo to wydarzyło się dużo później. Miałam 16 lat i w tym czasie codziennie schodziłam do Cosio po chleb. Sprzedawaliśmy chleb w naszym sklepiku.
– Czy to prawda, że ten człowiek zniknął?
– Nie można powiedzieć, że się ulotnił. Po prostu się oddalił, a ja poszłam w swoją stronę.
– Niektórzy mówią, że to był św. Józef.
– Tak mówią, lecz ja tego nigdy nie powiedziałam.
– Czy myśli pani, że to był prawdziwy człowiek?
– W tamtym momencie sądziłam, że to był zwykły człowiek, potem pomyślałam, że być może nie.
– Czy chce pani powiedzieć, że to było jak wizja?
– Jakby wizja albo rodzaj pouczenia, że powinnam być hojna i dawać.
– Czy dała mu pani śniadanie?
– Miałam dużo chleba i wędliny na kanapki. Dałam mu to.
– Nie miała więc pani nigdy wizji św. Józefa w czasach objawień?
– Nie.
– W ekstazie nie mogła pani widzieć nikogo ani nie była pani świadoma niczyjej obecności poza Najświętszą Matką, św. Michałem i innymi dziewczynkami. A jak to było w kościele, przed tabernakulum, czy była pani świadoma obecności jakiejś Osoby?
– Nie wiedziałam, że tam byłam, Matka Najświętsza mówiła mi, że tam się znajdowałam.
– Ale nie odczuwała pani obecności Naszego Pana w tabernakulum?
– Nie, nie przypominam sobie.
– Czy przypomina sobie pani ten czas, kiedy słyszałyście ten obcy głos? Matka Najświętsza mówiła wam, abyście za nim szły i nie bały się. Czy Matka Boża mówiła, czyj to był głos?
– Nie.
– Czy byłyście wystraszone?
– Tylko dlatego, że nie wiedziałyśmy, kto to był.[7]
– Co wam powiedział?
– Wzywał nas po prostu po imieniu.
– Czy Dziewica mówiła wam coś kiedyś o Żydach? Czy mówiła coś o nawróceniu Żydów przez Garabandal?
– Nie. Nie przypominam sobie. Pamiętam tylko o tym, co ja chciałam Jej powiedzieć, dlatego, że była Żydówką. Sądzę, że posiadałam pewne wyobrażenia o Żydach, ponieważ byli od nas różni w myśleniu o Bogu i Jezusie. Pamiętam, że kiedyś zapytałam ją: «Czy jesteś Żydówką? Ktoś nam powiedział, że jesteś Żydówką.» Dla mnie było to dziwne, że Ona była Żydówką.
– Czy Matka Najświętsza mówiła wam coś kiedykolwiek o Antychryście, o którym mówi się, że ma nadejść krótko przed końcem świata i że zwiedzie wielu ludzi?
(Milczenie.)
– W czasie objawień świadkowie słyszeli, jak mówiłyście, że Kościoły się zjednoczą. Czy przypomina sobie pani, co Matka Najświętsza mówiła na ten temat?
(Milczenie.)
– Czy Dziewica albo święty Michał powierzyli wam tajemnice, których nie powinnyście ujawniać?
– Tak, Matka Najświętsza zrobiła to wiele razy.
– Czy dotyczyły one pani spraw osobistych czy też tego, co stanie się na świecie?
– Czasami dotyczyło to spraw osobistych, czasem odnosiło się do innych osób, o czym nie mogłam powiedzieć wtedy, dopiero później, a czasem dotyczyły one świata.
– Tych rzeczy, które mają nadejść?
– Tak.
– Czy te rzeczy już nadeszły, czy jeszcze mają nadejść?
– Niektóre mają nadejść.
– Ale to coś innego niż Ostrzeżenie?
– Tak.
– Czy to się odnosiło jedynie do Hiszpanii czy też do wszystkich krajów?
– Do wszystkich.
OSTRZEŻENIE
– Czy pamięta pani, co powiedziała Matka Najświętsza o ucisku spowodowanym przez komunizm, który ma poprzedzać Ostrzeżenie?
– Wydawało się, że komunizm ogarnął cały świat, trudno było podejmować praktyki religijne, kapłanom – odprawiać Mszę św., a ludziom – otwierać drzwi kościołów.
– Czy to miała pani na myśli mówiąc, że wydawało się, iż Kościół znikł?
– Tak.
– Byłoby tak więc z powodu prześladowań, a nie dlatego że ludzie powstrzymywali się od praktykowania swojej religii?
– Tak, ale sądzę, że wiele osób się powstrzymywało. Praktykujący musieli czynić to w ukryciu.
– Czy byłoby to tylko w Europie lub wydaje się pani, że również tutaj, w USA?
– Nie wiem, ponieważ w tamtym czasie Europa była dla mnie całym światem. Po prostu wydawało mi się, że tak było. Matka Najświętsza nie określiła żadnych miejsc. Mnie wydawało się, że było to wszędzie.
– Około 67% ziemi jest zdominowanej przez komunizm. Czy wydaje się pani, że to wystarcza, by wypełniło się proroctwo Najświętszej Panny?
– Naprawdę nie wiem. Wydawało mi się wtedy, że to było coś więcej, niż jest.
– Inaczej mówiąc sądzi pani, że będzie gorzej, niż jest obecnie?
– Tak sądziłam na podstawie tego, co Ona mówiła, ale naprawdę nie wiem dokładnie. Wydawało mi się wtedy, że to były wszystkie miejsca, które wtedy znałam, miejsca, o których pamiętałam. Tymczasem w wielu krajach europejskich można jeszcze praktykować religię.
– Zatem sytuacja świata nie jest jeszcze tak zła, by nadeszło Ostrzeżenie?
– Skoro Ostrzeżenie jeszcze nie nadchodzi, to znaczy, że wszystko jeszcze się pogorszy.
– Powiedziała pani, że będzie bardzo trudno kapłanom odprawiać Mszę św. Czy było to coś, o czym Matka Najświętsza powiedziała pani, czy też coś, o czym pani pomyślała w związku z prześladowaniami komunistycznymi?
– Z tego co pamiętam, było to coś, o czym Ona mówiła.
– I powiedziała, że będzie tak, jakby Kościół znikł?
– Tak.
– Czy Matka Najświętsza powiedziała kiedykolwiek coś o tym, że Ojciec Święty będzie musiał opuścić Rzym w czasach Ostrzeżenia?
– Nie, ale mnie się wydawało – może jednak mieszam to, co widziałam[8] z tym, o czym mówiła mi Maryja, ponieważ wszystko wydarzyło się tak dawno temu – że Papież nie mógł pozostać w Rzymie publicznie. Rozumie pan? On także był prześladowany i musiał się ukrywać tak jak wszyscy inni.
– Powiedziała pani, że kiedy nadejdzie Ostrzeżenie, samoloty zatrzymają się w powietrzu i wszystkie silniki staną. Czy powiedziała to Matka Najświętsza?
– Ona powiedziała, że wszystko, wszędzie na chwilę zatrzyma się i że ludzie będą jedynie zastanawiać się i patrzeć do swego wnętrza.
– Czy Ostrzeżeniu towarzyszyć będzie jakiś hałas, np. podobny do wiejącego wiatru?
– To była raczej wielka cisza, jakby odczucie pustki – w taki sposób widziałam je w tamtym czasie. Wszystko pogrążyło się w ciszy. Tak to widziałam.
– Przed siedmioma laty powiedziała pani, że Ostrzeżenie jest bliskie. Wielu myśli, że należy już ono do przeszłości. Co powiedziałaby pani dzisiaj?
– Jest bliskie. Wszystko wydaje mi się bliskie, ponieważ czas tak szybko mija.
– Jedynie pani zna rok Ostrzeżenia. Czy wyjawiła go pani komukolwiek, na przykład kapłanowi?
– Nie.
– Nikt więc nie zna tego poza panią. Co pani w związku z tym czuje?
– Z powodu wątpliwości, które przeżywam, nigdy nie chcę o tym zbytnio myśleć. A jeśli nadejdzie ten czas i nic się nie zdarzy?
– Czy Matka Najświętsza powiedziała pani kiedykolwiek, żeby nie ujawniać daty Ostrzeżenia?
– Nigdy nie powiedziała, że nie mogę jej wyjawić. Czuję jedynie, że nie powinnam tego robić.
– Czy ludzie będą ze sobą walczyć, kiedy nadejdzie Ostrzeżenie?
(Milczenie.)
UCISK, KARA
– W czasie dwóch nocy krzyków (19 i 20 czerwca 1962) widziała pani komunistyczny ucisk. Czy widziała pani obrazy świata w tym czasie?
– Przypominam sobie jakieś miejsce, gdzie widziałam ludzi płaczących, matki wznoszące swe dzieci, jakby mówiły Bogu, aby je zabrał.
– Inaczej mówiąc, aby Bóg je raczej zabrał, niż żeby musiały to przechodzić.
– Tak.
– Czy może pani powiedzieć, że to co pani widziała, było Uciskiem[9] lub Karą?
– Nie, nie wiem dokładnie.
– Czy nie widziała pani ognia?
– Ogień, tak. Ludzie biegli w kierunku wody, lecz nic nie gasiło ognia. Nigdy nie widziałam ludzi w ogniu, lecz uciekających przed nim.
– A kiedy widziała pani kobiety podnoszące swe dzieci, nie było ognia?
– Nie. To było raczej tak, jakby cierpiały, płakały, krzyczały i podnosiły swe dzieci.
– Czy kiedykolwiek myślała pani o Karze? Czy osobiście wierzy pani, że ona nadejdzie?
– Wydaje mi się, że coś nadejdzie z powodu tego, dokąd zdąża świat. Nastąpiła wielka zmiana.
– Czy Matka Najświętsza nigdy nie mówiła pani zbyt wiele o Cudzie?
– Nie, jedynie, że będzie Cud.
– Jakie będzie to wielkie wydarzenie w Kościele, które – jak się przypuszcza – zbiegnie się z Cudem? Czy pani wie, co to będzie?
– Nie.
– Czy mogłaby pani ujawnić coś jeszcze, o co nikt nigdy nie pytał?
– Nic sobie w tej chwili nie przypominam. Wcześniej myślałam o tych rzeczach, ale teraz – zapominam.
WĄTPLIWOŚCI
– A co z wątpliwościami? Czy pani pamięta, kiedy się pojawiły?
– Tak. Kiedy byłam w szkole w Saragossie.[10] Miałam 17 lat. Być może miewałam już lekkie wątpliwości, lecz tam zaczęły się bardzo silne. Wydawało mi się, że muszę wszystkim powiedzieć to, co odczuwam: że to nie była prawda.
– Czy powiedziała pani o tym komuś? Czy powiedziała pani o tym kapłanowi?
– Tak. To, przez co przeszłam, było straszne. Nie mogłam w nocy spać. Byłam bardzo smutna i często płakałam. Dla wszystkich dziewcząt ze szkoły odbywały się rekolekcje i to wtedy moje sumienie zaczęło mnie dręczyć, jakby wszystko było wielkim kłamstwem. Chciałam powiedzieć to wszystkim, aby znaleźć ulgę. Moje sumienie było niespokojne, odczuwałam zazdrość, moją brzydotę, ponieważ wszyscy byli tacy szczęśliwi i wszystko wydawało się im piękne. To były naprawdę piękne rekolekcje, ale czegoś mi brakowało, ponieważ czułam, że nie jestem taka jak one. Naprawdę musiałam iść do spowiedzi i powiedzieć o tym kapłanowi.
– Czy dziś ma pani jeszcze wątpliwości?
– Dziś wątpliwości wydają się odmienne. Mogę myśleć o tym wszystkim i zastanawiać się, dlaczego mam wyrzuty sumienia, skoro to było prawdą. Jednak nie przypominam sobie lepiej, abym widziała Najświętszą Matkę. To tak, jakby wszystko przydarzyło się komuś innemu. Nie próbowałabym jednak nawet sądzić, że to wymyśliłam. Jak można by coś takiego zrobić? A kiedy myślę, że to ja, mówię: «Nie pamiętam, żebym Ją widziała…. nie przypominam sobie tego… jak mogło mi się to przydarzyć?»
– I tak czuje pani zamęt.
– Tak, czuję zamęt.
– Tak czuje się pani dzisiaj. Czasem myśli pani, że to prawda, a w innych chwilach, że nie?
– Nie wiem. Kiedy myślę o tym, mówię sobie: «Jak ktoś w takim wieku mógłby wymyślić podobną historię?» Zastanawiam się, jak mogłabym to wymyślić i też nie mogę wyobrazić sobie siebie, że to uknułam. Ale też nie mogę sobie przypomnieć. Nie pamiętam Najświętszej Matki ani świętego Michała. Pamiętam tylko to, co mówiłam w tamtym czasie.
– Czy myśli pani, że te wspomnienia kiedyś powrócą? Chcę zapytać, czy pani sądzi, że być może… Bóg spowodował to zapomnienie?
– Nie wiem. Wiem, że miałam lokucje w szkole, w Saragossie, i usłyszałam, że będę wiele cierpieć, a jedna z rzeczy, która przyniesie mi ból, to całkowite zapomnienie, że widziałam Najświętszą Matkę. Nie wiem już, jak szybko rzeczywiście to nastąpiło.
ŻYCIE
– Kiedy przyjechała pani do Ameryki po raz pierwszy?
– 23 października (1982) minie dziesięć lat.
– Czy marzy pani czasem o powrocie do Hiszpanii, aby tam żyć?
– Nie. Nie chciałabym mieszkać w Garabandal.
– Miałem na myśli jakiekolwiek miejsce w Hiszpanii.
– Myślę, że życie w Hiszpanii byłoby zbyt trudne dla mojego męża, ponieważ on nie mówi po hiszpańsku. Łatwiej jest mi żyć tutaj, niż mojemu mężowi w Hiszpanii. Musi pracować dla rodziny, a tam nie mógłby tego robić.
– Czy podoba się pani tutaj?
– Tak.
– Wcale nie tęskni pani za Hiszpanią?
– Och! Bardzo brakuje mi mojej rodziny. Często tęsknię za krajem. Lubię odwiedzać Garabandal, zobaczyć się z moją rodziną, zobaczyć wioskę, ponieważ mam stamtąd wiele wspomnień, które są dla mnie bardzo ważne.
– Czy miała pani kiedykolwiek wizje lub lokucje, odkąd przyjechała tu pani zamieszkać?
– Nie.
– Czy darzy pani szczególnym nabożeństwem jakiegoś świętego, np. św. Teresę?
– Czczę wielu z nich, również św. Teresę. Kiedy przyjaźniłam się z Frankiem, prosiłam św. Teresę, abym – jeśli on jest dla mnie odpowiednim kandydatem na męża – dostała róże. Odmawiałam nowennę przez pięć dni do św. Teresy i… otrzymałam róże.
– Czy pamięta pani, jak je pani otrzymała?
– Maria (Saraco) wygłaszała konferencję gdzieś w Detroit, jak mi się wydaje. To wtedy odbywało się małe przyjacielskie przyjęcie. Dano mi bukiecik do przypięcia do sukienki. Zrobiony był z róż, całkiem małych. Prosiłam o trzy róże, a bukiet zrobiony był z czterech róż po bokach i trzech w środku.
– Kiedy była pani ostatnio w Garabandal?
– To było w zeszłym roku (1981), pod koniec lutego.
– Co pani myśli o wiosce w porównaniu z tym, jaka była?
– Tak, domy bardzo się zmieniły. Są lepsze i wszyscy mają u siebie wodę. Nie sądzę, aby zmienili się ludzie. Myślę tu o najstarszych.
– Co pani myśli o budynkach wznoszonych tu przez przybyszów ze wszystkich stron Hiszpanii i z innych krajów? Budują tu domy.
– Sądzę, że to bardzo miłe. To miłe, ponieważ ludzie wydają się być szczęśliwi z tego powodu, że przychodzą nowe rzeczy. Kiedy tam mieszkałam, ktoś przychodził do mnie czasem mówiąc: «Szkoda, że wszystko się zmienia». Byłam tym poruszona. Mówiłam, dlaczego nie mamy mieć nowych rzeczy, jak wszyscy? Teraz, ponieważ mieszkam tutaj, lubię widzieć stare rzeczy, bo przywracają wspomnienia, rozumiem jednak, że powinny też być rzeczy nowe.
– Zatem to dobrze, że wioska się rozwija?
– Nie widzę, dlaczego nie mogliby iść z postępem? Wszyscy chcą komfortu, chcą mieszkać wygodnie. Dlaczego mamy od nich wymagać, aby się poświęcali wyłącznie po to, żeby ludzie mogli zobaczyć stare przedmioty. Lubię starocie, bo przywołują wspomnienia. Kiedy się nad tym zastanawiam, mam wrażenie, że nawet przed objawieniami – choć Garabandal to była wtedy bardzo uboga wioska – czasy były szczęśliwe, bardzo piękne. Nie martwiliśmy się brakiem wody w domu ani tym, że nic nie posiadaliśmy. «Kraj» jest dla mnie miejscem bardzo szczególnym, miłym.
– Czy to krzyż być wizjonerką?
– Czasami. Ludzie oczekują, że zobaczą człowieka lepszego, inaczej się zachowującego. Czuję się jak każdy, mam te same wady…
– Co jest dla pani największym codziennym cierpieniem?
– Cierpienie, które przeżywam dziś, jest odmienne od tego, które odczuwałam, kiedy byłam młodsza. Jako żona i matka, która chciałaby być dobra, przeżywam cierpienie będące troską o dzieci. Cały czas boję się, co mogłoby się im przydarzyć. Zastanawiam się, czy wszystko jest w porządku. Myślę nad tym, jak trudno dziś być dobrym, i przejmuję się tym, co czeka moje dzieci w przyszłości w świecie. Najstarszy, pomimo swych siedmiu lat, już ma problemy. Kiedy mieszkaliśmy w innym domu, chodził do szkoły katolickiej. Odkąd się tutaj przeprowadziliśmy, nie ma autobusu, który przejeżdżałby dość blisko i odwoził go do szkoły katolickiej. Musieliśmy go więc posłać do szkoły publicznej. Było to dla niego trudne, ponieważ dzieci zachowują się inaczej i brzydko się wyrażają. Przychodzi do domu i nie wie, co powiedzieć. Był bardzo wstrząśnięty. Teraz boję się, że się przyzwyczai. Pomyśli, że to normalne. Przychodzi do domu i opowiada, że chłopcy robią to czy tamto. Próbujemy mu więc wyjaśnić, że – chociaż na świecie spotyka się wiele osób postępujących źle – nie jest to normalne. Musi decydować o robieniu tego, co dobre. To sprawia mi wielkie cierpienie. Myślenie o przyszłości moich dzieci jest dla mnie wielkim krzyżem, ponieważ świat jest straszny.
– Małe pytanie, na marginesie… Co pani sądzi o amerykańskiej telewizji?
– Pokazuje ona wiele rzeczy złych jako normalne. Rozwód jest normalny, nie ma już małżeństwa. Młodzi żyją razem bez ślubu, jakby to było normalne. Wszystkie podobne zjawiska stają się «normalne».
ORĘDZIE
– Czy sądzi pani, że Dziewica jest zadowolona ze sposobu, w jaki rozpowszechnia się orędzie?
– Nie wiem. Orędzie jest rozpowszechniane, ale trudno dotrzeć do wszystkich ludzi. Jestem pewna, że są rzeczy, które rozpowszechniają się szybciej niż Orędzie i docierają też do ludzi łatwiej. Jeśli wyszłoby się na ulicę i zapytało ludzi, czy słyszeli o Orędziu, nie znalazłoby się wielu takich, którzy o nim słyszeli. Nie mówię, że to czyjaś wina. Trudno dotrzeć do wszystkich ludzi. Nawet gdyby powiedziano o tym w telewizji, prawdopodobnie wielu wyłączyłoby odbiornik… Dotrzeć do ludzi to naprawdę trudne.
– A co z sytuacją w Hiszpanii, z biskupami, którzy byli przeciwni?
– Obecny biskup nie jest przeciwny.[11] Niedawno rozmawiałam z nim przez telefon, był bardzo miły. Nie mówiliśmy o objawieniach, ponieważ telefonowałam do niego w innej sprawie. Zapytał mnie jednak zaraz, jak powodzi się Jacincie i Conchicie. Powiedział mi, że widział film o Garabandal (produkcji BBC). Był naprawdę miły. Nie jest przeciw. Pytał, czy są jakieś nowe sprawy.
– Jaka jest pani najczęstsza myśl o kapłanach? Czy Matka Najświętsza nie mówiła o tym, by się za nich modlić?
– Zawsze prosiła, by to czynić: modlić się za kapłanów. Byłam o tym zawsze bardzo przekonana. Jedną z podstawowych rzeczy w moim życiu stanowi podejmowanie ofiar i modlitwa za kapłanów.
– Gdyby miała pani coś przekazać ludziom, co by pani powiedziała?
– Pytanie jest bardzo trudne. Nie wiem… Chyba, żeby być dobrym[12] i kochać się wzajemnie. Jeśli kochamy się wzajemnie, czynimy dobro. A ponad wszystko powinniśmy kochać Boga, ponieważ jeśli Go kochamy, wtedy myślimy o Nim, kiedy robimy coś dla bliźniego. Wtedy czynimy tylko dobro. Nie popełniamy zła, które obrażałoby Boga.
KRÓTKI KOMENTARZ
Podczas tego wywiadu Mari-Loli mówi nam o sprawach nowych, nie opublikowanych, nieznanych, np. o tajemnicach powierzonych przez Dziewicę, których jeszcze nie ujawniła, o początkach wielkich wątpliwości, lecz zwłaszcza o czasie i okolicznościach, w jakich nadejdzie Ostrzeżenie.
Rozróżnia wyraźnie to, co jej rozmówca, Barry Henratty, nazywa Uciskiem i warunkową Karą. Trudno jednak jej to oddzielić, jakby pierwsze wydarzenie (Ucisk) zapowiadało następne (Karę).
Czytelnik musiał też zauważyć, że Mari-Loli odpowiada czasami na pytania milczeniem. Znaczy to z pewnością, że musi zachować tajemnicę, lecz wydaje się również sugerować, w jakim kierunku mogłaby iść odpowiedź…
Po osiągnięciu wieku dojrzałego Mari-Loli potrafiła włączyć orędzia otrzymane w dzieciństwie w swoje życie osobiste i rodzinne. Rozumie ona, czym jest światowa próżność. Pojęła znaczenie pojawienia się głodnego biedaka, któremu pomogła na drodze z Cosio do Garabandal. Rozumnie mówi o tajemniczym głosie, spogląda wstecz na swoje dzieciństwo i odkrywa przed nami swoje przemyślenia na temat Ucisku. W obliczu naszego świata pogrążonego w grzechach, właściwie ocenia swe obowiązki rodzinne, przyjmując je z realizmem i powagą.
Od początku do końca tego wywiadu Mari-Loli ukazuje nam roztropność, równowagę, wielką prostotę, całkowitą normalność swego sposobu bycia, myślenia i życia. Jej odpowiedzi są dokładne, związane z tematem. Nie zauważa się żadnej skłonności do niewłaściwego rozwoju ani do nadmiernego osądzania: we wszystkim umiar, rezerwa i jasność. Pod tym wszystkim kryje się głębokie życie wewnętrzne, rozpromienione światłem otrzymanym w Górach od Matki Bożej z Karmelu w Garabandal.
[1] Tekst zamieszczony został w amerykańskim czasopiśmie NEEDLES (lipiec-wrzesień 1977). Wywiad z Conchitą przeprowadzono w lecie 1974; z Mari-Loli jesienią 1975; z Jacintą – w zimie 1976.
[2] Zgodnie z listem Conchity z 2 czerwca 1965, to w dniu 1 stycznia 1965 Najświętsza Dziewica powiedziała jej o Ostrzeżeniu. Dziesięć lat później Conchita zapomniała (być może w tym momencie) tę datę.
[3] Conchita zaznacza, że w tej wypowiedzi wyraża swoją osobistą opinię.
[4] Jacinta oświadczyła w zimie 1976 magazynowi NEEDLES, że w czasie dwóch «nocy krzyków», kiedy była w ekstazie z Mari-Loli, Najświętsza Dziewica mówiła im po raz pierwszy o Ostrzeżeniu i wielkim Cudzie. Te «noce krzyków» to 19 i 20 czerwca 1962, czyli dzień przed wigilią i wigilia Uroczystości Bożego Ciała (21 czerwca 1962).
[5] Czasopismo NEEDLES zaznacza w dokładnym komentarzu, że według notatek Don Valentina Marichalara, proboszcza, Conchita została poinformowana o Cudzie w nocy z 4 na 5 września 1962, około 2.45 rano. Była sama w ekstazie. Jej słowa nagrane na taśmę magnetofonową świadczą, że zdarzyło się to właśnie wtedy, nie wcześniej. Conchita dowiedziała się o Cudzie od Dziewicy.
[6] Wywiad przeprowadzony przez Barry’ego Henratty dla czasopisma GARABANDAL został następnie opublikowany w języku francuskim przez ojca Combe’a.
[7] Wydaje się, że Maria-Dolores nie rozróżnia tu dwóch faktów. Ten «nieznany głos», o którym wspomina, był bowiem głosem ojca L. Andreu, zmarłego w drodze powrotnej z Garabandal. Wołał on dziewczynki po imieniu, a te wystraszyły się, nie rozpoznając go (s. 73, rozdz. III). Jednak w czasie objawień doszło również do innego zjawiska do dziś nie wyjaśnionego, o które prawdopodobnie chodziło rozmówcy: tajemniczy i przerażający głos (s. 74, rodz. III).
[8] Być może chce ona powiedzieć: «wyobrażałam sobie».
[9] Loli mówiła już o Ucisku zapowiedzianym przez Najświętszą Matkę. Jednak wydaje nam się, że tu po raz pierwszy używa się tego słowa. Wynika z tego, co mówiła we wcześniejszym wywiadzie, że chodzi o rozszerzenie i zaostrzenie prześladowań komunistycznych wobec wszelkiej publicznej aktywności religijnej. Wiemy, że nadejdzie to przed Ostrzeżeniem. Dwa pytania pozostają ciągle bez pewnych odpowiedzi. Pierwsze: Czy to rozszerzanie się i zaostrzenie będzie się jeszcze pogłębiać? Tak się wydaje, lecz nie jest to pewne. Drugie: Czy to rozszerzanie się i zaostrzenie może zostać odsunięte albo ograniczone w czasie i przestrzeni albo nawet złagodzone dzięki modlitwie świętych? Może lepiej nie szukać odpowiedzi na to pytanie, ponieważ odkrywa ona tajemnicę Boga, Boga mądrego, dobrego, miłosiernego, wszechmogącego.
[10] Nazwa oznacza tu nie miasto, lecz prowincję.
[11] W roku 1982, w którym przeprowadzony został wywiad z Marią-Dolores, biskupem Santanderu był Juan Antonio del Val. O jego stosunku do objawień napisano obszerniej w Dodatku 2: KOŚCIÓŁ A OBJAWIENIA W GARABANDAL.
[12] Loli nie mówi w swoim języku ojczystym, hiszpańskim, dlatego z całą pewnością można przypuszczać, że chciała wyrazić więcej, niż znaczą jej proste angielskie słowa. Mówi ona o kształceniu wszystkich cnót, jak możemy to zgadnąć z wcześniejszych i późniejszych wypowiedzi.