Maryja w „Pasji” Gibsona

EUCHARYSTYCZNY WYMIAR OSOBY MARYI W „PASJI” MELA GIBSONA

Aby lepiej zrozumieć ważne aspekty filmu „Pasja Chrystusa” agencja Zenit przeprowadziła wywiad z karmelitą ojcem prof. Jesusem Cervera Castellano z Papieskiego Teresianum, specjalistą Studiów Mariologicznych i konsultantem Kongregacji Nauki Wiary.

– „Pasja Chrystusa” ukazuje Eucharystię, jedną z centralnych tajemnic chrześcijaństwa. Dokonuje się ona w kulminacyjnym momencie ofiary Jezusa z retrospekcją do obrzędu chleba i wina. Jaka jest ojca ocena kinematograficznego przedstawienia Eucharystii?

– Uważam ten wkład za bardzo właściwy. Ewangelie i święty Paweł, jak wiemy, mówią nam o wieczerzy przed Męką i o ustanowieniu Eucharystii, podczas gdy Jan, który nie relacjonuje ustanowienia Eucharystii, nadaje całej wieczerzy wymiar Eucharystyczny: od umywania nóg do modlitwy arcykapłańskiej. Wieczerza to część „Pasji” Chrystusa. W dawaniu swego ciała, które musi być ukrzyżowane, i swojej krwi, która ma być przelana dla odpuszczenia grzechów, Jezus ustanowił pamiątkę swojej męki i odkupieńczej śmierci. Ukazał proroczą świadomość tego, co się miało wydarzyć w ostatniej części jego życia. W filmie ta retrospekcja łączy mękę z tym, czego Jezus dokonuje w czasie wieczerzy.
Ostatnia Wieczerza spogląda w kierunku krzyża. Jezus przewidział to, co się po niej dokonało.
Równocześnie film przypomina nam, że od tego historycznego zdarzenia, które stało się raz kiedyś i dla wszystkich na krzyżu, Eucharystyczna celebracja: „To czyńcie na moją pamiątkę”, stanowi „urzeczywistnienie”, uderzające „obecnością sakramentalną.”
Moment śmierci na krzyżu nadaje wielki realizm zarówno słowom Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy On już przewiduje sakramentalnie swoją ofiarę, jak i nadaje realizm ofierze eucharystycznej jako całkowitemu darowi, bolesnemu i równocześnie pełnemu miłości i posłuszeństwa Ojcu oraz daru ofiarnego dla nas.
Bez wątpienia realizm „Pasji” wyjaśnia cenę daru ofiary eucharystycznej, podobnie jak mówi Sobór Trydencki: w Eucharystii są obecne „zwycięstwo i triumf nad śmiercią”.

– Pewien Ksiądz uznał, że film Gibsona umożliwił mu głębsze zrozumienie Sakramentu Eucharystii pod względem znaczenia ofiary i krwi wylanej dla obmycia ludzi z ich grzechów. Jaka jest Ojca opinia?

– Myślę, że to prawda. Istnieje niebezpieczeństwo lekceważenia Eucharystii, kiedy nie odniesiemy jej do miłości, z którą Chrystus ustanowił ją dla nas, kiedy nie jest ona powiązana z ofiarą Jego śmierci i kiedy nie jest celebrowana jako pamiątka miłości Chrystusa do Kościoła i do całej ludzkości.
Kapłan, który zastępuje osobę Chrystusa nie może przeżywać celebracji bez pragnienia utożsamienia się z przeżyciami Chrystusa, zgodnie ze słowami Mszału.
Właściwy sposób celebrowania Mszy świętej to błogosławić Ojca, modlić się do Ducha Świętego, złożyć w ofierze Chrystusa i ofiarować siebie oraz Kościół razem ze świętą i niepokalaną Ofiarą, być w stanie wywołać także w zgromadzeniu poczucie tajemnicy i przyjąć ją, przeżywając ofiarę Eucharystyczną we wspólnocie, w komunii z samym Chrystusem, który ofiarował siebie samego i dalej się za nas ofiaruje.

– Odłóżmy na bok kontrowersje. Krytycy podzielają opinię, że ten film – jak żaden z dotychczasowych – prezentuje dokładnie i wiernie postać Maryi. Matka Jezusa przeżywa tragedię i ból męki, wiedząc równocześnie, że oto dokonuje się plan zbawienia. Co chciałby Ojciec powiedzieć w związku z tą interpretacją?

– Spostrzeżenie to jest właściwe. Historyczna obecność Maryi u stóp krzyża, zgodnie z Ewangelią według św. Jana, jest kluczem do zrozumienia, że była bliskość stała, intensywna z Synem w tej godzinie, w godzinie Syna i w Jej godzinie, od Ostatniej Wieczerzy aż po Krzyż. Maryja nie była tam przez przypadek, ale dlatego, że podążała krok w krok za swoim Synem, jako wierna uczennica i Matka. Film jest absolutnie poprawny w ukazaniu Jej w różnych momentach w przebiegu Męki. Ona nie była Matką, która cofnęła się, kiedy skazano jej Syna. Ona była cała po stronie Jezusa. Ale jej ludzka obecność, chęć, by Jezus Ją widział, tak jak to ukazuje film, zawiera pewne przesłanie. Maryja pragnęła, aby Syn wiedział o jej udziale, jej świadomości życia w głębokiej komunii z Nim. On prawdopodobnie wiele razy zapowiedział Matce, bardziej lub mniej jawnie, swą Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie, pragnąc jej obecności. To jest współuczestnicząca obecność, współczucie, macierzyński związek z Synem, który się wyraża w przebywaniu blisko, w byciu widzianą, w przedstawianiu się bez lęku jako Matka skazanego Syna.
Według świętego Jana, wszystko, co zdarzyło się u stóp Krzyża, wyrażało to, co zdarzyło się w czasie drogi krzyżowej: Maryja towarzyszyła Synowi w agonii i czekała na Jego zmartwychwstanie do trzeciego dnia.

– Jedną z najbardziej uderzających scen filmu jest ten moment, kiedy u stóp krzyża, Maryja mówi do Jezusa: „Ciało z mojego ciała, krew z mojej krwi…” I w tych właśnie słowach ukrywa się tajemnica wcielenia Syna Bożego. Co chciałby Ojciec powiedzieć komentując te słowa?

– To nie tylko odniesienie do tajemnicy Wcielenia, którego Maryja jest świadkiem od początku do końca, od Poczęcia do Wniebowstąpienia. W tragedii Męki, Maryja wskazuje, że to ciało, które cierpi i ta krew, która jest przelewana w czasie biczowania, przez całą Kalwarię i na krzyżu, jest ciałem z Jej ciała i krwią z Jej krwi.
W głębi serca potwierdza to, że istnieje współcierpienie Matki, że Ona odczuwa w swoim ciele i w swojej krwi wszystko to, co cierpi jej Syn, jakby każdy ból był przeżyty i wycierpiany przez Nią z delikatną macierzyńską wrażliwością. Ona wiedziała, że tak będzie, bo usłyszała to już w przepowiedni Symeona. Teraz zaś przeżywała to z realizmem, który sobie trudno wyobrazić. Również w przedstawieniu Męki Ciała i Krwi oraz Eucharystii, jest w samym filmie odniesienie do eucharystycznego wymiaru osoby Maryi: „Niewiasty Eucharystycznej”. Powiedzenie Augustyna: „Caro Christi, Caro Mariae” („Ciało Chrystusa jest ciałem Maryi”) nawiązuje w pierwszej kolejności do Wcielenia i, jako jego konsekwencji, do Eucharystii.

– Są tacy, którzy określili film jako antysemicki, antychrześcijański albo też jako zbyt brutalny. Jak Ojciec ocenia film Gibsona?

– Nie może tu być oskarżenia o antysemityzm. Ci, którzy grają haniebną rolę w filmie to Rzymianie, szczególnie żołnierze, straszni i bezlitośni kaci. Jeśli chodzi o całość – film mi się podobał. Myślę, że obraz biczowania był nadmiernie realistyczny i, w konsekwencji, również obraz cierpienia po takiej rzezi w drodze na Kalwarię jak i niektóre skrajne sceny w czasie ukrzyżowania. Istnieje ryzyko, że obraz takiego nadmiernego cierpienia czyni go niewiarygodnym. Myślę, że Ewangelie ukazują to cierpienie w sposób bardziej dyskretny, jeśli chodzi o ból fizyczny. Dla Łukasza, cierpienie i udręka w Getsemani są intensywniejsze, również ból duchowy, który ma wpływ na ciało aż do wydzielania krwawego potu. Tak wiele bólu fizycznego ukazanego w filmie prowadzi do ryzyka zaciemnienia uczuć Jezusa Chrystusa, tych w głębi Jego serca, które są posłuszeństwem pełnym miłości do Ojca i całej ludzkości aż do oddania za nią życia. W Liście do Filipian, Paweł mówi o tych uczuciach, które nadają znaczenie „zewnętrznemu” cierpieniu Chrystusa.
W „Pasji” brakło mi podkreślenia, położenia akcentu na modlitwę arcykapłańską Jezusa: autentyczne ofiarowanie przez Chrystusa jego męki i śmierci dla powszechnej jedności. Nie znajduję sposobu, aby odpowiednio wyrazić wielkie egzystencjalne cierpienie wyrażone w przejmujących słowach: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”
Powinno też być więcej uwagi poświęconej Zmartwychwstaniu. To jest odpowiedź Ojca dana Jezusowi i nam, na zagadkę Męki. Ocalająca siła Zmartwychwstania sprawia, że rozumiemy znaczenie wylania krwi i oddania życia. Krew i woda wytoczone najpierw z serca Chrystusa – to krew która nas odkupuje, ale też symbol zbawienia przez Ducha Świętego i życia, jakie przekazuje nam Zmartwychwstały.
Ewangelia daje świadectwo, że potrzebujemy Chrystusa, który wraca ze śmierci do życia ze swymi chwalebnymi ranami, po to, abyśmy mogli usłyszeć jego słowa: „Pokój wam” i aby usłyszeć, że tchnął na Apostołów, jak mówi św. Jan, przekazując im ożywiającego Ducha. W taki sposób dokonał się „triumf nad Jego śmiercią”.

Rzym 5 maja 2004 roku

Przekład z ang.: Katarzyna Radwańska
Za zgodą Agencji „Zenit”. http://www.zenit.org