Małe odpusty

Christian Parmantier

Jak zyskać codziennie odpuszczenie kar za swoje winy?

MAŁE ODPUSTY – DROGA KONKRETNEGO NAWRÓCENIA.

«Wyspowiadałem się, przyjąłem Komunię św., nawiedziłem wyznaczony kościół, w którym odmówiłem kilka modlitw, także za Ojca Świętego i już zyskałem odpust zupełny!»

Nie, nie! To zbyt proste, aby mogło być prawdziwe! Jakże mógłbym uzyskać ten odpust, trwając w moich egoistycznych przyzwyczajeniach, nie zmieniając się, nie odnawiając mojego dziecięcego odniesienia do mojego Ojca i nie wzrastając w miłości braterskiej?

Aby uzyskać odpust zupełny nie mogę gardzić autentyczną zmianą życia, która jest wymagana dla dostąpienia przebaczenia.

STAĆ SIĘ <POBŁAŻLIWYM>, CZYLI CZŁOWIEKIEM ODPUSZCZAJĄCYM INNYM.

W rzeczywistości odpust dotyczy całego chrześcijańskiego życia, we wszystkich jego wymiarach. Dlaczego?

Z jednej strony z powodu grzechu, z powodu moich grzechów przeciw miłości Bożej: z powodu mojego wewnętrznego rozregulowania, któremu jest winny grzech pierworodny, wywołujący u mnie trzy pożądliwości: żądzę ciała, oczu i pychę życia (1 J 2,16) z powodu mojej słabości będącej następstwem tych zranień.

Z drugiej zaś strony przez miłosierdzie Boże dane w Jego Synu Jezusie Chrystusie.

Muszę najpierw pojąć, jak Bóg mnie kocha, aby dobrze zrozumieć sens odpuszczenia, którego celem jest pobudzenie mnie z kolei do bezinteresownej miłości wobec Tego, który przeorientuje całe moje życie na Niego.

Bóg pragnie być wobec nas pobłażliwy. On chce nas wszystkich ocalić od śmierci. Bóg pragnie naszego serca. Oczekuje od nas aktów czystej miłości. Za Jego przykładem my powinniśmy stać się – w takim sensie jak Bóg – pobłażliwi wobec innych, zmienić mentalność i oczyścić samych siebie przez dobre czyny miłosierdzia i współczucia, jeśli chcemy, aby On i nas wysłuchał.

Oto „małe odpusty” tak potrzebne do naszego duchowego przemienienia. Dzięki nim unikniemy długiego pobytu w czyśćcu.

Dziś proponuję wam pierwszą serię takich działań, które odnoszą się do życia w rodzinie, a wskazują na naszą wewnętrzną przemianę i zyskują nam Boże odpuszczenie:

l współczucie wobec rodziców; l poświęcanie uwagi dzieciom; l wierność miłości w małżeństwie.

Współczucie wobec rodziców

Jedno z dobrych dzieł współczucia, jakie Bóg nam zaleca i które przyciąga Jego pobłażliwość wobec nas, dotyczy naszej postawy wobec rodziców. Czwarte przykazanie poleca nam: „Czcij ojca twego i matkę, abyś w ten sposób przedłużył twoje dni na ziemi, jaką Pan twój Bóg ci daje” (por. Wj 20,12).

Dziś widzimy liczne dzieci, które porzucają swych rodziców z powodu pracy lub spędzania gdzieś tak zwanego weekendu, nie wspominając już o tych, którzy porzucają je w przytułkach, nigdy ich nie odwiedzając… Gdzież jest litość i cierpliwość, które mają moc zatarcia czasowych kar i uczyniłyby sakrament pojednania bardziej owocnym?

Słowo Boga zachęca nas do tego wiele razy. I tak w Księdze Mądrości Syracha czytamy:

„Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce” (Syr 3,2-6).

I jeszcze: „Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapienia wspomni się o tobie, jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.” (Syr 3,12-15)

Poświęcanie czasu na wychowanie dzieci.

Jeśli dzieci mają obowiązki wobec swych rodziców, to także rodzice powinni praktykować miłość wobec swego potomstwa, zarówno poprzez cierpliwość jak i przez napominanie, dziś zbyt często zapominane. Tego zaś uczył nas św. Paweł: „A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!” (Ef 6,4)

Z powodu telewizji, pracy zawodowej matek i miejskiego rytmu życia wiele dzieci jest pozostawianych samopas i nie mają już nikogo, kto by je wysłuchał. Wielu rodziców okazuje dzieciom troskę jedynie doczesną: kierują je na studia, dla zapewnienia im pozycji, aby odniosły powodzenie w społeczeństwie, lecz lekceważą uczenie ich mądrości Boga.

Katechizm zaś poucza nas: „Rodzice powinni uważać swoje dzieci za dzieci Boże i szanować je jako osoby ludzkie. Wychowują oni swoje dzieci do wypełniania prawa Bożego, ukazując samych siebie jako posłusznych woli Ojca niebieskiego.

Rodzice pierwsi są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci. Wypełniają tę odpowiedzialność najpierw przez założenie ogniska rodzinnego, w którym panuje czułość, przebaczenie, szacunek, wierność i bezinteresowna służba. Dom rodzinny jest właściwym miejscem kształtowania cnót. Wychowanie to wymaga nauczenia się wyrzeczenia, zdrowego osądu, panowania nad sobą, które są podstawą wszelkiej prawdziwej wolności. Rodzice powinni uczyć dzieci podporządkowywać „wymiary materialne i instynktowne… wymiarom wewnętrznym i duchowym”. Na rodzicach spoczywa poważna odpowiedzialność za dawanie dobrego przykładu swoim dzieciom. Jeśli potrafią przyznać się przed nimi do swoich błędów, będą mogli lepiej kierować dziećmi i je poprawiać:” (KKK 2222-3)

Nie ma żadnej wątpliwości: życie rodzinne jest stałą próbą miłości. To miejsce, w którym uczymy się wyrozumiałości, zrozumienia, tolerancji i kochania Boga, przebaczania, gdyż On nam przebaczył jako pierwszy.

Wierność w małżeństwie

Wierność w małżeństwie staje się coraz trudniejsza do zachowania. Prawa rozwodowe, aborcyjne i obecnie hołdujące nawet homoseksualistom, sprzymierzone z naciskiem mediów wypowiadają wojnę Bogu i człowiekowi. Wszystko to wynika z porzucenia modlitwy w rodzinie i prowadzi ku utracie wiary w Boga, który jest i pozostaje wierny niezależnie od tego, co czyni człowiek. Tutaj urzeczywistnia się słowo Jezusa: „Beze mnie nic nie możecie uczynić!” (por. J 15,5) Nasze życie w odstępstwie boleśnie nam to ukazuje.

Bóg jest Miłością. Jak wzrastalibyśmy w tej miłości, gdybyśmy jej nie otrzymywali od Boga? Bez otwarcia się na łaskę Ducha Świętego, który nakłania do wzajemnego słuchania, przebaczania, pojednania, małżonkowie nie mogą stać się świadkami trwającej wiecznie miłości Boga. Sakrament małżeństwa trwa na zawsze, lecz nie ma w nim mocy magicznej. Drzewo nie może wydać owoców bez nawożenia, przycinania i otaczania go troską. Porzucone – dziczeje.

Katechizm poucza:

„Miłość małżeńska ze swej natury wymaga od małżonków nienaruszalnej wierności. Wypływa to z wzajemnego daru, jaki składają sobie małżonkowie. Miłość chce być trwała; nie może być „tymczasowa”. „To głębokie zjednoczenie będące wzajemnym oddaniem się sobie dwóch osób, jak również dobro dzieci, wymaga pełnej wierności małżonków i nieprzerwanej jedności ich współżycia”.

Najgłębszy motyw wynika z wierności Boga wobec swego przymierza i z wierności Chrystusa wobec swego Kościoła. Przez sakrament małżeństwa małżonkowie są uzdolnieni do życia tą wiernością i do świadczenia o niej. Przez ten sakrament nierozerwalność małżeństwa zyskuje nowy i głębszy sens.

Związanie się na całe życie z drugim człowiekiem może wydawać się trudne, a nawet niemożliwe. Tym ważniejsze jest głoszenie Dobrej Nowiny, że Bóg nas kocha miłością trwałą i nieodwołalną, że małżonkowie mają udział w tej miłości, że Bóg ich prowadzi i podtrzymuje oraz że przez swoją wierność mogą oni być świadkami wiernej miłości Boga. Małżonkowie, którzy z pomocą łaski Bożej dają to świadectwo, często w bardzo trudnych warunkach, zasługują na wdzięczność i wsparcie wspólnoty eklezjalnej.” (KKK 1645-48)

Ta wdzięczność i wsparcie wyjednują nam odpuszczenie kar doczesnych, jakie musimy zapłacić na ziemi, a jeśli nie, to po śmierci. Miłością i współczuciem należy zaś otoczyć tych, którzy cierpią w swym ciele i w duchu uchybienia wierności małżeńskiej.

Z łaską Boga możemy więc zdobyć wiele odpustów w tym małym domowym Kościele, jakim jest rodzina.

Stella Maris nr 355 (str. 22-23)