BŁOGOSŁAWIONY KOLUMBAN MARMION, OPAT MAREDSOUS
Kilka myśli z pism błogosławionego
Jedność z Bogiem. Kilka uwag o kierowaniu życiem, do pewnej osoby w świecie
Bóg był dla ciebie bardzo dobry, gdyż dał ci światło i łaskę zrozumienia, że „prawdziwa pobożność” polega w o wiele mniejszym stopniu na wielkiej liczbie modlitw i praktyk niż na szczerym i wiernym poszukiwaniu Jego świętej woli. Ta orientacja, to ukierunkowanie naszego życia i naszej aktywności według jego woli jest „istotą” życia duchowego. Modlitwy, sakramenty, praktyki są „środkami” dla umocnienia nas, dla podtrzymania nas w tym poszukiwaniu.
Jednakże Bóg pragnie, aby każdy z nas, według swego powołania i okoliczności, złożył każdego dnia dar ze swej modlitwy i wymaga w tym wielkiej wierności. Nie z wielu modlitw, lecz z wielkiej wierności w ich podejmowaniu…
Nic nie przynosi nam tak wielkiej pomocy, jak uczestnictwo we Mszy św.
Praktyka, którą przede wszystkim ci polecam, to modlitwy aktami strzelistymi.
Nieco pobożnej lektury pomogłoby ci bardzo w twoich dobrych postanowieniach.
Twoje wady pochodzą ze wspólnego źródła: brak „wewnętrznych umartwień” przeszkadza ci kontrolować poruszenia twego serca, twego języka, twego działania. „Bycie impulsywnym” nie nauczyło cię podejmowania ofiary z twoich pierwszych porywów. Próbuj po trochu uczynić Jezusa do tego stopnia Mistrzem, Panem twego wnętrza, żeby On mógł cię trzymać, prowadzić, jednoczyć ze Sobą, w doskonałym poddaniu Jego Ojcu.
Kochasz bardzo naszego Pana i „On cię kocha”, trzeba jednak, abyś była bardziej w Jego Rękach”.
Pragnienie doskonałości. Do pewnej benedyktynki
„To nie jest iluzja – wierzyć, że ma się pragnienie bycia całkowicie należącą do naszego Pana, choć jednocześnie ma się słabości. Ile razy by nas te słabości dopadały w ciągu dnia, trzeba za każdym razem, abyśmy się zwracali natychmiast do Naszego Pana i podejmowali czyny miłości. Pragnienie miłości już jest czynem miłości.
Abyś się poprawiła z próżności, z pragnienia podobania się ludziom, z tej samoświadomości, najlepszym sposobem jest:
1. Czynić wszystko bezpośrednio po to, by się podobać Bogu. Im bardziej twoje oko spogląda na Boga, tym mniej patrzy na samą siebie;
2. Dziękować Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra, wszelkiego dobra, jakie ty czynisz, twoich sukcesów etc.
3. Nie dziwić się ani nie niepokoić się, kiedy ci się zdarza upaść, lecz prosić o przebaczenie i natychmiast „sursum corda”.
Widzę, że nasz Pan właśnie cię formuje. Nic bardziej fatalnego w życiu duchowym od myśli, że możemy coś dobrego bez Naszego Pana, a nasza miłość własna jest tak subtelna, że „nieświadomie” przypisujemy sobie tę odrobinę dobra, jakie czynimy – to zniszczyłoby wszystko. Nasz Pan z miłości pozostawia nas naszej złej naturze i wtedy jesteśmy przerażeni widząc całe zło i możliwości zła, jakie się w nas ukrywają. Nie oznacza to, że jesteśmy gorsi niż wcześniej, lecz Nasz Pan pozwala nam ujrzeć głębiny zła, jakie łaska zakrywała. W tych chwilach powinniśmy działać w jedności z zamiarami Boga, głęboko się korząc i rzucając się w ramiona Boga. Diabeł usiłuje zmącić twój pokój przez subtelności, abyś przestała czynić dobrze z próżności. Nie należy nigdy przerywać dobra z tego powodu, lecz oczyszczać swoją intencję.
Najlepiej połączyć się z Jezusem Chrystusem i „z Jego intencjami”, a jeśli się znajdzie coś niedoskonałego w twoich intencjach, ta jedność z Jezusem Chrystusem uzdrowi to. (…) Mam wielkie pragnienie uczynić z ciebie małą świętą, widzę, że tego pragnie Nasz Pan. To czego On pragnie to to, abyś czyniła wszystko z miłości, całkiem po prostu. I nie bądź zaskoczona, że wciąż nie jesteś tak doskonałą, jak tego pragniesz. (20 kwietnia 1922)
Duch oderwania
Musisz przekonać się, że twoja grzeszna przeszłość nie stanowi wcale przeszkody do głębokiego związku z Bogiem. Bóg przebacza, a Jego przebaczenie jest Boskie. Wobec aniołów Bóg nie był miłosierny, ponieważ oni nie mają ułomności. Wobec nas, którzyśmy wypełnieni nędzami Bóg jest nieskończenie miłosierny: „Misericordia Domini plena est terra” (Ps XXXII, 5) A to, co zdawać by się mogło dziwne, a jest jednak bardzo prawdziwe to to, że właśnie nasze nędze dają nam prawo do miłosierdzia Boga.
To czego ci brakuje, to co pozostawia twemu życiu duchowemu odrobinę lekkości, brak równowagi i stabilności to fakt, że nie praktykowałaś cnoty skruchy. Spowiedź usuwa wszystkie grzechy, lecz pozostają w duszy jakby blizny po grzechu, którym szkodzi przyzwyczajenie – cnota skruchy sprawia, że znikają.
Pragnę więc bardzo, żebyś w czasie kilku lat oddawała się cnocie skruchy. W tym celu nie masz przypominać sobie o szczegółach swego przeszłego życia, lecz pamiętać, żeś obraziła Boga i żałować tego stale. Cnota skruchy ujawni się w tobie w trzech rzeczach:
I. „Duch żalu”. Pragnę bardzo abyś codziennie dbała o takie nastawienie ducha. Mów często „Deus propicius esto michi peccatori” (Ps XVIII,18) Przez tę modlitwę nic nie mówimy, lecz ukazujemy tylko swoją nędzę Bogu. Czujemy, żeśmy tylko biednymi grzesznikami wobec Niego. Oczywiście nie trzeba, abyś wiązała swego ducha zabraniając mu wszelkich aktów uwielbienia, dziękczynienia, lecz trzeba, aby skrucha dominowała. Odprawiaj często drogę krzyżową; rozpoczynaj zawsze swą modlitwę, rzucając się jako grzesznica do stóp Boga. Jestem pewny, że jeśli tak się zagłębisz w skrusze, przez kilka lat, aż Dobry Bóg wezwie cię do innego uczucia, wyciągniesz z tego ogromne dobro dla swej duszy. Jeśli ociągałaś się z oddaniem siebie naszemu Panu, cóż! Naprawiaj to.
Oddaj siebie teraz Jemu bez zastrzeżeń, z wielką wiernością i wielką wspaniałomyślnością. I nigdy nie lękaj się, że twoje błędy i twoje przeszłe niewierności przeszkadzają ci w dojściu do takiego stopnia zjednoczenia, jakiego Bóg dla ciebie pragnie. W jednej chwili On może wszystko to naprawić.
II. „Umartwienie”. Dla ciebie polega ono przede wszystkim na przestrzeganiu doskonałym Reguły, na stałej dyscyplinie, na umartwieniach życia wspólnego, przyjętych ze wspaniałomyślnością.
III. „Miłość”. Powinnaś kochać bardzo, masz serce miłujące, zdolne do wielkiej miłości. Trzeba wynagradzać przeszłość wielką miłością naszego Pana. Trzeba kochać tak jak Maria Magdalena u stóp Jezusa. „Wiele grzechów jest jej wybaczonych, ponieważ wiele umiłowała”. Mów często naszemu Panu: „Mój Boże, pragnę Cię o wiele bardziej kochać niż obrażałam Cię w przeszłości”.
Nie zapominam o tobie. Modlę się za ciebie z całego mego serca. Podobnie jak na ziemi, tak w ogrodach naszych dusz bywa zima, która poprzedza wiosnę. To „konieczne”. (20 listopada 1914).
Trwałe są jedynie te dzieła i zwłaszcza fundacje, które są wzniesione na krzyżu i cierpieniu. (25 stycznia 1909)
Nie jest możliwe dojście do głębokiej jedności z miłością ukrzyżowaną, bez odczuwania od czasu do czasu cierni i gwoździ: oto co warunkuje tę jedność. Nie trzeba się zniechęcać, jeśli Nasz Pan daje ci zobaczyć odrobinę twej nędzy. On zawsze to znosi i przed tobą ukrywa, lecz ty musisz ją widzieć i odczuwać jeszcze zanim się ujawni. To dla ciebie upokarzające i bolesne. Nie proś o nic, nie odmawiaj niczego, nie pragnij niczego, jak tylko tego, czego Bóg dla ciebie pragnie, czyli twojej doskonałości. Wszystkim innym On nie jest. Jedno jest konieczne: to On.
Umieść całe swe pocieszenie w Bogu, nie w tym sensie, że odrzuciłabyś wszelką inną radość, lecz aby żadna inna ludzka pociecha nie była konieczna dla twego pokoju. (12 grudnia 1909)
Niechaj nasz Pan całkowicie cię ogarnie i da ci męstwo znoszenia utrapień tak potrzebnych tym, którzy chcą się zjednoczyć z Ukrzyżowanym. Tu na ziemi nasz Pan przedstawia ci się na krzyżu, krzyż jest jego oficjalnym wizerunkiem i zjednoczenie z Nim jest niemożliwe, jeżeli nie odczuwamy gwoździ, które Go przeszywają. Pragnąć jedności z Jezusem, to pragnąć cierpienia.
Jest tylko jedna droga, która prowadzi do Jezusa: droga Kalwarii. (15.12.1894)
Oddałaś się całkowicie naszemu Panu i On wziął to dosłownie. To niemała rzecz oddać się bez zastrzeżeń naszemu Panu. On widzi aż do głębi nasze serce. On widzi tam nędze, słabości, możliwości upadków, jakich nie podejrzewasz, i w swym miłosierdziu i w swej nieskończonej mądrości daje ci do przyjmowania takie leki, które wydają w twojej duszy wielkie owoce, choć w smaku są gorzkie. Nie należy nigdy spoglądać wstecz, lecz całkowicie oddać siebie w ręce Boga. Jest niemożliwe dojście do tej głębokiej jedności z naszym Panem bez przechodzenia przez te wewnętrzne doświadczenia. Nie bądź więc zniechęcona dlatego, że czujesz tak wielką odrazę do cierpień. Nawet nasz Pan odczuwał tę samą niechęć i to Duch Święty natchnął jednego Ewangelistę aby nam opisał całą tę straszliwą agonię naszego Pana w Ogrodzie Oliwnym, aby dusze doświadczane mogły Go pocieszyć, widząc swego Boga przygniecionego bólem i smutkiem… cierpiąc z cierpliwością i miłością otaczasz chwałą naszego Pana i wypełniasz teraz Jego świętą wolę. (13.01.1895)
Widzę coraz bardziej, że to, czego Jezus Chrystus pragnie od ciebie to, abyś bez zastrzeżeń oddała się Jego woli i Jego miłości. Nie stawiaj żadnych zastrzeżeń, żadnych warunków. On bowiem daje Siebie całkowicie tylko tym, którzy dają Mu siebie bez wyliczeń..
Jednak, moja droga córko, nie rób sobie złudzeń. Jest o wiele prościej powiedzieć naszemu Panu: „Oddaję Ci siebie bez zastrzeżeń niż to rzeczywiście uczynić. Jest niewiele pośród jego oblubienic takich, które Go kochają dla Niego samego. Większość kocha same siebie bardziej niż kocha Jezusa, gdyż wystarczy, że On im coś narzuci, co przeszkadza im w przyzwyczajeniach lub co się sprzeciwia ich gustom, aby już nic od Niego nie chciały…
Spójrz jako na wielkie zło, wielką winę na mówienie naszemu Panu: „Panie, wiem, że pragniesz tego ode mnie, wiem, że to byłoby dla Ciebie milsze, jednak nie mogę na to przystać.” Kiedy bowiem pozwalamy sobie powiedzieć: „Nie” naszemu Panu, targujemy się z Nim, wtedy ta doskonała zgoda, to oddanie wzajemne, na którym polega prawdziwa jedność pomiędzy oblubienicą a oblubieńcem, stają się niemożliwe.
Bądź przekonana, moja córko, że Jezus nigdy nie narzuca ofiary tym, którzy Mu się oddają, bez rozlewania obficie łask i pomocy koniecznych do niesienia krzyża, który On sam więcej niż w połowie niesie. Wątpić w to, to wątpić w miłość, w wierność Jezusa Chrystusa, to ranić do głębi Jego Serce. (2 grudnia 1902)
Nasz Pan wybiera pewne dusze, aby je połączyć ze Sobą w wielkim dziele Odkupienia. To są dusze wybrane, ofiary wynagrodzenia i uwielbienia. Te dusze czynią wiele dla chwały Boga i dla zbawienia dusz. Są drogie Jezusowi ponad wyobrażenie. Jego rozkosze w nich się znajdują. Otóż moja droga duszo, jestem przekonany, że jesteś jedną z tych dusz. Bez żadnej zasługi z twej strony Jezus cię wybrał. Jeśli będziesz Mu wierna dojdziesz do bezpośredniego zjednoczenia z naszym Panem, a kiedy będziesz zjednoczona z Nim, zatracona w Nim, wtedy twoje życie będzie bardzo owocne dla Jego chwały i dla zbawienia dusz. W dniu zaślubin mistycznych widać tylko kwiaty korony, jaką Jezus umieszcza na twojej głowie, lecz moja córko, nie zapominaj nigdy, że oblubienica Boga ukrzyżowanego jest ofiarą. Mówię ci to, gdyż przewiduję, że będziesz cierpieć i trzeba wiele odwagi, wiele wiary, wiele ufności. Są pustynie do przebycia, ciemności, mroki, tęsknoty, opuszczenia. Bez tego twoja miłość nigdy nie byłaby głęboka ani silna. Lecz jeśli będziesz wierna i oddana Jezus zawsze będzie cię prowadził za rękę. „Chociaż bym chodził przez ciemną dolinę śmierci, niczego się nie lękam, bo Ty jesteś ze mną” (Ps XXII,4).
Zatem, moja droga córko, oddaj siebie bez wyliczeń, oddaj siebie bez obaw. Nie proś o cierpienia, lecz powierz siebie mądrości i miłości twego Oblubieńca, aby On działał w tobie to wszystko, czego wymagają sprawy Jego chwały. On codziennie do ciebie przyjedzie, w Najświętszym Sakramencie, aby ciebie zamienić w Siebie… Bądź wielką duszą, która zapomina o sobie, aby myśleć o sprawach Jezusa i dusz. Nie zatrzymuj się na błahostkach, które zajmują myśl i życie tak wielu dusz poświęconych. Pomagajmy też sobie wzajemnie pociągać się ku temu wzniosłemu ideałowi, jakiego pragnę tak dla siebie, jak i dla ciebie.
Życie modlitwy
Kiedy czujesz się zaproszona do trwania w milczeniu u stóp naszego Pana jak Magdalena patrząc na Niego jedynie swym sercem, nic nie mówiąc, nie zadawaj sobie trudu szukania myśli i wywodów, lecz zadowalaj się pozostawaniem na miłosnej adoracji. Idź za natchnieniami Ducha Świętego. Jeśli cię zachęca do modlitwy, módl się; jeśli cię zachęca do trwania w ciszy, trwaj w milczeniu, jeśli ci mówi, że masz ukazać Bogu swą nędzę uczyń to. Pozwól mu grać na strunach twego serca jak harfiarzowi i wydobywać z niego melodię, jakiej pragnie dla Boskiego Oblubieńca. (29 maja 1915)
1. Duch Święty zaprasza cię do modlitwy biernej i nie należy gasić Ducha przez działanie źle umiejscowione. Blosins mówi, że jedna dusza, która się oddaje działaniu Boga bez zastrzeżeń, pozwala Mu działać w niej jak On tego pragnie, czyni więcej dla Jego chwały i dla dobra dusz w jednej godzinie niż inne przez lata.
2. Kiedy odczujesz pragnienie trwania w ciszy i adoracji w obecności Boga, powinnaś się całkowicie oddać Duchowi Świętemu i trwać tak w czystej wierze: „Sponsabo te mihi in fide” (Noc ciemna, II,20 św. Jan od Krzyża). Jeśli Bóg nie daje ci żadnego odczucia, żadnej określonej myśli, pozostań tak po prostu przed Nim w cichej miłości. W takich chwilach On działa nieodczuwalnie w duszy i czyni więcej dla doskonałości tej duszy, niż mogłyby uczynić przez całe życie jej własne myśli etc.
3. Jeśli w takiej lub innej chwili czujesz się pociągnięta ku wyrażaniu próśb lub ku innym działaniom, idź za tym co cię pociąga. Nie jest konieczne wypowiadanie słów lub formułowanie konkretnych myśli. Po prostu przedstaw siebie i swą prośbę, w cichej modlitwie przed Bożym Obliczem. On widzi wszystko, co jest w twoim sercu: „Bóg słucha pragnień ubogich” (Ps X,17)
4. Rozproszenia pozostają jedynie na powierzchni twej duszy, są krzyżem, lecz trzeba nauczyć się je lekceważyć.
5. Jeśli się zdarza, że Bóg mówi ci wewnętrzne słowa, troszcz się, aby je poddać ocenie twego kierownika, zanim za nimi postąpisz. (2 października 1919)
Przekład z franc.: Ewa Bromboszcz
Z homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II, podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej
«Zakon benedyktyński raduje się dzisiaj z beatyfikacji jednego ze swych najznakomitszych synów — o. Kolumbana Marmiona, mnicha i opata z Maredsous. O. Marmion pozostawił nam w spadku prawdziwy skarbiec duchowych pouczeń dla Kościoła naszych czasów. W swoich pismach uczy drogi świętości — prostej, ale wymagającej — dostępnej wszystkim wierzącym, których Bóg z miłości przeznaczył, aby byli Jego przybranymi synami w Jezusie Chrystusie (por. Ef 1,5). Jezus Chrystus, nasz Odkupiciel i źródło wszelkiej łaski, jest ośrodkiem naszego życia duchowego, naszym wzorem świętości.
Zanim Kolumban Marmion wstąpił do zakonu benedyktyńskiego, przez kilka lat zajmował się duszpasterstwem w macierzystej archidiecezji dublińskiej. Przez całe życie bł. Kolumban był znakomitym kierownikiem duchowym, szczególnie zaś troszczył się o życie wewnętrzne kapłanów i zakonników. Napisał kiedyś do młodego człowieka, mającego przyjąć święcenia: «Najlepszym przygotowaniem do kapłaństwa jest przeżywanie każdego dnia z miłością, gdziekolwiek posłuszeństwo i Opatrzność każą nam być» (list z 27 grudnia 1915 r.). Niech ponowne odkrycie i upowszechnienie pism duchowych bł. Kolumbana Marmiona pomoże kapłanom, zakonnikom i świeckim wzrastać w zjednoczeniu z Chrystusem i wiernie dawać o Nim świadectwo przez żarliwą miłość Boga i ofiarną służbę braciom i siostrom.»