Łzy Matki Bożej

PŁACZ MARYI

Mało mówi się i pisze o łzach Matki Bożej. W niektórych środkach masowego przekazu figurki lub obrazy płaczącej Maryi prezentowane bywają w sposób wyszydzający. Z tego powodu radością napawa wypowiedź Ojca Świętego Jana Pawła II na temat płaczu Świętej Matki, która coraz częściej ukazuje swoje autentyczne łzy nie tylko mistykom, lecz także wielu ludziom w różnych częściach świata. Matka Boża naprawdę płacze. Ból swojego Serca objawia w sposób cudowny. Niewielka drewniana figurka Matki Bożej w Akita, w latach 1975-1979, wylewała łzy 101 razy. Tam właśnie, Jej objawienia są oficjalnie uznane przez Kościół, a badania naukowe i laboratoryjne udowodniły, że były to łzy ludzkie, czasem krwawe. Mimo, że fenomen łez Maryi objawia się i w innych częściach świata, temat ten na ogół otoczony jest chłodem milczenia.
Na szczególną uwagę zasługują wizerunki Maryi – Róży Duchownej, ponieważ nie ma świecie innego oblicza Matki Bożej, które częściej wylewałoby łzy, niż Róża Duchowna. Jej kult został oficjalnie zatwierdzony we Włoszech, w Fontanelle, dzielnicy Montichiari, w sierpniu 2001 roku. Powstało też nowe stowarzyszenie, uznane przez Kościół, które ma na celu promocję i szerzenie pobożności do Matki Bożej z Fontanelle. Tam właśnie Matka Boża, w objawieniach Pierinie Gilli nazwała Siebie Różą Duchowną. Zjawisko łez pojawiających się na Jej obrazach, lub figurach w obecności świadków, w ciągu ostatnich dwudziestu lat ubiegłego stulecia, odnotowano w ponad 120 miejscowościach, w przynajmniej 28 krajach. Figurę Róży Duchownej pobłogosławił Ojciec Święty Jan Paweł II na Placu św. Piotra.
Gdy królowa angielska Elżbieta II zapłakała przy trumnie swojej siostry Małgorzaty, fakt ten natychmiast został odnotowany w środkach masowego przekazu. Natomiast na wieść o łzach najbardziej kochającej Matki, Królowej Nieba i Ziemi, tylko niektóre z Jej dzieci reagują prawidłowo. Starają się pocieszać płaczącą Matkę, odpowiadać na Jej wezwania, modlitwami i ofiarami wynagradzać zniewagi zadawane Jej Sercu. W ten sposób pomagają Jej, aby mogła pomóc nam tak, jak tego pragnie. Łagodzą Jej ból, a łzy zamieniają w uśmiech.
Mimo, że panuje niechęć do mówienia na temat łez Maryi, nawet wśród ludzi wierzących we Wszechmoc i Miłosierdzie Boga, błędem byłoby milczeć o niezwykłych interwencjach Bożych tylko dlatego, że istnieją fałszerze cudów i objawień. Zachowywanie przesadnej ostrożności, co niestety zdarza się zbyt często, jest sprzeczne z wołaniem Ojca Świętego Jana Pawła II słowami Ewangelii: „Ducha nie gaście!”
A właśnie to Duch Święty działa, gdy Pan Bóg, w różny sposób nadprzyrodzony, pomaga nam właściwie rozumieć Pismo Święte i żyć według niego, gdy pomaga unikać błędów, które prowadzą do zguby, a także kiedy pozwala w ten sposób poznawać Siebie, byśmy zachwyceni Jego Boską Wspaniałością, pragnęli i starali się odpowiadać miłością na Miłość.
Matka Boża przez Swoje objawienia w różnych częściach świata, przez orędzia, w których prosi, aby czytać je i stosować się do nich, przez liczne zjawiska łzawień – nawet krwawych, chce nam dać do zrozumienia, że kielich Bożej Sprawiedliwości jest pełny. Najświętsza Maryja chce, abyśmy wiedzieli, że nieprzyjmowanie nadzwyczajnych znaków i brak wiary w nie – rani wewnętrznie Jej Matczyne Serce. Przypomina nam, że Jezus Zmartwychwstały żyje pośród nas i to On kieruje wydarzeniami świata i historii, zgodnie z planem Swojej Miłosiernej Miłości, dla zbawienia wszystkich odkupionych ludzi.
Matka Boża płacze, ponieważ Jej wezwania do powrotu do modlitwy i do poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu, spotykają się z wielką obojętnością. Płacze, ponieważ zbyt mało jest tych, którzy przyjmują Jej zaproszenie do wynagradzania i do ofiar, aby wybłagać zbawienie dla świata dotkniętego bezbożnością, egoizmem, nieczystością, nienawiścią i złem.
Płacze, ponieważ dusze wielu dostają się do piekła. Płacze, ponieważ liczni, nawet poświęceni Bogu, zaniedbują modlitwę. Całą skuteczność apostolską widzą w działaniu i różnych programach, zapominając, że jesteśmy sługami nieużytecznymi i sami z siebie nic uczynić nie możemy, oraz, że to Jezus zbawia poprzez ludzi. Łzy Matki Bożej są wyrazem coraz bardziej zatroskanego i zbolałego Jej Serca, bo świat, jak mówi, stał się obecnie gorszy, niż w czasach potopu. Wydaje się, że serca ludzi zamieniły się w granit. Zaślepieni racjonalizmem, zapominają dróg Pana, zapominają o cudach, o tym, że Bóg jest Wszechmocny, Miłosierny i zaciekle prześladują Boże objawienia, oraz tych, którym On okazuje względy, powierzając im Swoje orędzia.
Jakkolwiek kara Boża zawisła nad światem, wiele może być zmienione, jeśli ludzie poważnie potraktują Boże ostrzeżenia i pouczenia. Przez Swoje łzy Matka Święta wyraża ból Swego Niepokalanego Serca, kiedy stwierdza, że Jej wezwania nie są słuchane, a nawet często otwarcie odrzucane i zwalczane nawet przez tych, którzy powinni przyjąć je jako pierwsi.
Matka Boża jest pod krzyżem niesionym przez Kościół i przez cała grzeszną ludzkość, która z uporem podąża drogą buntu przeciw Bogu i Jego prawu Miłości. Płacze, ponieważ widzi dzieci zachęcane wcześnie do doświadczenia zła i grzechu. Widzi młodzież, która staje się ofiarą nieczystości i narkotyków. Widzi rozbite i zniszczone rodziny, rannych i zabitych na wojnach, biednych, umierających z głodu, chorych pozbawionych opieki i pomocy, osamotnionych, opuszczonych, zrozpaczonych.
Jako Matka dzieli z nami wszystkie nasze potrzeby oraz radości i boleje z powodu naszych licznych cierpień. Uczestniczy we wszystkich chwilach naszego życia.
Uczy nas modlić się i żyć Ewangelią i płacze, ponieważ wie, jakie będą konsekwencje zatwardziałości serc oraz obojętności na Jej pełne niepokoju matczyne wołanie i wezwanie: do nawrócenia, do skruchy, do powrotu do Boga i do bezpiecznego schronienia się w Jej Niepokalanym Sercu.

Płacze, ponieważ nie wierzy się w znaki, których hojnie udziela, aby upewnić nas o swojej Matczynej obecności. Płacze, bo nie przyjmuje się Jej zaproszenia do radości i do ufności w niepowodzeniach i cierpieniach. Płacze, ponieważ Bóg jest otwarcie odrzucany, znieważany, przeklinany. Gardzi się Bogiem, Matką Bożą i publicznie się Ją ośmiesza.
Matka Święta płacze, bo nie kocha się bliźniego, bo człowiek staje się coraz bardziej bezbożny, zepsuty, złośliwy, okrutny. Maryja płacze, gdyż chce pomóc Swoim dzieciom, a Jej orędzia, jak to wyraziła w San Nicolas, są tak przyjmowane, jak gdyby były mówione na cmentarzu.
Dlatego właśnie głos Ojca Świętego napawa radością. W homilii wygłoszonej w Syrakuzach, w dniu 6 listopada 1994 roku, podczas uroczystości poświęcenia sanktuarium Matki Bożej Płaczącej, papież Jan Paweł II tak powiedział:
„Opowiadania Ewangeliczne nie wspominają nigdy płaczu Matki Bożej. Nie słyszymy Jej jęku w Betlejem, gdy wydawała na świat Jezusa, ani też na Golgocie u stóp Krzyża. Nie dano nam również poznać Jej łez radości, kiedy Chrystus Zmartwychwstał. Lecz Kościół, jako Oblubienica Baranka, wyczuwa przez wiarę płacz Maryi i przyłącza się do niego. Łzy Maryi pojawiają się podczas powtarzających się objawień, poprzez które towarzyszy Ona Kościołowi w jego wędrówce po drogach świata. Maryja płacze w La Salette, w połowie ubiegłego wieku, w czasach, kiedy chrześcijaństwo we Francji spotkało się z rosnącą wrogością. Ona płacze również tutaj w Syrakuzach, pod koniec II Wojny Światowej. Płacze z powodu ogromu ofiar tego konfliktu, z powodu zagłady synów i córek Izraela, z powodu zagrożenia płynącego ze Wschodu, ze strony otwarcie ateistycznego komunizmu. Płacze również w tym czasie wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej w Lublinie, lecz wydarzenie w Syrakuzach stało się najsłynniejsze i przyciągnęło niezliczone tłumy. Tutaj przybył zaraz po uwolnieniu kardynał Wyszyński, oraz ja sam przybyłem tu, jako młody biskup podczas Soboru.
Łzy Matki Bożej należą do porządku znaków. Są one świadectwem obecności Matki w Kościele i w świecie. Każda matka płacze, gdy widzi, że jej dzieciom zagraża jakieś zło duchowe lub fizyczne. Płacze Maryja uczestnicząc w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą, czy też przy grobie Łazarza, albo w końcu na drodze Krzyżowej.
Sanktuarium Matki Bożej Płaczącej, tyś powstało, aby przypominać Kościołowi płacz Matki. Przypominaj również płacz Piotra, któremu Chrystus powierzył klucze Królestwa Niebieskiego dla dobra wszystkich wiernych. Oby te klucze mogły służyć do związywania i rozwiązywania, dla odkupienia każdej ludzkiej nędzy. Niech przybywają tutaj, w te gościnne mury, wszyscy przygnębieni świadomością grzechu i niech doświadczają tutaj bogactwa Miłosierdzia Boga i Jego przebaczenia! Niech prowadzą ich tutaj łzy Matki. Są to łzy bólu nad tymi, którzy odrzucają Miłość Boga, nad rodzinami rozbitymi lub przeżywającymi trudności, nad młodzieżą, często zdezorientowaną, której grożą zasadzki komunistycznej cywilizacji, nad przemocą, która wciąż jeszcze przelewa tyle krwi, nad niezrozumieniem i nienawiścią, które tworzą głębokie przepaście między ludźmi i narodami. Są to łzy modlitwy: modlitwy Matki, która daje moc każdej innej modlitwie i wznosi się błagalnie również za tych, którzy nie modlą się, gdyż odciągają ich tysiące innych spraw, albo też uparcie zamykają się na Boże wezwanie. Są to łzy nadziei, które kruszą zatwardziałość serc i otwierają je na spotkanie z Chrystusem Odkupicielem – Źródłem światła i pokoju dla jednostek, rodzin, całego społeczeństwa.
Matko Boża Płacząca, spójrz z macierzyńską dobrocią na cierpienia świata! Otrzyj łzy cierpiących, zapomnianych, zrozpaczonych, ofiar wszelkiej przemocy. Uproś wszystkim łzy żalu i nowego życia, które otworzą serca na odradzający dar Miłości Bożej.”
Do słów Ojca Świętego dodać można, że Papież Jan Paweł II niósł wszędzie znak Matczynej obecności Niepokalanej Dziewicy. Przypominał i zapewniał, że świat może być odnowiony przez pośrednictwo Maryi.
W orędziu z 24 maja 1984 roku Matka Boża powiedziała do widzących w Medziugorju: „Ja, Matka wszystkich, kocham was. I w każdym momencie, kiedy jest wam ciężko, nie bójcie się, ponieważ kocham was także wtedy, gdy jesteście daleko ode Mnie i od Mojego Syna. Proszę was, nie pozwólcie, aby Moje Serce płakało krwawymi łzami z powodu dusz, które giną w grzechu. Dlatego, kochane dzieci, módlcie się, módlcie się, módlcie się.”

Joanna Ottea