„Pasja” – po premierze

«PASJA» – zobaczyć… nie zobaczyć…?

Refleksje po premierze w Polsce

Przez polskie media przetacza się w ostatnich dniach fala światowych reakcji, opinii, sprzecznych uwag na temat filmu Mela Gibsona „Pasja”. Dotychczasowe opinie, tak nagłaśniane w mediach, dochodzą z różnych środowisk: wypowiadają się ludzie kultury, nauki, hierarchia, ci, którym być może wypadało film obejrzeć i teraz wypada się wypowiedzieć, nie zawsze fortunnie.

Kiedy 5 marca 2004 r. skończył się film w jednym ze śląskich kin, zapanowała cisza, widzowie ociężale podnosili się z foteli. Niejednemu trudno było przez jakiś czas odzyskać głos. Wszystkie słowa tracą sens, bo film jedynie zapoczątkowuje bardzo osobiste refleksje, które powinny towarzyszyć człowiekowi wierzącemu nie tylko w Wielkim Poście, ale przez całe życie, tak często przepełnione cierpieniem, z którym nieraz nie sposób sobie poradzić…

Zasłyszane wcześniej opinie, wyrażone tak lub inaczej postawy negatywne (najczęstsza: „Nie pójdę, bo jestem zbyt wrażliwy/a” – z ust duchownych i świeckich) nabierają po obejrzeniu filmu całkiem nowego wymiaru. W świetle owoców, które ten film mógłby wydać w sercach ludzi na całej ziemi, ci, którzy ten film krytykują i zniechęcają do oglądania go (choć często sami w ogóle go nie obejrzeli) mogą to robić tylko pod wpływem podszeptów szatana. Jak 2000 lat temu szatan skusił ludzi do ucieczki, do ratowania siebie, do wołania: „Nie znam tego Człowieka!” – tak i teraz nie chce dopuścić do tego, by przez czas emisji i na pewno również po niej – niejako towarzyszyć Chrystusowi w Jego Męce, którą podjął za każdego z nas i by dać w ten sposób świadectwo swojej przynależności do Jezusa, a może nawet zmienić coś we własnym życiu.

Szatan zawsze będzie się starał pomniejszyć owoce odkupieńczej Męki i Śmierci Chrystusa, będzie się starał, aby ludzie o niej zapomnieli. Przez wieki udało mu się wykoślawić w ludzkich umysłach to, jak w rzeczywistości wyglądała męczarnia Tego, który stał się pośmiewiskiem i odrazą, bo dźwigał nasze winy. Artyści – malarze, rzeźbiarze już dawno temu pozbawili śladów ran ciało Chrystusa na krzyżu. Jedynie mistykom zawdzięczamy wyłaniające się z zapomnienia obrazy okrucieństwa, jakie dotknęło Boga-Człowieka. Ich prawdziwość potwierdzają wnikliwe badania nad śladami pozostawionymi przez Ciało Chrystusa na Całunie Turyńskim.

Przeżycie Męki Chrystusa zawsze umacnia, zawsze pociesza, zawsze przywraca właściwy porządek i wymiar ludzkim sprawom, problemom, kłopotom, cierpieniom. Czas emisji tego filmu jest opatrznościowy ze względu na Wielki Post. Któż jednak wie, czy nie stoimy jako ludzkość przed próbami, znanymi tylko Bogu, na które ON chce nas przygotować tym filmem – czyli sposobem dostępnym dla wszystkich i tak bardzo uprzywilejowanym we współczesnym świecie.

Dla człowieka szukającego Prawdy o swoim życiu, o powołaniu, o miłości Boga wyrażonej przez cierpienie Niewinnego – najstraszliwsze w historii świata, którym wyniszczając siebie ocalił nas od wiecznej śmierci, alternatywa: „Iść czy nie iść na ten film?” – nie powinna istnieć. Taka refleksja nasuwa się PO zobaczeniu „Pasji”. Obejrzenie filmu może być też wyrazem solidarności i wdzięczności dla znieważanego reżysera, który, idąc za natchnieniem Boga, położył na szali swoją sławę i majątek, aby przypomnieć nam, że Bóg umarł za każdego z nas, abyśmy mieli życie i abyśmy poznali cenę, za jaką zostaliśmy nabyci… zgodnie ze słowami św. Pawła (1 Kor 6,20).

Kiedy w kinie zapadają ciemności, na ekranie pojawia się motto: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,5).

A Ty, czy obejrzysz film „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona?

Ewa Bromboszcz

Na marginesie:

Zadziwia forsowanie stwierdzenia, iż inspiracją do powstania filmu była wyłącznie lektura pism Sł. B. Anny Katarzyny Emmerich. W równym bowiem stopniu można w filmie odnaleźć wątki, sceny przedstawione w innych wizjach mistycznych, a przede wszystkim w samej Ewangelii. Niezwykle precyzyjnie oddano też w filmie wszystkie fakty o cierpieniu Chrystusa, jakie naukowcom udało się ustalić podczas badania śladów na Całunie Turyńskim. Film powstał w końcu na pewno jako wynik wieloletniej refleksji i modlitwy reżysera.

Dodatek. Zainteresowanie «Pasją» na Kubie

Film „Pasja” stał się najbardziej oglądanym obrazem na podziemnym rynku filmowym na Kubie. Informując o tym miejscowa internetowa agencja prasowa Cubanet zwraca uwagę, że obraz Mela Gibsona, który nie może być wyświetlany na wyspie w kinach, dotarł tam w postaci pirackich kopii i natychmiast zaczął krążyć wśród wierzących i niewierzących.
Mieszkanka chińskiej dzielnicy Hawany Raiza Valdés powiedziała agencji, że od dawna nie widziała filmu tego rodzaju. „W wypożyczalniach można dostać jedynie filmy akcji, terroru i przemocy oraz telewizyjne” – oświadczyła Kubanka. Dodała, że wypożyczyła na dwa dni „Pasję” dla swej ciotki i matki, aby mogły ją obejrzeć. „Obie płakały bardzo, gdy krzyżowano Chrystusa i w ogóle przez większą część seansu” – dodała.
Inny rozmówca agencji – Ernesto Rivas, deklarujący się jako nie należący do żadnego wyznania, powiedział, że dzieło Gibsona pozwoliło mu zrozumieć wiele spraw, w tym także ostatnie chwile ziemskiego życia Chrystusa. „Kopia, którą nam pokazano, była wprawdzie nie najwyższej jakości, ale oglądaliśmy ją wszyscy w domu i zrobiła na nas wielkie wrażenie” – oświadczył Rivas. Dodał, że „to, co się dzieje z tym filmem w jego dzielnicy, to czyste szaleństwo”.
Według Cubanet, wynajęcie kopii na jedną dobę kosztuje 10 pesos, a wiele wypożyczalni musiało nagrać kilka kopii, aby sprostać zamówieniom. Właściciel jednej z tych placówek wyznał, że po raz pierwszy w dziejach tego rodzaju działalności handlowej musiał nagrać cztery kasety z tym samym filmem. „Wypożyczający filmy do domów doprowadzają mnie do szału, mówiąc, że mam zrobić więcej kopii, bo wszyscy o nie proszą” – stwierdził właściciel wypożyczalni, uchylając się jednak od odpowiedzi na pytanie, skąd wziął film do skopiowania.
„Pasja” była „najlepszym prezentem, jaki otrzymałam w Wielkim Tygodniu” – powiedziała Consuelo Rodriguez, zakrystianka w kościele Chrystusa z Limpias w Starej Hawanie. Dodała, że film wypożyczył dla niej jej syn. Według niej wykonawca roli Chrystusa zasługuje na Oscara. „Aż się przeraziłam, bo wydawało mi się, że widzę na ekranie samego Jezusa” – oświadczyła przejęta kobieta.
Podziemne kopie filmu kursują w całym kraju zarówno po domach, jak i w parafiach, które następnie wyświetlają je swoim wiernym.