Koronka do Bożego Miłosierdzia

René Lejeune

Cudowna modlitwa podyktowana przez samego Pana Jezusa: KORONKA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

„PSAŁTERZ MARYI” – DANY PRZEZ MARYJĘ

„Różaniec to różany ogród ofiarowany Maryi, ozdoba Jej oblicza, symbol Jej łask” – powiedział Pius XII.

Różaniec pojawił się na przełomie XIV i XV wieku. „Zdrowaś Maryjo” zostały pogrupowane w dziesiątki, a każda z nich przedzielona „Ojcze nasz”. Wzorując się na 150-ciu psalmach dziesiątki te są podzielone na pięć tajemnic. Wszystko razem tworzy 150 „Zdrowaś Maryjo”. W ten sposób narodził się Psałterz Maryi. Podział ten zrodził się z wewnętrznego natchnienia, jakie otrzymał nadreński kartuz Henryk de Kalcar. Nowy psałterz był dostępny dla prostych ludzi, a zwłaszcza dla analfabetów. Według dominikanina bł. o. Alaina de la Roche, Najświętsza Dziewica poleciła św. Dominikowi (1170-1221) stworzenie Psałterza Maryi. To właśnie zakon Dominikanów stał się gorącym propagatorem tej prostej i popularnej modlitwy.

Z kolei w XX w. Jezus powierzył uprzywilejowanej duszy nową modlitwę wzorowaną na różańcu, na powtarzaniu pewnej formuły w czasie poświęconym na modlitwę: Koronkę do Miłosierdzia Bożego.

DUSZA UPRZYWILEJOWANA

Helena Kowalska urodziła się 25 sierpnia 1905 roku we wsi Głogowce jako trzecie z dziesięciorga dzieci Marianny i Stanisława Kowalskich. Rodzina była uboga, głęboko religijna. Dziewczynka była bardzo inteligentna i obdarzona nieprzeciętną pamięcią. Z radością uczęszczała do szkoły w sąsiednich Świnicach. Mogła jednak uczyć się tylko 3 lata, gdyż matka potrzebowała jej pomocy w domu. Dziecko było wyjątkowo pobożne i rozmodlone. Kiedy budziła się w nocy, klękała przy łóżku i modliła się.

W wieku 9 lat Helenka przyjęła I Komunię św. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami spowiadała się w każdą sobotę i co niedzielę przystępowała do Stołu Pańskiego. Mając 15 lat zaczęła pracować jako służąca w sąsiednim Aleksandrowie. W czasie roku służby skrystalizowało się w jej duszy powołanie zakonne. Tymczasem jej rodzice, przeciwni zamiarowi córki, nie byli stanie zapewnić jej nawet posagu, wymaganego wtedy przy wstępowaniu do klasztoru. Helena wyjechała wówczas do Łodzi, miasta przemysłowego, aby znaleźć jakąś pracę i pomóc finansowo rodzicom – wciąż przeciwnym jej pragnieniu. Zaczęła więc szukać radości w doczesnych przyjemnościach.

Wtedy miało miejsce decydujące dla jej życia i misji wydarzenie. Ona sama opowiada: „Pewnego wieczoru byłam na balu z jedną z moich sióstr. Kiedy wszyscy się bawili, przeżywałam wewnętrzne tortury. Nagle, w momencie kiedy zaczęłam tańczyć, zobaczyłam obok siebie Jezusa umęczonego, obdartego z szat, okrytego ranami, który powiedział do mnie te słowa: Dokąd jeszcze Cię będę znosił i jak długo będziesz mnie zwodzić?”

Helena wstrząśnięta do głębi wizją i usłyszanymi słowami, opuściła dyskretnie salę balową. Udała się do katedry, gdzie upadłszy przed Najśw. Sakramentem prosiła Pana: Co chcesz, abym uczyniła?

Usłyszała następujące słowa: Udaj się do Warszawy i tam wstąpisz do klasztoru.

Helena posłuchała tych słów. Następnego dnia podczas Mszy Św. w Warszawie usłyszała słowa: Znajdź kapłana i powiedz mu wszystko. On ci wyjaśni, co masz robić. Kapłan odesłał ją do pobożnej kobiety, która przyjęła ją do siebie. Pukając na próżno od drzwi do drzwi wielu klasztorów dotarła do furty Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Aby zostać przyjęta musiała przez rok pracować w Warszawie, zarabiając na posag. 1 sierpnia 1925 została przyjęta do Zgromadzenia. Przepełniona radością mówi: 1 sierpnia wieczorem, w wigilię Matki Bożej Anielskiej, wstąpiłam do klasztoru jak wstępuje się do raju.

Jednak po pewnym czasie chciała opuścić to miejsce, gdyż było w nim zbyt mało czasu na modlitwę. I oto znów ukazał się jej Jezus okryty ranami. Helena usłyszała: To ty zadasz mi te rany, jeśli opuścisz ten klasztor. To tutaj, a nie gdzie indziej cię wezwałem i przygotowałem wiele łask.

23 stycznia 1926 r. Helena skończyła postulat i wyjechała do Krakowa, aby rozpocząć nowicjat. 30 kwietnia 1926 roku, po tygodniowych rekolekcjach i generalnej spowiedzi z całego życia, przyjęła habit i otrzymała imię Maria Faustyna. Po dwóch latach nowicjatu, 30 kwietnia 1928 r., złożyła śluby czasowe, które będzie odnawiała przez pięć lat, co roku, aż do złożenia profesji wieczystej.

S. Faustyna została wysłana do klasztoru w Warszawie, gdzie objęła obowiązki kucharki. Potem wyjechała do Płocka, aby pracować w piekarni, a po roku wróciła do Krakowa. 1 maja 1933 roku złożyła wieczystą profesję. Napisała wówczas: Im bardziej poznaję Boga, tym bardziej Go kocham, a moja miłość jest z dnia na dzień gorętsza i mocniejsza, moje czyny stają się coraz doskonalsze. Od chwili, kiedy poznałam Pana, spojrzenie mej duszy zagubiło się w Nim na zawsze.

Po złożeniu wieczystej profesji siostra Faustyna została wysłana do Wilna, gdzie przebywała przez trzy lata. Tam spotkała spowiednika i kierownika duchowego – ks. Sopoćkę, czciciela Miłosierdzia Bożego. On znalazł artystę malarza – Eugeniusza Kazimirowskiego, który namalował pierwszy obraz „Jezu, ufam Tobie” – według wskazówek siostry Faustyny.

Wróciwszy do Krakowa 11 maja 1936 r., siostra Faustyna podupadła na zdrowiu. Ofiarowała Panu swe cierpienia dziękując Mu za to doświadczenie. Jej zdrowie niebawem poprawiło się do tego stopnia, że mogła podjąć pracę jako ogrodniczka, a potem – furtianka. Lecz choroba ponownie dała o sobie znać.

1 stycznia 1938 roku pisze: Witaj nowy roku, podczas którego zakończy się moje udoskonalanie. Dzięki Ci Panie, za kielich cierpienia, który pić będę każdego dnia. Nie zmniejszaj jego goryczy, ale umocnij moje wargi, abym pijąc go umiała być uśmiechnięta z miłości do Ciebie, mój Mistrzu.

Słusznie przewidywała, że wkrótce umrze. 25 marca 1938 roku ujrzała Jezusa, który nachylając się do niej powiedział: Moja córko, pomóż mi ratować grzeszników. Siostra Faustyna złożyła się odtąd w ofierze, aby ratować dusze. 24 kwietnia 1938 roku uczyniła ofiarę całopalną ze swego życia dla triumfu Miłosierdzia Bożego w duszach. Ofiarowała się w trzech intencjach: za rozszerzenie się w całym świecie kultu Miłosierdzia Bożego i aby Święto Miłosierdzia było uroczyście obchodzone; aby dusze grzeszników, zwłaszcza w agonii, poznały niezmierzone Miłosierdzie Boże; aby całe dzieło zostało zrealizowane według woli Pana. Choroba s. Faustyny pogłębiła się do tego stopnia, że przyjęła Sakrament Chorych. 5 października 1938 r. oddała swą piękną duszę Bogu ze spojrzeniem utkwionym w krzyż. Miała 33 lata, jak Chrystus umierający na krzyżu. Jej ciało spoczywa w kaplicy Zgromadzenia w Krakowie. Odtąd miliony pielgrzymów przyjeżdżają do jej grobu z Polski i z zagranicy, modlą się za Jej przyczyną, otrzymują łaski od Miłosierdzia Bożego, powtarzając „Jezu, ufam Tobie”.

Siostra Faustyna, beatyfikowana 18 kwietnia 1993 r., była pierwszą kanonizowaną w Roku Jubileuszowym 2000, 30 kwietnia w niedzielę po Wielkanocy, nazywaną odtąd Niedzielą Miłosierdzia Bożego. W homilii kanonizacyjnej Jan Paweł II powiedział: „Kanonizacja siostry Faustyny ma szczególną wymowę: poprzez ten akt słyszę przekazywane dzisiaj orędzie na nowe tysiąclecie. Przekazuję je wszystkim ludziom, aby coraz lepiej poznawali prawdziwe oblicze Boga i Jego braci. Ważne jest, abyśmy w pełni przyjęli przesłanie płynące ze Słowa Bożego przypadającego na drugą Niedzielę Wielkanocną, zwaną „Niedzielą Miłosierdzia Bożego”.

Miłosierdzie Boże jest jednym z blasków pontyfikatu Jana Pawła II. Jedna z pierwszych encyklik obrazuje to światło: w 1980 ukazała się ona pod tytułem Dives in Misericordia – Bóg bogaty w Miłosierdzie.

SAM JEZUS DYKTUJE KORONKĘ DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

Jest ona bezpośrednio związana z obrazem Jezusa Miłosiernego. 22 lutego 1931 r. Jezus wyjawia siostrze Faustynie:

„Daję ludziom środek, poprzez który mogą oni czerpać ze źródeł Bożego Miłosierdzia. Tym środkiem jest obraz z napisem: Jezu, ufam Tobie”.

Jezusa Miłosiernego ukazanego na obrazie, s. Faustyna ujrzała pewnego wieczoru w swej celi. Tak o tym pisze: Ujrzałam Jezusa ubranego w białą tunikę, z jedną ręką uniesioną do błogosławieństwa, a drugą dotykającą szat na piersiach. Z rozchylonej tuniki wychodziły dwa promienie – jeden czerwony, drugi biały. Patrzałam na Pana w milczeniu, z obawą, a jednocześnie z wielką radością. Jezus powiedział mi: „Namaluj obraz tego, co widzisz, z napisem „Jezu, ufam Tobie”. Pragnę aby czczono ten obraz najpierw w waszej kaplicy, a potem na całym świecie”

Na prośbę s. Faustyny Jezus wyjaśnia, co znaczą te dwa promienie: „Oznaczają krew i wodę – blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony oznacza krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego, kiedy konające serce moje zostało otwarte włócznią na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem mego Ojca. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, gdyż ręka sprawiedliwego Boga go nie dosięgnie. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była Świętem Miłosierdzia.”

Obraz Jezusa Miłosiernego był wystawiony w Wilnie podczas triduum Święta Jubileuszu, od 26 do 28 kwietnia 1935 roku, w kościele, w Ostrej Bramie. 4 kwietnia 1937 r., z upoważnienia arcybiskupa, został zawieszony w kościele Świętego Michała w Wilnie.

Jednak obraz rozpowszechniany na całym świecie nie jest tym, który namalował w 1934 roku pan Kazimirowski. Największą sławę zyskał obraz artysty malarza Adolfa Hyły, który powstał jesienią 1943 roku, jako wotum za ocalenie życia w czasie wojny.

Kardynał Adam Sapieha, arcybiskup Krakowa, poświęcił go i kazał zawiesić w kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie, blisko grobu Siostry Faustyny. Rozwiał w ten sposób wątpliwości przełożonej, która sama zamówiła inny obraz do kaplicy u Stanisława Batowskiego z Lwowa – a otrzymawszy równocześnie obraz Hyły, będący wotum, nie wiedziała, który wybrać.

Obraz Batowskiego znalazł miejsce w kościółku Miłosierdzia Bożego przy ul. Smoleńsk w Krakowie. Hyła namalował potem jeszcze około 200 kopii, których jednak nie skatalogowano. Jedna z nich, szczególna, zamówiona przez ludność Warszawy ocaloną z Powstania znajduje się w kościele OO. Kapucynów przy ul. Loretańskiej w Warszawie.

JAK ODMAWIAĆ KORONKĘ DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO?

Jezus powiedział siostrze Faustynie:

Odmawiaj na różańcu tę modlitwę w następujący sposób:

Najpierw odmówisz: Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga.

Potem na dużych paciorkach będziesz mówić następujące słowa:

Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego, Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Na małych paciorkach będziesz mówić:

Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata.

Na koniec powiesz trzy razy: Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem.

ZNAK DANY NA CZASY OSTATECZNE

Jezus powierza następnie s. Faustynie, jak wielką moc ma podyktowana przez Niego modlitwa:

„Moje Miłosierdzie osłoni dusze, które będą odmawiać tę koronkę podczas swego życia, a zwłaszcza w godzinę śmierci. Moja córko, zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą Ci podałem. Podoba mi się dać im wszystko, o cokolwiek mnie poproszą w tej modlitwie.

Jeśli zatwardziali grzesznicy będą ją odmawiać, odnajdą pokój duszy, a godzina ich śmierci będzie słodka. Napisz to dla dusz strapionych: jeśli dusza zobaczy swe grzechy i zważy ich ciężar, jeśli zobaczy na własne oczy całą otchłań nędzy, w której jest zanurzona, niech nie traci nadziei, ale niech rzuci się z ufnością w ramiona mego Miłosierdzia jak dziecko w ramiona swej matki.”

Sama św. siostra Faustyna dodaje jeszcze, co odczuła w czasie modlitwy:

„Odmawiając tą koronkę usłyszałam nagle: Ach, jak wielkimi łaskami obdarzę dusze, które odmawiać będą tą koronkę! Głębokości Mego Miłosierdzia są poruszone dla tych, którzy odmawiają tą koronkę. Zapisz te słowa, moja córko. Mów światu o moim Miłosierdziu. Niech cała ludzkość pozna moje niezgłębione Miłosierdzie. To jest znak na czasy ostateczne. Potem nadejdzie Dzień Sądu. Kiedy jeszcze jest czas, niech ludzie uciekają się do źródła mego Miłosierdzia, niech korzystają z Krwi i Wody, które wytrysnęły dla nich. O dusze ludzkie, gdzie znajdziecie ucieczkę w dniu gniewu Bożego? Uciekajcie się teraz więc do źródeł Miłosierdzia Bożego. Jakże wielką liczbę dusz widzę! Uwielbiły one Miłosierdzie Boże i będą śpiewać hymn chwały w wieczności.”

René Lejeune

Stella Maris, kwiecień 2004, str. 28-30.