René Lejeune
Błogosławiony Mikołaj Barré – APOSTOŁ UBOGICH DZIECI
7 marca 1999 na Placu św. Piotra w Rzymie Papież Jan Paweł II beatyfikował Mikołaja Barré.
Kim był błogosławiony?
Urodzony w Amiens 21 października 1621 roku, najstarszy z pięciorga dzieci Mikołaj miał czułe serce od dzieciństwa. Pochodząc z żyjącej dostatnio rodziny kupców cierpiał odkrywając wokół siebie wielką nędzę wywołaną głodem i epidemiami, czego źródłem były również wojny.
Żar duszy
W wieku 19 lat wstąpił do Zakonu minimitów. Szkołę ukończył jako nie mający sobie równych uczeń, co mogło mu otworzyć drzwi do kariery w świecie. Mikołaja jednak pochłaniał ogień wewnętrzny, ogień miłości, ukierunkowany na ubogich.
Jego wiara jest tak samo gorliwa jak jego miłosierna miłość. Był jeszcze młody, gdy jego młodsza siostra poważnie się rozchorowała. Była umierająca. Mikołaj – wstrząśnięty do głębi swego jestestwa – usuwa się do swej izdebki, leży krzyżem i z płaczem błaga Pana o ocalenie Luizy. Wstaje uspokojony, pewny, że jego modlitwa została wysłuchana. W krótkim czasie jego siostra rzeczywiście odzyskała pełnię sił. Później, jako zakonnica zgromadzenia minimitek, powie: “Mój brat stał się moim ojcem, ponieważ dał mi nowe życie.”
W 1640 roku Mikołaj wstąpił więc do Zgromadzenia minimitów, zakonu założonego w XV w. przez Kalabryjczyka Franciszka Martotilla (św. Franciszka z Paoli) i liczącego za życia Mikołaja Barré około 450 klasztorów. W centrum duchowości minimitów (najmniejszych) była pokuta w oczekiwaniu na Królestwo Boże, bliskie i wymagające naszego nawrócenia.
Jakże umiłował modlitwę od swego nowicjatu! “Szczyt życia religijnego”. Ona “posiada wielką siłę, wypełnia swą misję tam, gdzie ciało nie może przeniknąć” – oto stosowane dla niej określenia. Wiernie wypełniał ascezę swego Zgromadzenia. Podejmuje się tu bowiem liczne posty: nie je się wcale mięsa, jajek, produktów mlecznych.
Znakomity profesor
W ubogim klasztorze wioski Vincennes, w pobliżu Paryża, Mikołaj przygotowywał się do kapłaństwa. Po Vincennes zostaje wysłany do słynnego klasztoru na Placu Królewskim w samym Paryżu. I oto on, który tak pragnął pójść służyć ubogim, zostaje otoczony środowiskiem intelektualnej elity w arystokratycznej dzielnicy Marais. Jego przełożeni wysłali go tam zresztą z powodu jego błyskotliwej inteligencji. To tu zostaje wyświęcony na kapłana. W rok później wykłada już filozofię i teologię. Ma 26 lat.
Wokół siebie dostrzega – jak mówił św. Franciszek z Paoli – że “wiedza jest wielką przeszkodą do świętości. Jest pożyteczna dla oświecenia sumień, lecz także nadyma, karmi miłość własną, pychę, a wady ducha trudniej pokonać i uzdrowić niż te cielesne. Aby całkowicie należeć do Boga, trzeba być najmniejszym…”
Lekarstwo? Modlitwa!
Mikołaj poświęca na nią 3 godziny dziennie. W nocy wstaje, aby rozmyślać. “Zachowuj ciszę. Adoruj w pokorze i miłości.” Żyje dosłownie w stanie nieustannej modlitwy. “Nie spędzaj ani jednej godziny, bez choćby przelotnego spojrzenia miłości, ufności lub zawierzenia na Jezusa.”
W Paryżu Mikołaj cierpi zarówno z powodu bogactwa swego klasztoru, jak i tradycyjnej już rywalizacji z sąsiednią parafią św. Pawła. Bogaci wolą np. pochówek u minimitów, do których przychodzi sama królowa. Stąd stałe protesty proboszcza parafii św. Pawła. Dochodzi nawet do… bójek wokół trumny! Cierpienie Mikołaja jest tak wielkie, że znacznie podupada na zdrowiu. Wchodzi w okres depresji. “On, którego zgromadzenie chciało uczynić światłem dla tego wieku, wchodzi w czas nocy” (B. Flourez).
W 1657 roku, po 15 latach spędzonych w Paryżu, Mikołaj zostaje wysłany do Amiens, swego rodzinnego miasta, z nadzieją, że otoczenie rodziny pomoże mu wrócić do zdrowia w jego niemocy. Paryż w tym czasie opatruje rany zadane przez Frondę przeciw Mazarinowi.
Przez pustynię…
Mikołaj Barré jest wciąż pogrążony w swej wewnętrznej nocy. Do zmęczenia i cierpień dołącza się to co najgorsze – zwątpienie. Zżera mu ono serce i duszę. Będzie o tym wspominał z przerażeniem: “Widziałem jakby straszliwe przepaście, gotowe mnie pochłonąć. Gdy spoglądałem w niebo, wyglądało dla mnie jak z żelaza i spiżu… Gdy patrzyłem w siebie, znajdowałem jedynie coraz silniejsze ciemności… nigdzie pociechy, gdyż nigdzie nie rozbłyskało dla mnie światło Wiary…”
Każde doświadczenie służy duchowemu wzrostowi. W tym stanie Mikołaj uczy się “pokornej i spokojnej cierpliwości”, najpierw w odniesieniu do samego siebie. To wtedy układa swą wspaniałą modlitwę: “Panie, nie chcę już niczego, niczego więcej nie pragnę, chcąc móc pragnąć tylko tego, czego Ty chcesz i tak jak Ty chcesz…”
Zakrystianin
Mikołaj, biedny zakonnik z Amiens, niedawny wyśmienity profesor teologii jest w klasztorze zakrystianinem. Odwiedza go matka i siostry. To w czasie tej wizyty Luiza odczuwa w sobie głos powołania zakonnego.
I oto w duszy młodego 35-letniego kapłana pojawia się kiełek marzenia, które będzie realizował przez całe swe dalsze życie: poświęcić się nauczaniu ubogich dzieci. To jest misja, którą wyznaczył dla niego Pan. Nie wtedy gdy był teologiem błyszczącym swą inteligencją, lecz gdy się stał ubogim duchowo, pogrążonym w ciemności, zakrystianinem. Oto jak Pan traktuje czasem Swych największych przyjaciół…
Przy końcu 2 lat pobytu w Amiens spotyka go niespodzianka: zakonnicy z klasztoru w Perinne wybierają go na swego przełożonego. U minimitów nazywa się go “korektorem”. Choć odzyskał siły, to jednak stan jego zdrowia fizycznego jest nadal kruchy. Błaga więc swoich współbraci o wycofanie tego wyboru. Zostaje odesłany do klasztoru w Rouen, usytuowanego w ubogiej dzielnicy.
Głoszenie kazań, spowiadanie, misje ludowe pochłaniają jego czas. Z miłością pochyla się nad ubogimi dziećmi, którym życie skradło dzieciństwo. W kontakcie z nimi nabiera konkretnych kształtów jego powołanie poświęcenia dla nich całego swego życia. Poprzez jego miłość każdej osoby ukazuje się w końcu jego plan: pozwolić każdemu wzrosnąć zgodnie z jego naturą: “Różne rodzaje drzew wydają rozmaite owoce. Nie trzeba szukać wiśni na śliwie. Każda osoba musi przynieść owoc sobie właściwy… Dobrze rozpoznać ten owoc, zachować go i doprowadzić do doskonałej dojrzałości.”
Założyciel
To w Sotteville, ubogiej dzielnicy blisko Rouen, marzenie o. Barré nabiera kształtów, bardzo konkretnych. Początkowo odwiedza rodziny. Dostrzega opuszczone ubogie dzieci. Woli jednak to środowisko od pięknego świata bogatych. Wspomagany przez dwie młode niewiasty o wielkim sercu otwiera więc pierwszą szkołę. One zaś nadają jej miano “Szkoły upokorzonego Jezusa”.
Ojciec Barré wlewa w pierwsze nauczycielki duchowość prostą i silną: “Przedstawiajcie [dzieciom] osiem błogosławieństw, nauczcie je zachowywać się jak chrześcijanie, a nie – według ducha tego świata… niech wasze przedsięwzięcia będą w równej mierze serdeczne, co uczące.”
W kontakcie z nim Franciszka i Małgorzata, dwie pierwsze nauczycielki, odczuwają w sobie dusze apostołów i są z tego dumne. Bezprecedensowy przykład tej szkoły oszołamia całą ludność dzielnicy. Mnożą się nawrócenia.
Inne młode kobiety pociągnięte przez najwyższe wartości przyłączają się do pierwszych w “całkowitym zdaniu się na Bożą Opatrzność”. Żyjąc najpierw w rozproszeniu w końcu całkiem naturalnie formują w 1666 r. małą świecką wspólnotę. Promieniują duchem Ewangelii wpojonym przez o. Barré: “Dla zdobycia dusz trzeba zbliżać się do nich z ogromną łagodnością… O wiele bardziej przyciąga się do Boga tą czułą drogą niż przez władczość i surowość nakazów. To zresztą tak Duch Święty działa w duszach.”
Mimo licznych trudności “Szkoły miłosierdzia” mnożyły się podobnie jak charytatywne nauczycielki.
“To Boży plan. Nie trzeba go uzależniać od zwykłych środków, od ludzkiej mądrości i roztropności”. To skok w przepaść. Pan jednak kocha taki rodzaj wyzwań, zakorzenionych w niewzruszonej wierze. Sam założyciel tych szkół zdanych na Opatrzność uważał, iż lepiej będzie, jeśli szkoły ludowe, dzięki entuzjazmowi nauczycieli i uczniów będą działały kilka lat, niż by o ich losie zamiast Opatrzności miały decydować popularne w owych czasach fundacje.
O. Mikołaj Barré umacniał cierpliwie ideał w duszach elity ożywiającej jego dzieło: “Nie zapominajcie nigdy, powtarza im, że zamysł szkół miłosierdzia polega na tym, aby wszystko było dla Jezusa i dla celów, dla których On przyszedł na świat. Podążajcie za Nim we wszystkich przedsięwzięciach, chodźcie drogami należącymi do Niego: ubóstwo, małość, pokora całkiem zwyczajnego życia. Nigdy się nie oddalajcie od żłóbka Jezusa.”
Ten apostoł ubogich dzieci, mając serce bijące miłością, łagodnością i pokorą, wspomaga jeszcze skutecznie Mikołaja Rolanda i Jana Chrzciciela de la Salle w założeniu Braci Szkół Chrześcijańskich. Oni to działając w tym samym duchu i wzorując się na ojcu Barré zaczęli zakładać swe szkoły w Reims.
W 1675 roku o. Mikołaj powrócił do Paryża. Tutaj także otworzył w ubogich parafiach “charytatywne szkoły”, a nawet “seminarium formacyjne” dla nauczycielek. Był też ogromnie cenionym kierownikiem duchowym i kaznodzieją. Jego mądrość i rozwaga cieszyły się takim uznaniem, że o nieskruszonych grzesznikach mówiono w Paryżu: “Trzeba go zaprowadzić do ojca Barré.”
Jego niestrudzony nieprzyjaciel, zwątpienie, przychodzi go dręczyć na nowo. Jednak nic nie będzie mogło nigdy zachwiać tym gigantem ani go dosięgnąć. Jego dzieła wspaniale zaświadczą na wieki o wierze “z żelaza i spiżu”.
31 maja 1686 roku po Paryżu rozchodzi się pogłoska: “Święty u minimitów umarł!”. Rzeczywiście Mikołaj Barré oddał właśnie ducha Bogu w klasztorze w Marais, w dzielnicy Paryża. Miał 65 lat.
Założone przez niego Siostry Dzieciątka Jezus jeszcze w trzy wieki po jego śmierci kontynuują jego dzieło na wszystkich kontynentach.
Przełożony generalny zakonu minimitów o. Giuseppe Fiorini Morosini tak o nim napisał: “W XVII wieku Francja wydała trzech wielkich świętych nauczycieli, pionierów szkół chrześcijańskich, powszechnych i bezpłatnych: św. Jana Chrzciciela de la Salle, bł. Mikołaja Rolanda i Mikołaja Barré. Ten ostatni, chociaż był wzorem i doradcą dwóch poprzednich, chwały ołtarzy dostępuje na końcu. Bóg chciał widać, aby i to uznanie ze strony Kościoła stało się jego udziałem – jak przystało na prawdziwego syna najmniejszego ze sług Chrystusowych, św. Franciszka z Paoli – na ostatnim miejscu.”
Adres Sióstr Dzieciątka Jezus: Les Soeurs de l’Enfants-Jésus 83 rue de Sevres 75006 Paris. Tel. 01 42 22 48 79.
Stella Maris maj 1999, str. 11-12. Przekład z franc.: E. B.