CIERPIENIE: PRZEKLEŃSTWO CZY SZANSA NA WZROST MIŁOŚCI?
Na kilka godzin przed śmiercią, w wielkich cierpieniach, kardynał Veuillot, arcybiskup Paryża, wyszeptał rozczarowanym tonem:
„Umiemy pięknie mówić o cierpieniu. Ja też mawiałem o nim z żarem. Powiedzcie kapłanom, żeby lepiej nic nie mówili. Nie wiemy, czym ono jest i ubolewam nad tym.”
Tym, co kardynał chciał bez wątpienia podkreślić, w swoich ostatnich chwilach, jest fakt, że lepiej nie mówić o cierpieniu, niż mówić o nim niewłaściwie. Jest bowiem w łonie Kościoła nurt cierpiętniczy, z powodu którego ma się wrażenie, że katolicyzm systematycznie kultywuje cierpienie. Gdzież radość – pytają przeciwnicy – jaką Jezus przyobiecał z naciskiem Swoim uczniom?
Trzeba jeszcze raz odczytać i często rozmyślać nad rozdziałami 15 i 17 Ewangelii według św. Jana. Tak, Dobra Nowina jest przede wszystkim przesłaniem radości. Jezus, który mówił o niej ponad sto razy w Ewangeliach, chce Swym przyjaciołom przekazać radość. Jednak – mimo iż wielu tego od Niego oczekiwało – nie wyzwolił człowieka z cierpienia tu na ziemi. Jako Mesjasz miał inne zadanie, samemu zaś cierpieniu nadał nowy sens.
Oskarżając Boga o to, że cierpienie istnieje i trwa nadal, nie można zapominać, że – jak poucza Katechizm (376) – «Dopóki człowiek pozostawał w zażyłości z Bogiem, nie miał ani umierać (por. Rdz 2,17; 3,19), ani cierpieć (por. Rdz 3,16).» To przez człowieka przyszło na świat cierpienie. Człowiek zgrzeszył, wtedy cierpienie połączyło się z naszym życiem jak drapieżnik z ofiarą. U niektórych jest ono niemal stale obecne.
«Wyzwalając niektórych ludzi od ziemskich cierpień: głodu (por. J 5,5-15), niesprawiedliwości (por. Łk 19,8) choroby i śmierci (por. Mt 11,5), Jezus wypełnił znaki mesjańskie. Nie przyszedł On jednak po to, by usunąć wszelkie cierpienia na ziemi (por. Łk 12, 13.14; J 18,36), ale by wyzwolić ludzi od największej niewoli – niewoli grzechu (por. J 8, 34-36), która przeszkadza ich powołaniu do synostwa Bożego i powoduje wszystkie inne ludzkie zniewolenia.» (KKK, 549)
Jak zatem mówić o cierpieniu, nie wylewając pięknych słów, o jakich wspomniał arcybiskup Paryża na łożu śmierci? Odpowiedź znajduje się w nauczaniu Kościoła i w przykładzie Chrystusa oraz Jego naśladowców.
CIERPIENIE: PRÓBA WIARY
Świat, w którym żyjemy, gdzie zło nieraz tryumfuje, a cierpienie jest wszechobecne i niesprawiedliwość dotyka ogromnych tłumów, a w końcu czeka nas śmierć, zdaje się zaprzeczać Dobrej Nowinie i jej prymatowi radości. Przez to chwieje się wiara niektórych. Gdzież jest Bóg Miłości ogłaszany przez Chrystusa, gdzie Wszechmogący Ojciec w oceanie zła i cierpienia, w którym są pogrążeni niezliczeni ludzie? Czyż jest nieobecny lub gorzej: niezdolny do zapobieżenia złu?
Katechizm ujmuje to następująco: «Choroba i cierpienie zawsze należały do najpoważniejszych problemów, poddających próbie życie ludzkie. Człowiek doświadcza w chorobie swojej niemocy, ograniczeń i skończoności.» (KKK 1500)
«Wiara w Boga Ojca wszechmogącego może być wystawiona na próbę przez doświadczenie zła i cierpienia. Niekiedy Bóg może wydawać się nieobecny i niezdolny do przeciwstawienia się złu. Bóg Ojciec objawił jednak swoją wszechmoc w sposób najbardziej tajemniczy w dobrowolnym uniżeniu i w zmartwychwstaniu swego Syna, przez które zwyciężył zło. Chrystus ukrzyżowany jest więc mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi (1 Kor 1,24-25). W zmartwychwstaniu i wywyższeniu Chrystusa Ojciec na podstawie działania swojej potęgi i siły okazał przemożny ogrom mocy względem nas wierzących (Ef 1,19).» (KKK 272)
Tajemnicza odpowiedź Pisma Świętego, przytoczona tu za Katechizmem, może satysfakcjonować jedynie z punktu widzenia wiary. Chrześcijanie mogą wejść w sposób wolny w plan Boga i stać się pomocnikami Boga (por. 1 Kor 3,9) przez czyn i modlitwę, z pewnością, lecz także – i przede wszystkim – przez cierpienia przyjęte i ofiarowane. Wtedy szczególne światło wchodzi do naszych serc.
Katechizm Kościoła Katolickiego (385) poucza nas, że «Bóg jest nieskończenie dobry i wszystkie Jego dzieła są dobre. Nikogo jednak nie omija doświadczenie cierpienia i zła obecnego w naturze, które jawią się jako związane z ograniczeniami właściwymi dla stworzeń, a przede wszystkim zagadnienie zła moralnego. Skąd pochodzi zło? Zmagałem się z zagadnieniem pochodzenia zła. I nie znajdowałem rozwiązania – mówi św. Augustyn (Confessiones, VII,7,11); jego bolesne poszukiwanie zakończy się dopiero wraz z nawróceniem do Boga żywego. Tajemnica bezbożności (2 Tes 2,7) wyjaśnia się bowiem tylko w tajemnicy pobożności (1 Tm 3,16). Objawienie miłości Bożej w Chrystusie pokazało równocześnie zasięg zła i nadzwyczajną obfitość łaski (por. Rz 5,20). Musimy więc rozważać zagadnienie początku zła, kierując spojrzenie naszej wiary na Tego, który sam jest jego Zwycięzcą.»
Nawet więc zło, jakie nas zewsząd osacza, może nas skłonić do głębokich refleksji i zbliżyć do Boga. Św. Augustyn nawrócił się, rzucił się w ramiona Pana i wyznał swą wiarę, wtedy właśnie, gdy usiłował dociec, skąd przychodzi zło i nie znalazł odpowiedzi. W Chrystusie cierpiącym przyszły biskup Hippony otrzymuje najwyższe objawienie miłości Bożej, ukazując mu rozległość zła i zarazem nadobfitość łaski (por. Rz 5,20).
CIERPIENIE: WEZWANIE DO PODJĘCIA OFIARY Z CHRYSTUSEM
Chrześcijanin może stawić czoła cierpieniu i złu, gdy utkwi wzrok wiary w Ukrzyżowanym oddającym Swego ducha Ojcu. Chrystus jest bowiem wtedy równocześnie Zwycięzcą nad złem i Zwycięzcą nad cierpieniem (zob. Łk 11,21,22 i J 16,11).
Każdy cierpiący uczeń może mieć udział w misji i cierpieniach Chrystusa, nie porzucając Go w godzinie próby. Czyż Jezus nie jest w agonii aż do końca świata? To w ten sposób wierzący słyszy, jak Jezus mówi do niego w jego własnym cierpieniu: Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. (Łk 22,28-30)
Każde cierpienie połączone z cierpieniem Jezusa i z Jego całkowitą ofiarą osiąga nową wartość, przenikającą i oświecającą życie. Przede wszystkim ofiara Eucharystii daje cierpiącemu wierzącemu możliwość połączenia się z cierpieniem i ofiarą Chrystusa.
NIEŚĆ ULGĘ W CIERPIENIU: PRÓBA MIŁOŚCI
Jezus nie wyzwolił ludzi od cierpienia. Nadał mu jednak nowy sens. Na krzyżu Chrystus wziął na siebie cały ciężar zła (por. Iz 53,4-6) i zgładził grzech świata (J 1,29), którego skutkiem jest właśnie choroba. Przez swą mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał cierpieniu nowe znaczenie; teraz może ono upodabniać nas do Niego i jednoczyć nas z Jego zbawczą męką.» (KKK 1505)
Czasem jednak wiele czasu musi upłynąć zanim człowiek zrozumie i zaakceptuje nieuchronność, a przede wszystkim wartość cierpienia. Dlatego tak ważne jest, abyśmy w tej drodze, na którą każdy musi wstąpić, nawzajem sobie pomagali.
W chorobie, czy jakimkolwiek innym cierpieniu, człowiek doświadcza gorzko swej niemocy i ograniczeń oraz pokusy ucieczki przez skierowanie się na siebie i zamknięcie. «Choroba – jak czytamy w KKK (1501) – może prowadzić do niepokoju, do zamknięcia się w sobie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu, ale może także być drogą do większej dojrzałości, może pomóc lepiej rozeznać w swoim życiu to, co nieistotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Bardzo często choroba pobudza do szukania Boga i powrotu do Niego.»
W cierpieniu, aby je więc właściwie wykorzystać, trzeba i można zwrócić się do Jezusa Chrystusa-Lekarza. On leczy i daje Swym uczniom moc uzdrawiania do dziś.
Jego współczucie dla cierpiących jest tak wielkie, że On identyfikuje się z nimi: Byłem chory, a nawiedziliście mnie (Mt 25,36). Gdyby wszyscy chrześcijanie odwiedzali chorych i cierpiących, ileż osób znalazłoby ulgę! Poza tym: właśnie z tego będziemy sądzeni. Rozdział 25 z Ewangelii według św. Mateusza podaje szczegółowe pytania, jakie zostaną nam postawione w dniu Sądu Ostatecznego. Warto często rozmyślać nad tym kapitalnym fragmentem Ewangelii, aby ukierunkować swe życie na innych (por. KKK 1503).
BYĆ DOBRYM SAMARYTANINEM
Zwrócenie się ku sobie w cierpieniu oddala nas od Chrystusa, źródła wszelkiej pociechy. Chrześcijanin cierpiący, zwraca się ku innym cierpiącym. Jego własne cierpienie zostaje przez to złagodzone.
10 grudnia 1984 r. Jan Paweł II opublikował encyklikę Salvifici doloris – o zbawczej mocy cierpienia. Kładzie w nim nacisk na obowiązek bycia dobrym Samarytaninem wobec cierpiącego bliźniego, kimkolwiek by on nie był:
«Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie należy do ewangelii cierpienia, wskazuje bowiem, jaki winien być stosunek każdego z nas do cierpiących bliźnich. Nie wolno nam ich mijać, przechodzić mimo z obojętnością, ale winniśmy przy nich zatrzymywać się. Miłosiernym Samarytaninem jest każdy człowiek, który zatrzymuje się przy cierpieniu drugiego człowieka, jakiekolwiek by ono było. Owo zatrzymanie się nie oznacza ciekawości, ale gotowość. Jest to otwarcie jakiejś wewnętrznej dyspozycji serca, które ma także swój wyraz uczuciowy. Miłosiernym Samarytaninem jest każdy człowiek wrażliwy na cudze cierpienie, człowiek, który wzrusza się nieszczęściem bliźniego.» (zob. Salvifici doloris, nr 28-29).
Człowiek łagodzi przez to także własne cierpienie. To jeden ze szczytów Dobrej Nowiny Chrystusa. Simone Weil napisała w natchnieniu słowa: «Najwyższa wielkość chrześcijaństwa płynie z tego, że nie szuka ono nadprzyrodzonego lekarstwa na cierpienie, lecz nadprzyrodzonego posłużenia się cierpieniem.»
PODDAĆ SIĘ BOGU: PRÓBA UFNOŚCI
Przed śmiercią na Krzyżu Chrystus nie mógł pohamować krzyku, w którym zawiera się cała rozpacz, wywołana cierpieniem: Boże mój, czemuś mnie opuścił? (por. Mk 15,34). Z wołania ukrzyżowanego Jezusa trzeba nam zapamiętać posłuszeństwo Króla królów Bogu, zarówno w cierpieniu, jak i w radości oraz szczęściu, aby właściwie pokierować własnym życiem. List do Hebrajczyków wyjaśnia to doskonałymi słowami: «Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają» (Hbr 5,7-9).
PRZYJĘCIE CIERPIENIA: ZNAK POKUTY I NAWRÓCENIA
Przebaczenie grzechu i przywrócenie komunii z Bogiem pociągają za sobą odpuszczenie wiecznej kary za grzech. Pozostają jednak kary doczesne. Każdy człowiek, który z pokorą i podaniem przyjmie dotykające go cierpienia, których nie da się uniknąć, może odpokutować za swoje grzechy, zaniedbania, za wszelkie zło, jakim zawinił wobec Boga i bliźnich.
«Chrześcijanin – jak poucza Kościół w Katechizmie (1473) – powinien starać się, znosząc cierpliwie cierpienia i różnego rodzaju próby, a w końcu godząc się spokojnie na śmierć, przyjmować jako łaskę doczesne kary za grzech. Powinien starać się przez dzieła miłosierdzia i miłości, a także przez modlitwę i różne praktyki pokutne uwolnić się całkowicie od starego człowieka i przyoblec człowieka nowego (por. Ef 4,24).»
«Nawrócenie dokonuje się w życiu codziennym przez czyny pojednania, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości i prawa (por. Am 5,24; Iz I,17), wyznanie win braciom, upomnienie braterskie, rewizję życia, rachunek sumienia, kierownictwo duchowe, przyjmowanie cierpień, znoszenie prześladowania dla sprawiedliwości. Najpewniejszą drogą pokuty jest wzięcie każdego dnia swojego krzyża i pójście za Jezusem (por. Łk 9,23).» (KKK 1435)
NAJGŁĘBSZY SENS CIERPIENIA: DOPEŁNIĆ BRAKI UDRĘK CHRYSTUSA ZA ZBAWIENIE ŚWIATA
Katechizm Kościoła Katolickiego (618) poucza nas: „Jezus powołuje swoich uczniów do wzięcia swojego krzyża i naśladowania Go (por. Mt 16,24), ponieważ cierpiał za wszystkich i zostawił nam wzór, abyśmy szli za Nim Jego śladami (1 P 2,21). Chce On włączyć do swej ofiary odkupieńczej tych, którzy pierwsi z niej korzystają (por. Mk 10,39; J 21,18-19; Kol 1,24). Spełnia się to w najwyższym stopniu w osobie Jego Matki, złączonej ściślej niż wszyscy inni z tajemnicą Jego odkupieńczego cierpienia (por. Łk 2,35).
Szukając więc wzorów musimy spojrzeć i na Tę, która wydała na świat Syna Bożego, czyniąc go Synem Człowieczym. Na progu Świątyni, do której niosła Swoje Dziecko, Symeon przepowiedział, że Jej Serce przeniknie miecz boleści. Na podobieństwo Jej Syna w agonii aż do końca świata ten miecz nadal i Jej zadaje cierpienie, często okrutne, wywołując jeszcze dziś krwawe łzy. I jak Duch nakłania nas do wołania Abba do Ojca, tak samo możemy wyszeptać serdecznie Mamo, tuląc się do serca mamy Jezusa, naszej mamy. Ileż pociech wyprasza Ona dla tych, którzy otrzymali łaskę wiary i ufności w cierpieniu!
Cierpienie jest związane nierozłącznie z naturą człowieka i zawsze pozostanie tajemnicą. Będzie można je badać, oglądać z każdej strony lub poddać się mu, na własnej skórze go doświadczając, z rezygnacją lub rozpaczą, lub jak św. Augustyn: zmieniając perspektywę i życie. A zmienić życie, kiedy doświadcza się cierpienia, to rzucić się w ramiona Jezusa, współcierpieć z Nim, ofiarować mu własne w zamian za balsam, jaki On chętnie kładzie na nasze rany i także po to, żeby dopełnić braki udręk Chrystusa (Kol 1,24). Ten wysiłek przemieni nasze cierpienia.
PRZYKŁAD ŚWIĘTYCH
Nie znajdując odpowiedzi na swe pytania o cierpienie, Augustyn, syn Moniki, nawraca się, znajdując wszystkie odpowiedzi w Bogu.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, wyczerpana gruźlicą, cierpiąca, przed oddaniem swej pięknej duszy Bogu, pyta Matkę Agnieszkę: „Moja matko, czy to agonia? Czy umrę?” – „Tak, moja biedna mała, to agonia, ale być może dobry Bóg przedłuży ją o kilka godzin…” „Och – wyszeptała Teresa – nie chciałabym mniej cierpieć.” Weszła w serce tajemnicy cierpienia, przyjętego i ofiarowanego w sposób wolny, i w jego odkupieńczą moc, połączoną z mocą Ukrzyżowanego.
Święty Proboszcz z Ars powie: „Kochaj cierpienie, ofiaruj je Panu. Przemieni się w radość i powiększy skarb, jakim dysponujesz w Niebie.” Ale to nieprawda, że w związku z tym wszystkim, należy szukać cierpienia i bezwolnie się mu poddawać. Nawet w odniesieniu do cierpień fizycznych KKK (2279) poucza:
„Stosowanie środków przeciwbólowych, by ulżyć cierpieniom umierającego, nawet za cenę skrócenia jego życia, może być moralnie zgodne z ludzką godnością, jeżeli śmierć nie jest zamierzona ani jako cel, ani jako środek, lecz jedynie przewidywana i tolerowana jako nieunikniona. Opieka paliatywna stanowi pierwszorzędną postać bezinteresownej miłości. Z tego tytułu powinna być popierana.”
ZAPAMIĘTAJMY
Cierpienie dotyka każdego człowieka na tej ziemi. Jest nieuniknione, należy do wielkiego ucisku (por. Ap 7,14), jaki życie nam gotuje w perspektywie osiągnięcia wiecznej radości (Ps 15). Jego tajemnica nas przekracza. Nie usiłujcie przed nią uciec, nie uda się wam! Jeremiasz ją przeczuwał (15,17-21), Habakuk ją potwierdził (1,2-2,4). Kiedy uznamy harmonię, jaką Bóg wkłada w ten świat, rozbłyśnie przed naszymi oczyma mądrość i sprawiedliwość Boga, nawet w dopuszczeniu przez Niego bólu i cierpienia.
Cierpienie, które nie miało sobie równych – a mianowicie cierpienie Chrystusa – zakończyło się zmartwychwstaniem i dokonało odrodzenia świata (Ga 6,14-15). Od tej pory uczniowie Jezusa, my wszyscy, cierpimy z Chrystusem, jak On, i znosimy doświadczenie cierpienia z oczyma utkwionymi w Chrystusie (por. Hbr 12,1-4).
Jak uczy nas Apokalipsa, trzeba patrzeć na wszystko – a zwłaszcza na cierpienie niezrozumiałe i nie do zniesienia – w świetle mającej nadejść chwały. Widzi ona ucznia cierpiącego, prześladowanego, ale widzi też szczęście ucznia-zwycięzcy, w niebieskim Jeruzalem, w nowym świecie, w którym nie będzie już łez, żałoby, ani krzyku i bólu (por. Ap 7,17 i 21,4).
Dla złagodzenia naszych własnych cierpień nie ma lepszego lekarstwa niż solidarność z cierpieniem bliźniego i zachowanie się wobec niego jak dobry Samarytanin. Jezusa poruszały cierpienia innych. Z Marią i przyjaciółmi Łazarza zapłacze przed jego grobem, choć wie, że za chwilę go wskrzesi (J 11,32-38).
Nasze cierpienia, tak jak cierpienia Jezusa, zakończą się tajemnicą Paschy. Kiedy to pojmiemy, refleksję nad cierpieniem może już tylko rozjaśniać światło perspektywy także naszego zmartwychwstania. Wzywając więc Pana, aby złagodził cierpienie nasze i innych, nam bliskich, musimy równocześnie gorliwie prosić o umocnienie naszej wiary. Doktryna Kościoła o cierpieniu zawsze ukaże się tylko jako piękne słówka tym, których wiara nie osiągnęła nawet wielkości ziarnka gorczycy.
Cokolwiek by jednak nie mówić, cierpienie zawsze pozostanie nieprzeniknioną zagadką. Idźmy więc śladami tych, którzy nas poprzedzili. Oni, rozmyślając o cierpieniu, rzucili się z ufnością w objęcia Stwórcy i dziś są już przy Sercu Boga: św. Augustyn, św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Jan Maria Vianney i tak wielu innych. Choćby św. Róża z Limy, która wypowiedziała piękne słowa: «Poza Krzyżem nie ma innej drabiny, po której można by się dostać do nieba…» (P. Hansen, Vita mirabilis, Louvain 1668).
René Lejeune
Stella Maris, nr 379, str. 25-26