Dobrodziejstwa medytacji

Réné Lejeune

DOBRODZIEJSTWA PŁYNĄCE Z MEDYTACJI

Medytować, po łacinie „meditor”, znaczy „rozmyślać o czymś”. W odniesieniu do Pisma Świętego, czasownik ten ewoluował i przyjął nowe niuanse: studiować Biblię, aby żyć jej słowem i zapamiętywać je. W tym znaczeniu, jego odpowiednikiem będzie hebrajskie „aga” – uczyć się na pamięć słów Prawa i Mędrców. Wypowiadamy święte słowa Biblii, zachowujemy je w pamięci i powtarzamy jak najczęściej, delektując się nimi jak wspaniałą potrawą.

Rozważanie Pisma jest zadaniem dla pamięci, serca, ust i rozumu równocześnie. Medytacja chrześcijańska czerpie swoją pierwotną inspirację z tradycji rabinicznej, angażując całą naszą istotę: usta, głos, ruch, umysł, pamięć i wolę, która wprowadza słowo w czyn. „Opowiadam swoimi wargami wszystkie wyroki ust Twoich” – głosi Psalm 119, który w pełnym tych słów znaczeniu jest pieśnią o medytacji Słowa Bożego. Wargi oznaczają tu proces interioryzacji. Powtarzanie pełnym głosem, uwewnętrznianie, wymagają cierpliwej uwagi i przygotowania serca; słowo niemal fizycznie przenika do wnętrza duszy, zapuszcza w niej korzenie i staje się częścią nas samych.

Mnisi uznali ten sposób interioryzacji Słowa Bożego za drugi stopień kontemplacji. Jej pierwszym stopniem jest lectio divina, lektura zapisanych w Biblii słów Bożych, słów życia i światłości, dzięki którym poznajemy wielkość, piękno i dobroć Boga, Jego niepojęte miłosierdzie i plany względem człowieka, najbardziej umiłowanego ze stworzeń. Dzięki lectio divina możemy do woli radować się Słowem Bożym. Jest ona naturalną drogą do medytacji, ponieważ uczy nas, jak modlić się i kontemplować; zgłębiamy Pismo, aby zyskać znajomość Boga, która nas przemieni. Pismo uzdalnia duszę do rozpoznania głosu Bożego w okolicznościach i zdarzeniach bieżącego życia. Wreszcie, przygotowuje do odpowiedzi na ostateczne wezwanie Oblubieńca, który u kresu naszego życia zaprosi nas do siebie na ucztę weselną.

Celem systematycznej medytacji jest nadanie modlitwie, naszemu zwrotowi ku Bogu, ram i struktury, by mogła się w nich rozwijać. Medytacja posługuje się umysłem dla potrzeb modlitwy, pomaga skoncentrować uwagę na Bogu i sprawach Bożych. Powierza ona władze duszy w służbę prawdom wiary, aby pobudzić w duszy wzrost nadziei i miłości. Skupiając inteligencję duchową na określonym przedmiocie, jednocześnie oddziela go od wszystkiego, co zbędne, szkodliwe i niebezpieczne. Umysł zostaje oświecony przez światło, w którym coraz bardziej odkrywa Bożą prawdę i jest prowadzony ku dobru.

W gruncie rzeczy, można przybliżyć sobie prawdy wiary nie medytując nad nimi długo i często. Jeśli studium i lektura temu sprzyjają, sama medytacja może przekształcić wszystko w modlitwę.

Aby rozpocząć medytację, należy wybrać temat, który przyciąga wyobraźnię i zaprząta umysł. Schemat na piśmie może okazać się przydatny. Nie chodzi o studium lub rozumową analizę, lecz o przesyconą modlitwą aktywność, rozwijającą się pod spojrzeniem Boga, w Jego obecności. Pamięć, inteligencja i wola kolejno odgrywają swoją rolę. Czas tak spędzony przynosi korzyść duszy, która zostaje umocniona, jeszcze bardziej pragnie należeć do Boga i powracać do Niego przy każdej okazji.

Wszystko to nie jest wyrozumowane. Gdy serce zostaje porwane ku Bogu, należy pozwolić mu swobodnie wznosić się ku Niemu; gdy uwaga dekoncentruje się, a serce oddala od Boga, należy sprowadzać je z powrotem. Medytacja nie krępuje spontaniczności duszy; nasz umysł musi zachować swoją wolność, aby osiągnąć cel, jakim jest modlitwa i zatopienie się w miłości Bożej.

JAK MEDYTOWAĆ?

1. Znaleźć spokojne miejsce, zaciemnić je, wyeliminować wszystko, co w otoczeniu może nas rozpraszać.

2. Zamknąć oczy, odizolować się od świata zewnętrznego, by nie roztrząsać już informacji dostarczanych przez zmysły.

3. Powtarzać niestrudzenie jedno lub więcej słów posiadających swoje głębokie znaczenie. Na przykład, dla człowieka żywiącego szczególne nabożeństwo do Maryi, takimi słowami będą imiona Jezusa i Maryi, lub jeszcze lepiej ich biblijna wersja: „Jeszua” i „Miriam”. Dzięki nieustannemu powtarzaniu, będą one przynosić ukojenie naszej duszy.

4. Zwolnić oddech i powtarzać obydwa imiona przy każdym wdechu. Monotonia tej czynności pomaga skupić się na przedmiocie medytacji.

MEDYTACJA A DONIESIENIA NAUKOWE

Począwszy od lat siedemdziesiątych, nauka interesuje się wpływem medytacji na organizm, a zwłaszcza na mózg. Badania są prowadzone nie tylko z pobudek religijnych, lecz także dla potrzeb naukowych, w tym – kulturoznawczych.

Dzięki nowym technologiom medycznym, naukowcy stwierdzili pozytywne działanie medytacji na mózg, krążenie, napięcie stresowe, nowotwory, system immunologiczny.

W centrum badań klinicznych w Essen, przez pięć lat obserwowano 3000 pacjentów cierpiących na choroby żołądka i jelit, serca, naczyń krwionośnych oraz raka. Praktykując medytację, wszyscy ci chorzy doświadczyli wyraźnej poprawy stanu zdrowia.

Wendy Weisel, córka dwojga ocalałych z holocaustu, doświadczała stanów lękowych, które leczyła farmakologicznie. Dwa lata temu, zaczęła medytować. „Widzę niezwykłą różnicę – mówi – leki przeciwdepresyjne i regulujące ciśnienie stały się zbędne. Nie muszę ich zażywać po raz pierwszy w życiu, odkąd medytuję.”

Dr Dean Ornish z Uniwersytetu w Cambridge leczy medytacją swoich pacjentów chorych na zator tętnic wieńcowych i nowotwory prostaty.

Oto zaledwie kilka z wielu przykładów korzyści, jakie medytacja może przynieść osobie chorej.

MEDYTACJA CHRZEŚCIJAŃSKA

Już w Kościele pierwotnym Ojcowie Kościoła posługiwali się medytacją jako sposobem poszukiwania bliskości Boga. Przez całe dwa tysiąclecia chrześcijaństwa, medytacja była jednym z głównych źródeł wiary. Klasztory stawały się ośrodkami, coraz jaśniej promieniejącymi duchową mocą właśnie dzięki sztuce rozmyślania. Jest ona bowiem sztuką, którą może opanować każda dusza stęskniona za Bogiem, pragnąca uwolnić się od licznych rozproszeń, podsuwanych przez świat i znajdujących oparcie w słabości naszego ludzkiego ciała.

W XVI wieku, święta Teresa z Avila daje początek wielkiej pedagogice medytacji chrześcijańskiej.

Według niej, wszystko dokonuje się w blasku Boskiego słońca Miłości. „Miłość prawdziwa nigdy nie próżnuje” – poucza ona swoje siostry z Karmelu.

Brat Karol de Foucauld, eremita z Tamanrasset, którego duchowość wywarła wpływ na wierzących XX wieku, nazywa św. Teresę z Avila „jednym z autorów, którzy stanowią dla nas codzienny pokarm duchowy”.

SZKOŁA ŚW. TERESY

Modlitwa kontemplacyjna znajdowała się w samym centrum życia małego klasztoru, gdzie święta spędziła swe najspokojniejsze lata, od 1562 do 1567 r., w wielkim ubóstwie i za ścisłą klauzurą. Dwie godziny każdego dnia poświęcone były medytacji. Teresa prosiła siostry, by modląc się, pamiętały zawsze o potrzebach Kościoła, gdyż, jak mówiła, „życie kontemplacyjne jest nierozłącznie związane z apostolstwem”.

W 1577, w ciągu pięciu miesięcy napisała ona „Twierdzę wewnętrzną”. Ukazała w niej swoją duchową drogę, coraz głębsze zjednoczenie z Bogiem, jakie zawdzięczała medytacji. „Twierdza wewnętrzna” jest arcydziełem literatury poświęconej życiu kontemplacyjnemu. Mimo, że Teresa nie próbuje stworzyć teorii medytacji, proponuje ona jednak naukę płynącą z własnych doświadczeń. Przedstawiając je, wymaga ona ascezy i niestrudzenie powołuje się na nauczanie Kościoła.

Początkiem jest modlitwa skupienia. Wszystkie władze duszy zostają wezwane – nie do zawieszenia swojego działania, ale do skoncentrowania się na Osobie Jezusa; do wyobrażenia sobie Jego spotkań z Piotrem, Janem, Marią Magdaleną… Dialog staje się „relacją przyjaźni” między człowiekiem a Bogiem.

Modląc się nie zawsze otrzymujemy łaski mistyczne; są one niezasłużonym darem, którego nie można zdobyć żadnym wysiłkiem. Wystarczy, że człowiek który się modli, otwiera swą duszę na miłość do Boga i poddaje się Jego woli.

Po „modlitwie skupienia” następuje „modlitwa odpocznienia”. W jej czasie, wyobraźnia, wola i pamięć zostają „pochwycone” przez Ojca Niebieskiego, który udziela się nam jako przedmiot poznania i miłości. To nadejście Boga, bezpośrednie mistyczne spotkanie Stwórcy ze stworzeniem, jest tak intensywne, że może pociągnąć za sobą zjawiska fizyczne, jak ekstaza, zachwycenie, lewitacja, opisane przez świętą na podstawie własnych przeżyć.

Stany te są w pewnym stopniu odpowiedzią ciała, niezdolnego w pełni uczestniczyć w życiu duchowym a jednocześnie oderwanego od rzeczywistości czysto ziemskiej. Widzenia i objawienia, będące nadprzyrodzonym sposobem poznania, są wyobrażeniami, myślami lub słowami wewnętrznymi, które Bóg daje nam dla umocnienia w naszych wysiłkach. Teresa z Avila ujrzała oczyma duszy żywą obecność Chrystusa, widziała Jego oblicze i dłonie. Miała także intelektualną wizję misterium Trójcy Świętej i pozwoliła, aby jej dusza została nim napełniona „tak, jak gąbka wchłania wodę i nią się napełnia”. Święta nie przywiązywała jednak najwyższej wagi do tych darmowych darów, będących jedynie środkami, ułatwiającymi poszukiwanie doskonałości.

Szczytem doświadczeń mistycznych Teresy z Avila było małżeństwo duchowe, zawarte 16 listopada 1572 roku, gdy przyjmowała ona Komunię podczas Mszy, odprawianej przez św. Jana od Krzyża. Aby umartwić przeoryszę, ów mistyk i reformator Karmelu podał jej tylko połowę Hostii. Teresa ujrzała wtedy Jezusa, który wyciągnął ku niej prawą dłoń i rzekł: „Spójrz na ten gwóźdź: jest on znakiem, że od dziś będziesz moją oblubienicą. Cześć moja będzie twoją czcią, twoja zaś – moją.”

Wydarzenie to było początkiem tak ścisłego zjednoczenia z Bogiem, że każda chwila Jego nieobecności i opuszczenia stała się dla świętej torturą.

Zaznawszy kontemplacji Bożej transcendencji, dusza pragnie już tylko jednego – śmierci, która połączy ją z Nim na zawsze. „Umieram, bo umrzeć nie mogę” – pisze święta w swojej wspaniałej pieśni. Temat ten zostanie również podjęty przez św. Jana od Krzyża. „Być oddzieloną od Boga, jest dla mnie takim cierpieniem, że największą ofiarą, jaką mogę Mu złożyć, jest życie dla Niego” – powiada Teresa w innym miejscu.

W obliczu śmierci, 3 października 1582 roku, wypowiada ona swoje ostatnie słowa: „Panie mój, Oblubieńcze, oto godzina upragniona”. Później, przed oddaniem ostatniego tchnienia: „W końcu, Panie, jestem córką Kościoła!”

Ta wielka nauczycielka życia kontemplacyjnego, wraz ze św. Katarzyną Sieneńską zostaną jako pierwsze kobiety, ogłoszone doktorami Kościoła przez Papieża Pawła VI w 1970 roku.

SZKOŁA ŚW. JANA

Geniusz św. Jana od Krzyża idzie w parze ze świętością. Święty ten był mistykiem w najwyższym znaczeniu tego słowa. Maritain pisze o nim: „Uważamy go za wielkiego nauczyciela owej najwyższej, nieprzekazywalnej wiedzy, tak, jak św. Tomasz z Akwinu jest dla nas wielkim nauczycielem wiedzy przekazywalnej.”

Jeszcze dzisiaj, piękno poezji Doktora Mistycznego zyskuje mu podziw wszystkich, także niekatolików. Czy kontemplacja, wyższa postać medytacji, może wyrazić się lepiej w czymkolwiek innym, niż poezja, wznosząca się ponad to, co widzialne?

Dzieło św. Jana od Krzyża jest inspirowane Biblią, nie traktowaną jako jedno z możliwych źródeł literackich lub dydaktycznych, ale będącą prawdziwym doświadczeniem przeżywanym w głębi duszy.

Medytacja, to dążenie do spotkania z Bogiem; „aby zakosztować bliskości Boga, nie pragnij niczego”. Św. Jan, w swojej „Pieśni duchowej”, napisanej częściowo w więzieniu toledańskim, gdzie był torturowany, daje wyraz poczuciu opuszczenia przez Boga. Uwięziony, załamany, pozbawiony wszystkiego, Jan ma już tylko jedno wyjście: bezwarunkowo powierzyć się w ręce Boga. Właśnie w owej chwili powstaje wyzwalająca „Pieśń duchowa”:

W winnej piwnicy głębinie
Rozkosze mego Oblubieńca piłam,
A kiedym wyszła, w zewnętrznej krainie
O niczym nie wiedziałam, I co
dawniej miałam, wszystko utraciłam.

Człowiek dążący do spotkania z Bogiem, które jest celem medytacji, powinien wziąć swój krzyż i wyzbyć się wszelkich przywiązań. Nie chodzi jednak o to by umartwiać swoją ludzką naturę i potępiać świat, ale by uprzątnąć to, co stoi na przeszkodzie Bożemu działaniu. Może ono wówczas przynieść nam nieocenione łaski, takie, jak na przykład ekstaza. Pewnego razu, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, siostra Beatrycze od Jezusa widzi św. Jana od Krzyża i św. Teresę z Avila unoszących się nad ziemią…

Medytację możemy porównać do wznoszenia się ku Bożemu Sercu i prowadzenia z Nim dialogu miłości, która zasługuje na nieskończoną czułość naszego Niebieskiego Ojca, Boga miłosierdzia. Dlatego, medytacja jest najważniejszą aktywnością duszy. Żaden dzień życia nie powinien upłynąć nam bez owego niewysłowionego spotkania dwóch serc – Stwórcy i jego stworzenia. Pojmujemy więc, dlaczego św. Teresa z Avila zalecała, by siostry codziennie, przez dwie godziny, korzystały z owej dobroczynnej przechadzki po cudownym ogrodzie, dającym nam przedsmak wiecznego szczęścia, do którego powołał nas Bóg.

Przekład z franc.: A.L.