Ks. Ryszard Ukleja SDB & Maria Kuzemko
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ MODLITW U PANI WSZYSTKICH NARODÓW W AMSTERDAMIE W ROKU 2004
W przededniu zakończenia II wojny światowej Matka Boża zaczyna się objawiać Idzie Peerdeman w Amsterdamie, przekazując jej, od 25 marca 1945 r. do 31 maja 1959 r., w 56 orędziach, idee i warunki osiągnięcia prawdziwego Bożego pokoju na świecie. Ten znamienny fakt daje dużo do myślenia, wiemy bowiem dzisiaj dobrze jak potoczyły się dalsze wydarzenia na świecie w kolejnych dziesiątkach lat powojennych i jaki to pokój oferował ludzkości świat.
Maryja nazwała się w tych orędziach Panią lub Matką Wszystkich Narodów poleciła namalować Swój wizerunek w takiej postaci, jaką Ją oglądała Ida w wizjach. Podała sformułowaną przez siebie modlitwę, prosząc o częste i wytrwałe jej odmawianie oraz wyraziła życzenie, by Kościół ogłosił ostatni Maryjny dogmat, określając Ją jako Współodkupicielkę, Orędowniczkę i Pośredniczkę. Zapewniła też swoje dzieci i ludzkość, iż kiedy to Jej życzenie zostanie spełnione, Ona wyprosi u swego Syna prawdziwy Boży pokój dla udręczonej ludzkości.
Początkowa nieufność i sceptycyzm w stosunku do tych objawień i przesłania Maryjnego zaczęły ustępować i ze strony Władz Kościoła zaczęły się stopniowe i pozytywne przejawy akceptacji. I tak
11 lutego 1951 r. przekazana przez Maryję modlitwa z prośbą częstego jej odmawiania, uzyskała imprimatur ówczesnego biskupa Amsterdamu-Haarlemu.
31 maja 1996 r. biskup Bomers zatwierdził kult obrazu Pani Wszystkich Narodów.
31 maja 2002 r. jego następca, bp J. M. Punt uznał te objawienia za autentyczne i prawdziwe. W swoim dekrecie napisał między innymi:
„Biorąc pod uwagę wszystkie orzeczenia, świadectwa i rozwój wydarzeń, w połączeniu z modlitwą i teologiczną refleksją stwierdzam, że pochodzenie objawień Amsterdamskich jest nadprzyrodzone.”
Wierni mogą zatem być spokojni i bez obawy błędu przyjąć aktem wiary ludzkiej treść tych orędzi i wypełniać życzenia Maryi.
Od 1997 r. odbywają się w Amsterdamie Międzynarodowe Dni Modlitw do Pani Wszystkich Narodów, gromadzące tysiące wiernych, duchowieństwo i hierarchię. Te modlitewne dni połączone z Liturgią Eucharystii są także odpowiedzią na życzenie Maryi, która zobligowała niejako widzącą do ich organizowania. Maryja powiedziała m.in.:
„Zatroszczcie się o to, aby każdego roku wokół tego Tronu, przy tym obrazie zbierały się narody…”. „To jest wielka łaska, którą Maryja, Miriam albo Pani Wszystkich Narodów może podarować światu” (31 maja 1955).
W 2004 r., w dniach 29 i 30 maja, odbył się kolejny 6 Międzynarodowy Dzień Modlitw w Amsterdamie. W tym modlitewnym spotkaniu miałem okazję brać udział osobiście dzięki życzliwości ludzi, którzy zapewnili mi bezpieczną podróż. Pragnę podzielić się duchowo-religijnymi przeżyciami tego Dnia Modlitw.
Program jest w zasadzie co roku podobny. Modlitewne Spotkanie duchowieństwa i wiernych odbywa się zwykle w sobotę, w wigilię Zielonych Świąt oraz w samą Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Miejscem spotkania jest sala kongresowa RAI w Amsterdamie, wypożyczana na te dwa dni odpłatnie od władz miasta i adaptowana na kaplicę, w której 8 tysięcy osób może zająć miejsca siedzące, nie licząc stojących oraz duchownych, którzy zajmują miejsca w przygotowanym prezbiterium.
Główną ideą i myślą przewodnią tegorocznego Spotkania Modlitewnego było hasło i temat:
„Pani Wszystkich Narodów
i potęga modlitwy”.
Wszystko rozpoczęło się w sobotę, 29 maja 2004 r., o godz.15.00…
Po powitaniu uczestników i pielgrzymów, w ciągu 1,5 godz. występowali przed mikrofonem wierni świeccy, ilustrując w składanych świadectwach siłę modlitwy w trudnych doświadczeniach życiowych. I tak: państwo Fouad i Letycja Hassoun z Bejrutu (Liban) mówili o modlitwie jako źródle przebaczenia, duchowego pokoju i miłości, które wypełniły ich życie, pomagając przezwyciężyć im ich życiowe trudności i kryzys duchowy.
Pani Thien Thuy z Wietnamu, siostra zmarłego kard. Fr. Nguyen Van Thuan, w złożonym świadectwie ukazała, jak modlitwa w czasie prześladowania religijnego w Wietnamie dała siłę wytrwania jej rodzinie.
Z kolei pani Nina Weiss z Hamburga zilustrowała moc modlitwy w oparciu o własne bolesne doświadczenia. Mówiła między innymi:
„Oboje z mężem jesteśmy w wieku 33 lat i jesteśmy rodzicami trojga dzieci. Na początku tegorocznego Wielkiego Postu zostaliśmy wystawieni na ciężką próbę. Chociaż jesteśmy rodziną katolicką, to zauważyliśmy, iż od pewnego czasu nasza wiara zaczęła słabnąć, i nie dostarczała nam duchowych radości. Siostra moja oraz inni członkowie naszej rodziny wstąpili do sekty, zwalczającej kult Matki Bożej. Równocześnie mąż zaczął się uskarżać na dotkliwe bóle. Badania lekarskie stwierdziły chorobę nowotworową. Wówczas zrozumiałam, że w moim życiu teraz nie są ważne pieniądze i kariera, ale mąż i dzieci. W czasie odwiedzin mojej matki otrzymałam od niej obrazek Maryi – Pani Wszystkich Narodów z zachętą do modlitwy. Nie byłam nim zachwycona, ale włożyłam go do torebki. Przy spotkaniu z proboszczem prosiłam go o obrazek Jezusa Miłosiernego, ale go nie posiadał. O to samo prosiłam swego brata, Donny. Ale i on nie miał takiego obrazka. Zrozumiałam wówczas: Pan Jezus chce, żeby tym razem szukać pomocy i pociechy u Jego Matki.
Wstąpiłam do kościoła i uklęknąwszy przed obrazem Najświętszej Dziewicy Maryi modliłam się m. in. tymi słowami: „O Matko, nie jestem godna modlić się do Twego Syna, Tobie więc powierzam życie mojego męża.” Mąż przebywał w szpitalu, czekając na operację. W czasie 4-godzinnej operacji modliłam się wraz z dziećmi w szpitalnej kaplicy.
Po skończonej operacji lekarz powiedział do nas: „Pani mąż żyje. Wszystko poszło dobrze. Obecnie będzie na oddziale intensywnej terapii”. W poczuciu wdzięczności obcięłam włosy. Miałam długi warkocz. Podarowałam go Matce Bożej – Pani Wszystkich Narodów. Opowiadałam potem mojej rodzinie, jak Ona uratowała mojego męża. Tak, to Ona dokonała tego cudu uzdrowienia. Na wieść o tym moja siostra po 3 latach przynależności do sekty wróciła na właściwą drogę.
Po pewnym czasie sytuacja zdrowotna mojego męża ponownie się pogorszyła. Zaczęliśmy znów żarliwie modlić, nawet ze szwagierką, należącą jeszcze do sekty. Przez okres 3 tygodni zdrowie męża ulegało wahaniom. Miał on jednak przy sobie obrazek Pani Wszystkich Narodów, który z pobożnością i wiarą całował, a ja z dziećmi modliłam się nadal w kaplicy szpitalnej.
Po ostatnich badaniach lekarz wieczorem zakomunikował nam radosną wiadomość: „Pani mąż jest zupełnie zdrów”. W Wielki Czwartek, po 6-tygodniowym pobycie w szpitalu mąż powrócił do domu. Wszystko zakończyło się dobrze, dzięki Maryi – Pani Wszystkich Narodów.
Kiedy dziś z perspektywy czasu wspominam te dramatyczne chwile, to muszę powiedzieć, że moja rodzina i ja sama potrzebowaliśmy tego doświadczenia. Obudziliśmy się niejako wszyscy. Maryja pozwoliła nam odczuć, że żadna próba nie jest daremna. Dziękuję Ci, Pani Wszystkich Narodów! Dziękuję Ci, Panie Jezu!”
Tak zakończyła swe piękne świadectwo pani Nina Weiss.
Podobne słowa innych osób pozwoliły słuchaczom utwierdzić się w przekonaniu, iż ufna i wytrwała modlitwa zanoszona do Boga z wiarą, potrafi dokonać cudów, a wierzącym daje moc i siłę ducha do trwania i przezwyciężania trudnych sytuacji w życiu.
Po krótkiej przerwie, o godz.17.00 rozpoczęła się Eucharystia, której przewodniczył biskup Raoul Scarrone, ordynariusz diecezji Floryda z Urugwaju, a homilię wygłosił biskup P. M. Hnilica z Rzymu. Porównywał on objawienia Amsterdamskie do Fatimskich, zachęcając słuchaczy do żywszego zainteresowania się nimi oraz chętniejszego wypełniania próśb i życzeń Maryi.
O godz. 19.00 na spotkaniu z młodzieżą, ks. Paul M. Sigl wygłosił prelekcję na temat: „Modlitwa źródłem naszej radości”, ilustrując przekazywaną treść klarownymi obrazami wyświetlanymi na dwóch dużych ekranach.
Następny dzień, Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 30 maja 2004 roku…
…rozpoczął się adoracją Najświętszego Sakramentu, zakończoną błogosławieństwem. O 9.00 przewodniczący Fundacji Pani Wszystkich Narodów, dr Arnold Leeman, powitał uczestników Dni Modlitw, po czym kolejni czciciele Matki Bożej przedstawili swoje świadectwa. Trzy siostry ze Zgromadzenia Rodziny Maryi, z sanktuarium w Amsterdamie, przekazały informacje o tym, jak rozwija się kult Pani Wszystkich Narodów w różnych zakątkach świata. Poinformowały, że już około 120 milionów kopii obrazków Pani Wszystkich Narodów z modlitwą zostało rozprowadzonych wśród wiernych na całym świecie. To rozpowszechnianie czci Matki Bożej przez ten wizerunek i pod tym tytułem określa się, według słów samej Maryi jako „światową akcję zbawienia i pokoju”.
Uciekinierzy z Wietnamu, Hai i Kim Thuy w swoim świadectwie mówili o tym jak Maryja jako „Gwiazda morza” była z nimi we wszystkich ich opresjach.
Z kolei grupa dzieci wietnamskich w pięknych folklorystycznych strojach, przy akompaniamencie muzyki, wykonała przed obrazem Pani Wszystkich Narodów piękny sakralny taniec, w dziękczynnym hołdzie Maryi – Matce Wietnamu.
W tym roku zaproszona została także Magdalena Buczek z Polski wraz z mamą i ciocią. Wszyscy obecni wysłuchali z wielkim zainteresowaniem prelekcji Madzi na temat modlitwy różańcowej, tłumaczonej na różne języki. Jej temat: „Każde cierpienie i ból może być owocnie wykorzystane – ogromny apostolat współodkupieńczego cierpienia i modlitwy”.
Pozwalam sobie przytoczyć to świadectwo Magdaleny Buczek w całości, by Czytelnicy dostrzegli w nim głębię jej życia duchowego.
Ks. P. M. Sigl przedstawił ją obecnym:
„Madzia ma 16 lat, jest niepełnosprawna i z tej racji należy do tej kategorii dzieci, które według opinii lekarzy są jakby stracone. Jednak w zadziwiający sposób ukazuje ona, że każde życie, od pierwszej chwili jego istnienia jest wartościowe i powinno być kochane i chronione. A nawet coś więcej. Jej życie dowodzi, że właśnie niepełnosprawne dziecko jest błogosławieństwem dla rodziny i wszystkich ludzi. Kiedy Madzia się urodziła, lekarze chcieli niemowlę oddać matce i na jej odpowiedzialność odesłać do domu. Małe nóżki były cienkie jak druty, i okazało się wkrótce, że kości łamią się. W pierwszych latach życia jej kości i kręgosłup łamały się tak często, iż przez długie miesiące musiała leżeć z otwartymi rączkami w gipsie. Jednak to, co Bóg działał w tym cierpiącym dziecku, wprowadzało rodziców w zdumienie. Madzia nigdy nie narzekała i cierpliwie znosiła w ciszy bolesne zabiegi, spoglądając równocześnie na obraz Miłosiernego Jezusa i trzymając różaniec w rękach. Dzięki łasce duchowego oświecenia rozumiała w głębi serca nieskończoną wartość cierpienia, jeśli znosi się je i ofiarowuje Bogu w zjednoczeniu z Chrystusem. Madzia uświadomiła swej mamie współodkupieńczą wartość cierpienia. Mama coraz bardziej dostrzegała więc, jak wielkim darem obdarzył ją Bóg przez córkę. Kiedy pewnego razu Madzia osłabła z powodu nadmiaru upływu krwi, mama pomyślała: „Z pewnością Madzia umrze”. Ona jednak odgadła myśli mamy i powiedziała z przekonaniem: „Mamo, bądź spokojna, ja nie umrę teraz. Ja mam zadanie do spełnienia”. I rzeczywiście. Mając 10 lat w otoczeniu koleżanek na podwórku przyszła jej do głowy myśl założenia „Podwórkowego Koła Różańcowego Dzieci”. Dziś należą do takich kół tysiące dzieci. Madzia powie nam z obfitości serca, co ją nurtuje, co wewnętrznie czuje, i co jest dla nas także bardzo ważne”.
Świadectwo Madzi Buczek
„Pozdrawiam serdecznie was wszystkich, którzy przybyliście na te Dni Modlitw, by uczcić Maryję – Panią Wszystkich Narodów. Cieszę się bardzo, że mogę dziś być razem z wami.
Ksiądz Sigl przedstawił mnie już, dlatego pragnę teraz powiedzieć wam, co czuję i co leży mi na sercu.
Od trzeciego roku życia modlę się na różańcu i nie mogę wyobrazić sobie dnia bez tej modlitwy, gdyż przez różaniec Matka Boża udziela mi sił, abym mogła wytrwać w moich cierpieniach. Nie mogę chodzić, miałam dotąd 29 złamań kości. Od urodzenia mam kruche kości, które łatwo się łamią. Każde moje cierpienie staram się ofiarować Bogu i Matce Bożej i przyjmować je z miłością i radością, gdyż to cierpienie jest tak niezbędne, by grzesznicy się nawracali, a na świecie zapanował pokój.
Wielu ludzi nie potrafi przyjąć i znosić swego cierpienia i krzyża, i z tego powodu buntuje się przeciw Bogu. Ale cierpienie nie jest tylko czymś negatywnym ani karą Bożą. Każde cierpienie, z jakim spotykamy się w życiu, jest właściwie wielką łaską, jakiej udziela nam Bóg. Jest to czas, w którym możemy bardziej zbliżyć się do Niego; czas, w którym możemy doświadczyć szczególnej Jego bliskości oraz miłości, by wzrastać w świętości, do jakiej jesteśmy wezwani. Przez cierpienie stajemy się podobni do Chrystusa, który tak wiele wycierpiał dla nas, aby nas zbawić. Nasze fizyczne ułomności są tak małe w porównaniu z cierpieniami Jezusa, jakie On wziął na siebie z miłości za każdego z nas.
Każdy z was tu obecnych ma jakieś cierpienie, psychiczne lub fizyczne, problemy i trudności, które wydają się nie do rozwiązania, jeśli spojrzymy na nie tylko po ludzku. Jednak jeśli wierzymy w Boga i całe nasze życie, całą naszą istotę – to, czym jesteśmy – powierzamy Bogu, to możemy odczuć, że On nas będzie uzdalniał do tego, żeby te nasze biedy znosić z godnością, a nawet z radością i miłością w sercu.
Ja wiem, że to nie jest proste i łatwe. Kiedy nam się nie wiedzie pomyślnie, gdy jesteśmy słabi i wydaje się nam, że cały świat nas opuścił, wtedy nade wszystko powinniśmy zacząć się modlić. Weźmy różaniec do ręki i zjednoczmy nasze cierpienia z cierpieniami Jezusa oraz Matki Bożej. Będzie nam wówczas łatwiej przeżywać i znosić własne cierpienia. Gdyż Jezus będzie nam pomagał dźwigać nasz krzyż na drodze krzyżowej naszego życia. Na końcu tej drogi krzyżowej czeka nas Bóg, zmartwychwstanie i wieczna radość. Dlatego nie unikajmy i nie pozbywajmy się krzyża, lecz dźwigajmy go wytrwale, naśladując Jezusa. Gdy wytrwamy w tym dźwiganiu własnego krzyża, wówczas osiągniemy prawdziwe szczęście, jakiego świat dać nam nie może, lecz tylko sam Bóg. Ale trzeba kroczyć tą drogą świętości z wytrwałością i z modlitwą na ustach i w sercu.
Matka Boża na wielu miejscach objawień prosiła: „Odmawiajcie różaniec, odmawiajcie go wytrwale każdego dnia”. I dziś także Matka Pana wzywa nas, niezależnie od wieku, pokolenia i pochodzenia: „Odmawiajcie różaniec, odmawiajcie go wytrwale każdego dnia”! Ta modlitwa jest wielkim darem, wielką łaską oraz powołaniem, jakie otrzymaliśmy od Boga przez Maryję na te trudne czasy.
Nasze modlitwy winniśmy łączyć z modlitwą, jaką Matka Boża powierzyła nam tu w Amsterdamie, wzywając nas i zachęcając do odmawiania jej każdego dnia. Dlatego proszę was, poświęćcie się Maryi tutaj na tym świętym miejscu, na które przybyliście. Ofiarujmy Maryi nasze serce, nasze życie, nasze rodziny, narody i cały świat, ponieważ reprezentujemy tu różne narody całego świata. Wszyscy jesteśmy dziećmi Matki Bożej, która zaprasza nas, by się Jej poświęcić. Przez modlitwę różańcową Maryja będzie nas prowadzić do swego Syna najprostszą i najkrótszą drogą, byśmy Go bardziej kochali, lepiej naśladowali, coraz bardziej poznawali i stawali się do Niego podobni.
Niech każdy z nas powie Matce Bożej: „Chcę być Twoim apostołem modlitwy różańcowej i orędzi Amsterdamskich”. I zanieśmy tę modlitwę do najbardziej odległych stron świata do wszystkich narodów.
Powinniśmy wszyscy przychodzić do Maryi, aby zawsze być bliżej Jezusa. Ale nie możemy przychodzić do Maryi tylko sami, lecz przez modlitwę różańcową starać się przyprowadzać do Niej także innych. Tych, którzy żyją z dala od Boga, tych, którzy się zagubili na drodze życia. Przez nasz przykład, przez naszą miłość do Boga i do Maryi musimy te wszystkie zagubione owieczki doprowadzić do Niej, jak to widzimy na tym obrazie Pani Wszystkich Narodów. Kiedy to zadanie zostanie wykonane, to świat się zmieni. Wówczas na świecie zapanuje pokój, radość i miłość.
Aby ten cel osiągnąć, Maryja potrzebuje każdego z nas. Nie wolno nam mówić: „Nam nie jest potrzebna ta modlitwa” lub: „Ktoś inny modli się za nas”. Nie, to nie tak! Maryja wzywa każdego z nas do tej akcji modlitewnej. Bez naszej pomocy modlitewnej świat nie może się zmienić. Z tej racji Matka Boża ustawicznie prosi nas o modlitwę. Ale my ciągle jeszcze jesteśmy głusi, ociągamy się z odpowiedzią, brakuje nam odwagi i wytrwałości.
Nie bójcie się różańca. Zacznijmy najpierw od jednej dziesiątki, której odmówienie trwa tylko 5 minut. To tak mało i krótko! Jednak to coś tak małego może zdziałać tak wiele dobrego dla jakiejś osoby, dla rodzin lub narodów. Musimy stać się rycerzami Matki Bożej, którzy będą walczyć ze złem i szatanem podwójną bronią: różańcem i miłością. Starajmy się pozyskać wszystkich ludzi dla różańca!
Dzieci – swoich rodziców, rodzeństwo, dziadków; przyjaciele – swoich przyjaciół. I odwrotnie: niech rodzice zachęcają do tej modlitwy swoje dzieci. Nie powinno być na świecie człowieka, który by nie znał Boga i Matki Bożej i nie modlił się na różańcu. To jest nasze zadanie i nasza misja, jaką mamy do spełnienia. Musimy się z tym spieszyć, gdyż nie ma już wiele czasu! Musimy działać zaraz! Gdy wrócicie do domu, zacznijcie odmawiać różaniec w rodzinie. Matka Boża powiedziała przecież: „Gdy różaniec będzie odmawiany w rodzinach, będzie na świecie pokój, radość i jedność”.
Wieczorem, gdy wszyscy są w domu, weźcie do ręki różaniec i módlcie się, aby ukazał się owoc pokoju! To jest bardzo ważne w dzisiejszych czasach, aby ratować rodziny. Świat oddala się od Boga, buduje bowiem tylko na sobie, a nie – na Bogu. My jednak nie możemy nic uczynić bez Boga. On daje nam życie, wolność, wszystko.
Mam nadzieję, że po tym spotkaniu, tu, u Pani Wszystkich Narodów po powrocie do domu, będziecie w swoim kraju propagować najpiękniejszą, najcudowniejszą i równocześnie najprostszą modlitwę – różaniec, jako apostołowie Matki Bożej. Mam też nadzieję, że i w waszym kraju i w waszym środowisku powstaną „Podwórkowe Koła Różańcowe Dzieci”, które istnieją już w 27 krajach, na wszystkich kontynentach i posiadają 116 tysięcy członków. Jest to wielka rzesza, jednak jest potrzeba jeszcze większej liczby modlących się, aby świat był ocalony. Jak wspomniał już ks. P. Sigl, O. Pio mówił o 5 milionach dzieci, które przez modlitwę różańcową mogłyby zbawić świat. Zmobilizujcie wszystkie wasze siły, gdyż to jest możliwe, aby osiągnąć tę liczbę 5 milionów dzieci, które będą odmawiać różaniec. Propagujmy tę modlitwę w naszych rodzinach, wśród przyjaciół, w szkole, w pracy, na podwórkach, na placach zabaw, i wszędzie tam, gdzie aktualnie jesteśmy.
Zobaczcie, nie byłabym dzisiaj tutaj wcale, gdyby nie modlitwa różańcowa. Moja mama poświęciła mnie Matce Bożej, i dlatego żyję. Dziś jestem z wami tu u Pani Wszystkich Narodów, aby Jej dziękować, że jestem Jej dzieckiem, że codziennie doświadczam Jej troski i miłości oraz, że Jej służę i mogę Jej sprawę rozpowszechniać w świecie.
Mam teraz, prośbę do was, drodzy rodzice, którzy przybyliście tu: jeżeli jeszcze dotąd nie poświęciliście swoich dzieci Matce Bożej, to uczyńcie to dziś i tutaj. U stóp Pani Wszystkich Narodów powierzcie Matce Niebieskiej życie swoich dzieci, aby Ona je prowadziła. Dzieci i młodzież to przyszłość waszych krajów. Jeżeli od dzieciństwa będą mogły wzrastać w atmosferze modlitwy i miłości do Jezusa i Maryi, to staną się inne. Będą apostołami Jezusa i Maryi w dzisiejszym świecie i świat się zmieni. Módlmy się również dzisiaj i o to za wstawiennictwem Pani Wszystkich Narodów.
Pragnę jeszcze zadać wam pytanie, na które musicie koniecznie odpowiedzieć. Czy chcecie pomóc Matce Bożej przez wstawiennicze współcierpienie za świat i odmawianie codziennie przynajmniej jednej części różańca? (W tym momencie słuchacze obdarzyli Madzię oklaskami). Spodziewam się, że ten aplauz jest wyrazem waszej zgody. Teraz Matka Boża będzie trzymać was za słowo!
Nie wolno wam Jej zawieść! Módlcie się z radością i miłością każdego dnia, módlcie się zarówno wspólnie, jak i w ciszy, sercem, gdyż każda modlitwa winna być rozmową z Bogiem, naszym najlepszym Przyjacielem i z Maryją, naszą najlepszą Matką. Jej możemy wszystko powierzyć, co nas gnębi i boli, ale także i to, co nas cieszy. Matka Boża zajmie się wszystkimi naszymi biedami i zaniesie je przed tron Boga.
Wierzcie, że Matka Boża jest w stanie przez modlitwę różańcową dokonać wielkich cudów. Moc modlitwy różańcowej jest ogromna, i każdy z was może tego doświadczyć, kto zacznie się modlić. Staniecie się lepsi, pełni radości i duchowo przemienieni. Maryja będzie was prowadzić i obdarzać łaskami, których potrzebujecie na codzień. Ja będę również w swoich modlitwach myśleć o was, byście pokochali Maryję i modlitwę różańcową.
Niech Pani Wszystkich Narodów, która zgromadziła nas dzisiaj wokół siebie jako swoje dzieci, z tak wielu narodów, obdarzy nas łaską, byśmy żyli i wzrastali w miłości do Boga i do bliźniego, i wszyscy, mimo różnic pochodzenia i języków, znaleźli miejsce pod Jej opiekuńczym płaszczem i w Jej macierzyńskich ramionach.
Dziękuję serdecznie za zaproszenie na ten cudowny Dzień Modlitw ku czci Matki Bożej – Pani Wszystkich Narodów, i za to że mogłam dzisiaj tu być. (oklaski). Niech ten aplauz będzie ku czci Jezusa i Jego Matki.”
Prelekcja i świadectwo Magdy Buczek zrobiło na słuchaczach wielkie wrażenie. Jej słowa wypowiadane z głębi serca i wielkim przekonaniem trafiały do serc słuchaczy, i można się spodziewać, że wywołały pozytywny oddźwięk. Jednym z owoców tego świadectwa był fakt, o którym dowiedziałem się następnego dnia, iż pewna polska rodzina, powracająca do kraju, postanowiła wspólnie wraz z dziećmi odmawiać codziennie różaniec w domu wieczorem o godzinie 20.00.
Madzia otrzymała od zakonnic z Amsterdamu 50 tys. obrazków Pani Wszystkich Narodów z modlitwą, do rozpowszechnienia ich w Polsce. To właśnie te siostry ufundowały Madzi, jej mamie i cioci podróż do Amsterdamu. Podsłuchałem, iż na przyszły rok Madzia Buczek została ponownie zaproszona do Amsterdamu.
Wszyscy obecni odmówili następnie tajemnice radosne Różańca Świętego…
…a w tym czasie księża biskupi i kapłani przygotowywali się w zakrystii do wspólnej, uroczystej Eucharystii.
Procesja złożona z około 90 kapłanów, 12 biskupów, 1 archimandryty, 1 opata, 3 diakonów i 1 kardynała, wyruszyła do ołtarza o godz.11.15. Przed nią uroczyście wniesiono do prezbiterium flagi narodowe poszczególnych państw. Było ich około 50. Gospodarz diecezji, bp J. M. Punt, powitał biskupów. Byli to bp P. M. Hnilica z Rzymu, bp M. H. Duck Oanh z Wietnamu, bp J. Manathodatk obrządku syromalabarskiego z Kerala, bp J. B. Thakur z Indii, bp Ch. Sareng z Indii, bp G. Kujur z Indii, bp grekokatolicki I. Bilyk z Ukrainy, bp M. Apochi z Nigerii, bp R. Scarrone z Urugwaju, maronicki arcbp T. Khoury z Libanu, archimandryta J. S. Gajek z Białorusi, emerytowany opat Niggl z Niemiec, bp F. B. Naijm z Rzymu. Liturgii przewodniczył kardynał I. Moussa Daoud z Rzymu, prefekt Kongregacji Kościołów Wschodnich, emerytowany patriarcha syryjsko-katolicki Kościoła w Antiochii.
Zaproszeni dostojnicy Kościoła, którzy z powodu różnych obowiązków nie mogli przybyć na ten dzień do Amsterdamu, przesłali swe życzenia, m. in. kard. Avery Dulles z Nowego Jorku, arcybiskup J. J. Myer z Netwark, bp Kl. Pickel z Rosji, biskupi z Rwandy, Indonezji, Sri Lanki, Tajwanu, Kamerunu, Malawii, Kenii, Ivorkustu, Niemiec, Polski, Słowacji, Francji, Szwecji, Australii, USA, Hondurasu, Brazylii, Libanu, Betlejem i Jerozolimy.
Aulę sali Kongresowej RAI wypełniła 8 tysięczna rzesza wiernych-uczestników do ostatniego miejsca. Główny celebrans, kard. I. Moussa, sprawując liturgię w języku francuskim, wyraził wielką radość z powodu obecności tak wielkiej rzeszy wiernych, pokaźnej liczby kapłanów i biskupów. Pozdrowił i powitał serdecznie wszystkich przybyłych do Amsterdamu z wielu krajów całego świata. W czasie homilii mówił: „Dni Modlitw przypadają, podobnie jak w latach ubiegłych, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Tak jak Apostołowie wraz z Maryją zgromadzeni w Wieczerniku oczekiwali na Zesłanie Ducha Świętego, tak dzisiaj również Maryja zgromadziła nas w Wieczerniku modlitewnym, by wraz z Nią i za Jej wstawiennictwem przez wspólne modlitwy uprosić u Ojca Niebieskiego nowe Zesłanie Ducha Świętego z Jego darami pokoju, jedności i miłości dla wszystkich narodów świata. Inspirowani Jej orędziami pragniemy przez nasze wspólne modlitwy, a szczególnie przez nasz udział w ofierze Eucharystii wyprosić te nieocenione dary Ducha Świętego i obiecane przez Nią wszelkie inne dary i łaski.
Kardynał rozwijał w oparciu o Pismo św. temat modlitwy, nawiązując do hasła tegorocznego spotkania: „Pani Wszystkich Narodów i potęga modlitwy”. Swoją homilię kaznodzieja zakończył modlitwą ułożoną przez siebie. Jej najistotniejsza treść była następująca:
„Matko i Pani Wszystkich Narodów, Ty dostrzegłaś zatroskanie i problem nowożeńców w Kanie Galilejskiej. Zauważyłaś ich zmartwienie i przyszłaś im z pomocą. Wstawiłaś się za nimi u swojego Syna, prosząc Go o pomoc, mówiąc: „Nie mają wina”.
Dzisiaj na początku trzeciego tysiąclecia prosimy Cię, wejrzyj na nasze potrzeby i przyjdź nam z pomocą, mówiąc do Syna: nie mają wiary, nie mają pokoju, nie mają chęci do przebaczenia, nie mają miłości, nie mają sprawiedliwości, nie widzą głębszej wartości życia, nie szanują ludzkiej godności.
Niech Twój Syn przemieni naszą niewiarę w wiarę żywą, naszą obojętność – w aktywne czyny, nasze okrucieństwo – w łagodność i miłosierdzie, nasze przestępstwa – w humanitarne czyny przepojone ludzkim uczuciem, niezgodę – w twórczy dialog i wzajemne zrozumienie, aby cały świat mógł uwierzyć, że On jest jedynym Zbawicielem, a Ty Jego Matką i Panią Wszystkich Narodów.”
Po Eucharystii biskupi podeszli do obrazu Maryi – Pani Wszystkich Narodów, tonącego w kwiatach, i odczytali akt zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi, modlitwę wzorowaną na akcie zawierzenia Ojca Świętego. Chwila ta była bardzo podniosła. Każdy z obecnych kapłanów i wiernych trzymał w ręku zapaloną świecę. Patrząc na tę 8-tysięczną rzeszę wiernych z zapalonymi świecami, trudno było oprzeć się wzruszeniu.
Od godz.14.30 obecni odmawiali przed Najświętszym Sakramentem Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Na dużych ekranach wyświetlane były niektóre obrazy z filmu Mela Gibsona „Pasja”.
Około 15.30 ks. Paul Maria Sigl wygłosił piękną i głęboką w treści prelekcję, zatytułowaną:
„Czyńmy wszystko, co Matka do nas mówi”…
…ilustrując jej treść 90 kolorowymi obrazami. Mówił m.in.:
„W obliczu dramatycznych i tragicznych wydarzeń we współczesnym świecie – mam tu na myśli różne formy zła – wielu ludzi patrzy w przyszłość z wielką obawą i niepokojem. Ale w dzisiejszym Dniu Modlitw Nasza Niebieska Matka i Pani Wszystkich Narodów, mimo tych różnych zagrożeń pragnie obdarować nas łaską nadziei i pokoju, rozwiewając te lęki i obawy. Maryja bowiem, kiedy się objawia, przychodzi zawsze we właściwym czasie, by uprzedzić i zapobiec potencjalnym zagrożeniom i tragicznym wydarzeniom, licząc na naszą odpowiedź. Przychodzi do nas, by nie tylko nas ostrzec przed możliwym niebezpieczeństwem, ale także wskazuje skuteczne środki przeciwstawienia się i zapobieżenia możliwym katastrofom.
Naszą odpowiedzią na Jej przestrogi, zachęty i życzenia winno być czynienie wszystkiego, co Maryja do nas mówi: wypełnienie Jej życzeń i próśb.
Pragnę wam, drodzy słuchacze, przypomnieć jak ważne i aktualne są dzisiaj dla pokoju na świecie orędzia Maryi – Pani Wszystkich Narodów, i jak wiele od nas zależy, by przyczynić się do osiągnięcia tego Bożego pokoju, gdyż wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. Objawienia te, trwające w latach 1945-1959 zostały uznane przez Kościół za autentyczne (31 maja 2002 r.), należy więc to przesłanie z Nieba potraktować z powagą i odpowiedzialnością.
Odpowiedź świata i Kościoła na objawienia Fatimskie powinna być dla nas lekcją, żeby nie popełnić ponownie tych samych błędów. Wiemy dziś dobrze do jakich tragicznych konsekwencji doszło w wyniku długoletniego ignorowania i lekceważenia przestróg i próśb Maryi w Fatimie. Maryja ostrzegła ludzkość przed tragedią II wojny światowej i przed „błędami Rosji”, to znaczy przed ateistyczną ideologią oraz imperialistycznym totalitaryzmem. Jako troskliwa Matka wskazała nam skuteczne środki, z pomocą których można było tym nieszczęściom zapobiec i ich uniknąć. Były to tak proste i zwyczajne środki: modlitwa różańcowa, nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi, Komunia św. wynagradzająca w pierwsze soboty miesiąca oraz poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu.
Niestety, świat i Kościół nie odpowiedzieli właściwie i na czas na te przestrogi i życzenia Matki, dlatego nastąpiła katastrofa. A przecież atmosfera w Kościele i chrześcijaństwo w tamtych czasach było wtedy bardziej Maryjne. Należy się dziś poważnie zastanowić i postawić sobie pytanie, jaka będzie nasza odpowiedź na apel Maryi, Pani Wszystkich Narodów z Amsterdamu w dzisiejszych czasach sekularyzacji, liberalizmu i praktycznego ateizmu, które nie są dziś tak Maryjne, jak dawniej? I jakie mogą być konsekwencje dla ludzkości i świata w przypadku zignorowania apelu Maryi z Amsterdamu? Uczmy się od Fatimy, by w odniesieniu do przesłania Maryi z Amsterdamu nie popełnić tego samego błędu. Maryja przybyła tu, do Amsterdamu, w odpowiednim czasie, by nie tylko ostrzec narody świata ideologią praktycznego ateizmu, ale także przed wielką światową katastrofą. Ponownie podała nam odpowiednie środki, by zapobiec tym potencjalnym nieszczęściom. Nazwała się „Panią lub Matką Wszystkich Narodów”, ofiarowała nam nowy wizerunek i modlitwę, zachęcając nas do częstego jej odmawiania oraz szerzenia Jej kultu w tym obrazie, obiecując równocześnie, iż w przypadku spełnienia Jej życzeń, „będzie mogła Ona pod tym wezwaniem i przez tę modlitwę wybawić świat od wielkiej światowej katastrofy” (10 maja 1953). Jest to równocześnie warunek i przygotowanie do ogłoszenia ostatniego Maryjnego dogmatu o Maryi Współodkupicielce, Orędowniczce i Pośredniczce, o co także prosiła w swych orędziach. Ogłoszenie go spowoduje Nową Pięćdziesiątnicę, i nastanie dla udręczonej ludzkości czas prawdziwego Bożego pokoju.
Czas nagli i wydawać się może, że w obliczu takiego ogromu zła jest już zbyt późno. U Boga jednak nigdy nie jest za późno. Jeśli więc Kościół i ludzkość odpowie pozytywnie na apel Maryi z Amsterdamu, to możemy doświadczyć cudu, jaki Maryja obiecała, mówiąc: „Przystąpcie z płomiennym zapałem do tego dzieła Ocalenia i Pokoju, a zobaczycie cuda” (1 czerwca 1951).
Przytoczę kilka przykładów tego, jak Bóg wynagradza dziecięce posłuszeństwo.
1. Krucjata różańcowa i wyzwolenie Austrii spod okupacji wojsk radzieckich
Powszechnie wiadomo, że w następstwie II wojny światowej Austria została zajęta i okupowała ją 50-tysięczna Armia Czerwona Związku Radzieckiego. Wówczas to Matka Boża w narodowym sanktuarium Austrii, w Mariazell, natchnęła franciszkanina, Ojca Pawła Pavlicka, by zachęcił Austriaków do wytrwałej modlitwy różańcowej w intencji uzyskania prawdziwej wolności. Rzucony przez Ojca Pavlicka apel i zachętę do modlitwy różańcowej podjęła część narodu austriackiego. Po 10 latach wytrwałej modlitwy skutek został osiągnięty: 15 maja 1955 r. Mołotow podpisał umowę, na mocy której wojska okupujące kraj wycofały się z Austrii. Kanclerz Austrii ogłosił wtedy uroczyście: „Austria jest wolna”. Był to rezultat nie tyle pertraktacji polityków, co łaska wyproszona wytrwałą modlitwą różańcową. Trzeba nam więc uwierzyć w potęgę modlitwy, którą Bóg i Maryja traktują serio. I my również winniśmy ją traktować poważnie i modlić się wytrwale i z ufnością.
2. Przemiany w Bloku Wschodnim wskutek poświęcenia Rosji i świata Niepokalanemu Sercu Maryi
13 maja 1981 r. dokonano zamachu na życie Ojca Świętego Jana Pawła II. Papież uratowany cudownie przez Maryję, w czasie rekonwalescencji w rzymskiej klinice, przestudiował dokumenty dotyczące objawień Matki Bożej w 1917 roku i powiedział: „Teraz zrozumiałem, że jedynym ratunkiem dla świata przed wojną nuklearną i ateizmem jest poświęcenie świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi”.
Po należytym przygotowaniu, 25 marca 1984 r. na placu św. Piotra w Rzymie papież dokonał aktu poświęcenia świata i Rosji Matce Bożej, w łączności ze wszystkimi biskupami świata, jak życzyła sobie tego Maryja. Nuncjusz apostolski zapytał potem s. Łucję, czy Niebo przyjęło ten akt? Siostra Łucja odpowiedziała, że tak, gdyż papież dokonał tego zgodnie z życzeniem Maryi. Wówczas nuncjusz apostolski powiedział: „No, to czekamy teraz na cud”. S. Łucja odpowiedziała na to: „Pan Bóg na pewno dotrzyma swego słowa”.
Rok 1988 był obchodzony w Kościele z polecenia papieża jako Rok Maryjny. I oto pod koniec tegoż roku dokonuje się coś niespodziewanego: zburzony zastaje mur Berliński i rozpada się cały Blok Wschodni, ostatecznie także Związek Radziecki. Ten wielki przełom zapowiedziała już Maryja w orędziach Amsterdamskich 38 lat wcześniej (31 grudnia 1951 roku). Żaden polityk tego nie przewidział, a papież w dokumencie Tertio Millennio Adveniente napisał, że te wydarzenia „na zawsze pozostaną zaskoczeniem z racji szybkości, z jaką nastąpiły”.
Te zaskakujące wydarzenia, jako efekt papieskiego zawierzenia dziejów świata i ludzkości Maryi, winny być dla nas bodźcem i zachętą do przyjęcia z wiarą zatwierdzonych już przez Kościół orędzi Amsterdamskich, w których Maryja m. in. prosi o codzienne odmawianie i rozpowszechnianie podanej nam modlitwy oraz o szerzenie kultu ofiarowanego nam wizerunku Pani Wszystkich Narodów. Zadanie to określiła Maryja mianem „Światowej Akcji Ocalenia i Pokoju”, przez którą Ona wraz z nami będzie w stanie zapobiec wielkiej, światowej katastrofie.
3. Rewolucja różańcowa na Filipinach
Znamiennym wydarzeniem w historii narodu Filipińskiego było odsunięcie od władzy dyktatora Marcosa. Pisano o tym szeroko w prasie, ale zbyt mało powiedziano o tle tych wydarzeń. Na prośbę biskupów Filipin papież wyraził zgodę, by rok 1985 był obchodzony na Filipinach jako Rok Maryjny. Rok ten przeżywany w duchu pokuty, nawrócenia i z modlitwą na ustach, zaowocował zwycięstwem dobra nad złem w dramatycznych wydarzeniach, jakie ten katolicki naród miał wkrótce przeżywać.
W 1986 r. kardynał Sin wezwał wiernych do pokojowego protestu przeciw skorumpowanemu reżimowi Marcosa. W krótkim czasie wyszło na ulice Manili 3-4 milionów Filipińczyków, którzy wspólnie zaczęli odmawiać różaniec. Na placach stolicy księża ustawicznie odprawiali Msze Święte. Dzieci odmawiające różaniec nakłaniały uzbrojonych żołnierzy do modlitwy, ofiarowując kwiaty czołgistom, którzy mieli rozproszyć tłumy. Wielu żołnierzy przyłączyło się do modlących się. Pewien dowódca eskadry helikopterów, które miały zrzucić granaty na zgromadzone tłumy, relacjonuje taki fakt: „Gdy byłem już gotów wykonać rozkaz Marcosa, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, rozpoznałem w tłumie modlących się ludzi moją żonę z dziećmi. Zaskoczony tym faktem, wydałem rozkaz natychmiastowego powrotu do bazy. Po wylądowaniu wróciłem natychmiast do domu, gdzie zastałem, ku mojemu zdziwieniu, moją żonę z dziećmi w mieszkaniu. Z wyrzutem zapytałem ją, dlaczego w takim zagrożeniu i niebezpieczeństwie pojechała z dziećmi do miasta, dołączając się do protestujących ludzi? Ale ona odpowiedziała mi, że nie wychodziła z mieszkania i przez cały dzień była w domu. Działo się to 25 lutego 1986 r. w święto Pani Zwycięskiej. Marcos wówczas skapitulował i opuścił kraj, udając się na wygnanie. Oto rezultat wytrwałej i ufnej modlitwy, która owocuje zwycięstwem dobra.
4. Ponowna rewolucja różańcowa na Filipinach
Analogiczne zwycięstwo przez modlitwę różańcową powtórzyło się 15 lat później, w styczniu 2001 r. Po upływie kadencji prezydenckiej pani Corazon Aquino, nowym prezydentem został Józef Estrada, były aktor filmowy i playboy. W czasie sprawowania władzy okradł kasę państwa, skutkiem czego naród filipiński zubożał jeszcze bardziej. Usunięcie prezydenta przez nowe wybory było niemożliwe, gdyż przekupił on senat. W tej sytuacji bez wyjścia, wytrwała modlitwa ponownie doprowadziła do zwycięstwa dobra i sprawiedliwości. Dowódca armii i wysoka generalicja zorientowawszy się w sytuacji, zmienili swe przekonanie i opuścili prezydenta, stając po stronie narodu. Wybrano i zaprzysiężono nowego prezydenta, panią Glorię Macapagal Arroyo, katoliczkę i zagorzałą opozycjonistkę. Kilka dni później kardynał Sin w liście pasterskim napisał: „Mocniejsza od broni jest pełna ufności modlitwa. O wiele bardziej skuteczniejszą od strategicznego planowania jest post i ofiara. Mocniejszą od militarnej przemocy jest cicha siła ludu, trzymającego modlitewną straż”.
Przytoczone wyżej przykłady powinny nas umocnić w przekonaniu, że także i dzisiaj w każdym kraju i w każdym czasie możliwą rzeczą jest dokonanie przełomu przez modlitewny szturm, a więc nie tylko przez polityczne rokowania i dialog, ale także na płaszczyźnie duchowej przez potęgę modlitwy.
Dzięki temu możemy lepiej rozumieć i realizować ofiarowaną nam przez Maryję „Światową Akcję Ocalenia i Pokoju”. Kult obrazu Maryi – Pani Wszystkich Narodów i pełna ufności modlitwa o ponowne Zesłanie Ducha Świętego do serc wszystkich narodów ma ogromną moc. Widziała to Ida Peederman w swoich wizjach, kiedy Maryja m.in. powiedziała do niej: „Jak śnieg topniejąc, wnika w ziemię, tak Duch Święty wniknie do serc wszystkich ludzi, którzy będą odmawiać każdego dnia tę modlitwę” (1 kwietnia 1951). „Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wielką moc i znaczenie ma ta modlitwa u Boga” (31 maja 1955).
Świat nie potrafi rozwiązać pozytywnie konfliktowych sytuacji
Dzisiejsza sytuacja na świecie jest bardzo zagmatwana, skomplikowana i groźna. Po ludzku rzecz biorąc, nie ma już żadnego wyjścia. Stosuje się przemoc, terror, samobójcze zamachy w przekonaniu, że tylko siłą i terrorem osiągnie się zamierzone cele. Stajemy się więźniami jakiegoś diabelskiego koła przemocy bez wyjścia. Konflikt izraelsko-palestyński, wojna w Iraku i samobójcze zamachy terrorystyczne w Nowym Jorku lub w Hiszpanii wystarczająco ilustrują sytuację. Eskalacja międzynarodowego terroryzmu wydaje się być wojną światową XXI wieku. Ostatnia ankieta przeprowadzona w Niemczech wykazała, że 3/4 społeczeństwa obawia się ataków terrorystycznych. Przed dwoma laty islamscy fundamentaliści pokazywali w jednej z berlińskiej demonstracji, że nie zawahają się poświęcić własnych dzieci jako samobójców, gdy będzie to konieczne. Były minister Obrony USA przed rokiem powiedział, że posiada pewne informacje, według których kolejny atak na USA będzie przeprowadzony nie przy użyciu zatankowanych paliwem samolotów, jak w Nowym Yorku, ale przy użyciu broni atomowej. Natomiast egipski dyplomata Mohammed el-Baradei, naczelny dyrektor Urzędu do spraw energii atomowej w ONZ w jednym z wywiadów wyraził swe obawy w obliczu faktu czarnego rynku handlu surowcami atomowymi mówiąc, iż „już 35-40 państw jest dziś w stanie wytworzyć własną broń jądrową. Boję się, iż broń atomowa może wpaść w ręce bezwzględnych dyktatorów… Jeszcze nigdy niebezpieczeństwo to nie było tak wielkie… a wojna atomowa tak realna i bliska”.
Ostrzeżenia Maryi
Czyż w obliczu tych faktów nie są realne ostrzeżenia Maryi wypowiedziane w Akita, gdzie ze łzami mówiła Ona o ogniu, który spadnie z nieba, jeśli się nie nawrócimy i nie będziemy czynić tego, co Ona nam mówi? Mamy do wyboru albo usłuchać głosu Matki, albo nie. Maryja dobrze wie, co nam grozi, i dlatego pragnie zapobiec tym potencjalnym nieszczęściom. Maryja już w 1947 r. dała odczuć Idzie Peederman na własnym ciele skutki bakteriologicznego ataku, o czym można przeczytać w orędziu Amsterdamskim pod datą 26 grudnia 1947 r., które kończy się błagalnymi słowami: „Narody, bądźcie ostrzeżone!”
Ale w kolejnych wypowiedziach Maryja wskazuje drogę wyjścia, budząc optymistyczną nadzieję: „Świat nie wie zupełnie, jak i dokąd ma iść. Śmiało więc narody, zaufajcie swojej Matce, która przecież jeszcze nigdy nie opuściła swoich dzieci” (31 maja 1955). „Świat nie zostanie uratowany przez przemoc, świat zostanie uratowany przez Ducha Świętego” (29 kwietnia 1951).
Powrót do prawdziwego źródła pokoju
Kto więc jest w stanie dać dzisiejszemu światu zadowalające rozwiązanie: kościelni dyplomaci? politycy? Rada Bezpieczeństwa ONZ? eksperci finansowi? filozofowie? psycholodzy? wojskowi? Niestety, oni mogą zaoferować tylko rozwiązania prowizoryczne. Długofalowe, skuteczne i zadowalające rozwiązania tych światowych problemów można znaleźć jedynie w Bogu. A Bóg czyni to dziś przez Maryję, której zlecił misję doprowadzenia ludzkości z powrotem do Niego, jedynego i prawdziwego źródła życia i pokoju Bożego. To tu, w Amsterdamskich orędziach mówi Ona m.in.: „Uklęknijcie przed waszym Panem i Stwórcą, i bądźcie wdzięczni!… Uklęknijcie w pokorze przed swoim Stwórcą! …Proście o Jego miłosierdzie, bo On jest miłosierny” (31 maja 1954). „Szatan nie jest jeszcze usunięty. Pani Wszystkich Narodów przychodzi teraz, aby go przepędzić. Ona przychodzi, by zapowiedzieć Ducha Świętego…Wy jednak odmawiajcie modlitwę, którą przekazałam światu… Bóg posyła teraz do wszystkich narodów swoją Matkę, Panią Wszystkich Narodów. Ona, jak to jest zapowiedziane, pokona szatana. Ona postawi swoje stopy na jego głowie” (31 maja 1955).
Ta zapowiedź naszej Matki Niebieskiej i wymowa Jej wizerunku napawają ufnością. Maryja stoi przed krzyżem, bo jako Współodkupicielka cierpiała duchowo, kiedy Jej Syn umierał na krzyżu dla naszego odkupienia. Jest naszą Matką. Jako Pośredniczka przekazuje nam łaski Boże, wysłużone przez Chrystusa. Jako nasza Matka jest także Orędowniczką, bo wstawia się za nami u Boga i broni nas przed szatanem.
Pozwalam sobie zwrócić uwagę na pewien szczegół uwidoczniony na tym obrazie: pod stopami Maryi, stojącej na kuli ziemskiej nie ma już węża. Zwycięstwo bowiem nad szatanem dokonało się na Kalwarii przez krwawą ofiarę Jezusa w zjednoczeniu obu Serc: przebitego Serca Jezusa wraz z ofiarą bolejącego Serca Maryi.
Maryja jest Matką wszystkich odkupionych i każdego z nas, co wyraziła słowami: „Wasza Matka zna życie… smutek… i krzyż. Wszystko, co przeżywacie w tym życiu, jest drogą, którą wasza Matka przeszła już przed wami. Ona ukazała wam tę drogę” (31 maja 1955).
Zechciejmy więc z zapałem wypełniać życzenie naszej Matki Niebieskiej: rozpowszechniajmy Jej obraz z tą modlitwą wśród wszystkich ludzi.
Zachęcajmy także innych do odwiedzania Jej sanktuarium w Amsterdamie, gdzie w kaplicy wisi obok ołtarza duży obraz Pani Wszystkich Narodów. Jako Matka czeka Ona tu na wszystkich z otwartymi ramionami, przywołując nas wszystkich do siebie słowami: „Kimkolwiek jesteście, jestem dla was Matką”. Do Idy powiedziała jeszcze: „Narody, troszczcie się, aby ci, którzy są w potrzebie (a mam tu na myśli również potrzeby duchowe) zostali przyprowadzeni do Pani. Pracujcie wśród innych z moją modlitwą”. (31 lipca 1954).
Nowy rozkwit
Dlaczego Maryi tak bardzo zależy na tym, byśmy Ją czcili w tym wizerunku i odmawiali przekazaną przez Nią modlitwę? Na to pytanie odpowiada nam i wyjaśnia to sam Chrystus w przeżyciach Eucharystycznych Idy, mówiąc m.in.: „Kościół i naród bez Matki są jak ciało bez duszy” (31 maja 1955). „Oblubienica Pana nie na darmo została posłana na ziemię. Zanieście Ją narodom! Zrozumcie to dobrze: również i Pan potrzebował Matki, aby się narodzić. Poprzez matkę przychodzi życie. Dlatego musi być Ona ponownie wprowadzona do waszych kościołów i zaniesiona narodom, a przeżyjecie rozkwit” (25 marca 1973).
To bardzo piękna obietnica. Wówczas Ojciec Święty będzie mógł ogłosić postulowany przez Maryję dogmat o jej współodkupieńczym cierpieniu, pośrednictwie i orędownictwie, który dziś rozumie i docenia zaledwie niewielu. Będą to czasy nowej Pięćdziesiątnicy, w których Kościół i świat będą się cieszyć prawdziwym Bożym pokojem. Wówczas w tych czasach odrodzenia Kościoła powstanie nowa świątynia Pani Wszystkich Narodów, którą Ida widziała już w swoich wizjach obok sali kongresowej, w której obecnie świętujemy Dni Modlitwy.
Jednak warunkiem tego rozkwitu i realizacji tego dzieła jest zaangażowanie nas wszystkich w tę światową Akcję Ocalenia i Pokoju poprzez wprowadzenie Pani i Matki Wszystkich Narodów do wszystkich ludów i narodów, czyli przez propagowanie czci tego wizerunku Maryi oraz rozpowszechnianie i odmawianie przekazanej przez Maryję modlitwy.
Ten proces już się dokonuje przez Narodowe Dni Modlitw w wielu diecezjach na świecie z udziałem biskupów i wiernych, np. w Indiach, Korei Południowej, Słowacji, Australii, Ameryce, Indonezji, Afryce i na Filipinach. Jeżeli będziemy czynić to, czego życzy sobie Maryja, to przyczyniając się do realizacji tej zapowiedzi naszej Matki, możemy się już cieszyć z nadejścia obiecanych nam nowych czasów Pokoju Bożego!
Kończąc, dziękuję wam, drodzy Przyjaciele, za uwagę i proszę teraz o wspólne odmówienie tej modlitwy, każdy w swoim ojczystym języku, jak życzy sobie tego Maryja:
Panie Jezu Chryste, Synu Ojca,
ześlij teraz Ducha Twego na ziemię.
Spraw, aby Duch Święty
zamieszkał w sercach
wszystkich narodów
i chronił je od upadku, katastrofy
i wojny.
Niech Pani Wszystkich Narodów,
która kiedyś była Maryją,
stanie się naszą Orędowniczką.
Amen.
*
W dalszej części programu prezentowane były kolejne świadectwa wiernych świeckich. I tak: Tony i Chona Montinola z Manili mówili o rozwoju kultu Pani Wszystkich Narodów na Filipinach. Józef i Anna-Maria Weinzirl zaprezentowali folklorystyczny zespół taneczny wykonany przez dzieci i młodzież, jako wyraz czci dla Pani Wszystkich Narodów. I wreszcie chiński menedżer z Utrechtu, Soe Hin Waei Jet Kong przedstawił swoje świadectwo p.t.: Zaangażowanie młodego menedżera na rzecz Pani Wszystkich Narodów. Urodzony w Holandii i pracujący w banku, dzięki mamie pogłębił wiarę, towarzysząc jej w podróży do sanktuarium w Amsterdamie oraz biorąc udział wspólnie z nią w jednym z kolejnych Dni Modlitw. Powiedział: „ W roku 2000 utwierdziłem się bardziej w wierze, i w październiku tegoż roku towarzyszyłem mojej mamie pierwszy raz w podróży do Amsterdamu do sanktuarium Pani Wszystkich Narodów. Mama dużo mi o tym opowiadała. Gdy usłyszała ona o trzecim Międzynarodowym Dniu Modlitw, ogarnął ją zaraz zapał. Kiedy i ja przeczytałem orędzia Matki Bożej, zrozumiałem, że słowa Pani muszą być autentyczne i chciałem spełnić Jej życzenia przez rozpowszechnianie kultu Jej obrazu oraz przekazanej przez Nią modlitwy.
To, co mnie szczególnie uderzyło w Jej obrazie i treści modlitwy, to była pewność, że Maryja jest do przyjęcia przez każdego. Maryja stoi bez różańca w ręku, co byłoby typowe dla katolików, i nie mówi: „Jestem Maryją”. Nie, Ona mówi: „Jestem Matką wszystkich narodów”, czyli Matką także niekatolików i niechrześcijan. Doświadczyłem tego sam, a także moi koledzy w pracy, wśród których niektórzy są muzułmanami. Właśnie z nimi dochodzi często do pięknych rozmów o Matce Bożej, którą znają jako Matkę proroka Jezusa. Jestem przekonany, że czczą Ją bardziej od niejednego katolika. W banku, w którym pracuję, wszyscy wiedzą, że jestem wierzącym. Akceptują to i stopniowo część z nich przyjmuje podarowany im przeze mnie obrazek Pani Wszystkich Narodów z modlitwą na odwrocie, nawet moi islamscy koledzy.
Buddystka Ramase
Podobnie było w przypadku tajlandzkiej fryzjerki, Ramase, która jest buddystką. Było to przed trzema laty, kiedy mnie strzygła. Opowiadała mi wtedy, że ma wielkie problemy z wątrobą i jest śmiertelnie chora. Lekarze dawali jej tylko trzy miesiące życia, jeśli nie podda się operacji transplantacji wątroby. Wówczas opowiedziałem jej o Pani Wszystkich Narodów i podarowałem jej obrazek, który obiecała mi postawić u siebie obok figurki Buddy. Przyjęła także ze szczerą radością modlitwę Maryi. Odtąd odmawiała ją każdego wieczoru w swoim ojczystym języku thai. Nauczyłem ją również Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, tak, że zaczęła praktykę modlitwy od różańca. Jak ona to wszystko czyniła przed swym ołtarzykiem z figurką Buddy, nie wiem, ale jedno jest pewne: z dnia na dzień polepszało się jej zdrowie. Po trzech miesiącach przeszczepiono jej wątrobę i operacja się udała. Ubiegłego roku udała się ona do Tajlandii i zabrała ze sobą 100 obrazków Matki Bożej z Amsterdamu z modlitwą w języku tajlandzkim, które przekazała do szkół katolickich. Jej mąż jest katolikiem, ale nie praktykującym. A ja pomyślałem sobie: „Ramase, jesteś buddystką, a myślisz już po chrześcijańsku”.
Maryja rozwiązuje problemy na swój sposób
Od 10 prawie lat udaję się kilka razy w roku do sanktuarium maryjnego w Banneux, w Belgii. Tam pomagam w posługiwaniu chorym. Oczywiście za każdym razem rozdaję wszystkim chorym mojej grupy obrazki Matki Bożej z modlitwą w ojczystym języku chorego. Spotkałem kiedyś pewną pątniczkę, która była bardzo niezadowolona. Trapiła ją bezsenność z powodu podróży, po czym zamieszkała w hotelu z chrapiącą kobietą. Zapytała mnie, co mógłbym jej poradzić? Podarowałem jej obrazek z modlitwą Matki Bożej z Amsterdamu, mówiąc: „Pani przyjechała przecież do Matki Bożej, prawda?”. Nie mogłem postarać się o pojedynczy pokój, ale zachęciłem ją do odmawiania modlitwy. „Maryja może pani pomóc – powiedziałem, gdyż pani przybyła do Maryi w tej pielgrzymce”. I rzeczywiście w ciągu pięciu dni ta pani będąc z nami w Banneux, doskonale spała i nie zapomniała podziękować Pani za ten cud, jakiego doznała.
Kolega z pracy
Kiedy ofiarowuję komuś obrazek Pani Wszystkich Narodów i zachęcam do modlitwy, szczególnie różańcowej, wówczas chętnie mówię z przekonaniem o tym, co sam odczuwam: „Wiem na 100%, że modlitwa do Maryi pomaga. Ty jednak jeszcze o tym nie wiesz. Musisz sam tego spróbować i doświadczyć. Wówczas zrozumiesz, że powiedziałem ci prawdę.”
Przykładem na to jest jeden z moich kolegów z pracy. Przed trzema laty nieomal zwolniono go z pracy. Prosił mnie o radę, a ja podarowałem mu obrazek, z zachętą do odmawiania codziennie różańca i tej modlitwy. Dałem mu też wskazówkę, by równocześnie sumiennie pracował. Nawet dla mnie było to zdumiewające, jak polepszyła się wydajność jego pracy, w miarę jak wytrwale odmawiał różaniec i uczestniczył we Mszy św.
Jako świadek dać świadectwo
Niecały miesiąc temu podarowałem pewnej kobiecie w kościele obrazek Matki Bożej z Amsterdamu z modlitwą. Była bardzo wzruszona i zaczęła mi opowiadać, że ma wielkie zmartwienie ze swym synem, który z powodu skandalu w USA wystąpił z Kościoła. Kiedy podarowałem jej obrazek, zapytała Maryję w swym wnętrzu, jak mogłaby odzyskać syna ponownie dla Kościoła katolickiego. Być może ta modlitwa będzie jej pomocna – pomyślałem sobie. Obrazek potraktowała jako odpowiedź Maryi. Przyjęła go z radością i wdzięcznością, ze łzami. Nigdy dotąd nie słyszała o objawieniach w Amsterdamie, zechciała poznać orędzia. Opowiedziałem jej o piątym dogmacie Maryjnym. Oczywiście nic o tym nie wiedziała, a jednak powiedziała do mnie: „Widział pan film Pasja? Może pan przypomnieć sobie scenę, kiedy Jezus upada pod krzyżem, a Jego Matka spieszy Mu na pomoc i wspiera Go? I jak przez to Jezus ponownie otrzymuje siłę, by iść dalej aż na Golgotę? I jak Ona wraz z Nim współcierpi i wspiera Go w dziele zbawienia?”
Wówczas zrozumiałem i zauważyłem, że nie muszę tej kobiecie już nic więcej mówić i wyjaśniać o współodkupieniu.
O godz. 17.00 przy balustradzie do prezbiterium księża biskupi udzielali błogosławieństwa wiernym, szczególnie chorym, którzy podchodzili do nich osobiście. O 17.30 wystąpiła ponownie młodzież. Program uwieńczyła adoracja Najświętszego Sakramentu o l8.00 z błogosławieństwem eucharystycznym.
O 18.45 biskup J. M. Punt pożegnał pielgrzymów i zaprosił do udziału w Dniu Modlitwy w roku 2005.
To zgromadzenie modlitewne duchowieństwa i wiernych z całego świata urasta do rangi wielkiego wydarzenia religijnego w Kościele na skalę ogólnoświatową. Warto w nim uczestniczyć. Można się przekonać naocznie, że apel Maryi z Amsterdamu trafia do serc ludzkich, znajdując w nich odzew i w swoim czasie przyniesie spodziewane owoce. Pan Bóg powoli, cierpliwie, ale skutecznie, przeprowadza swe plany ocalenia ludzkości. Niech będzie za to Bóg uwielbiony, a Jego i nasza Matka, Maryja, jeszcze bardzie ukochana przez swoje dzieci i wysławiana przez wszystkie pokolenia.