René Lejeune
Świadkowie Ewangelii: Ojciec Józef Kentenich (1885-1968)
«WIERZĘ GŁĘBOKO, ŻE NIGDY NIE ZGINIE TEN, KTO WIERNIE ŻYJE W PRZYMIERZU MIŁOŚCI Z MARYJĄ»
Na wiosnę 1984 r. w niedzielę wieczorem odebrałem telefon: “Tatusiu, czy znasz Schönstatt?” “Nie, nigdy nie słyszałem tej nazwy.” “Ja właśnie wracam z Schönstatt. To cudowne. Musisz tam pojechać. Wiem, że kiedy je poznasz, będziesz szczęśliwy”.
To moja najstarsza córka, Genowefa, telefonowała do mnie z Brukseli. Jej belgijscy przyjaciele zawieźli ją do Schönstatt. Wróciła zafascynowana. A przecież sądziłem, że dobrze wiem o tym, co dzieje się w Kościele obecnie, pod koniec XX stulecia. I oto zostałem przyłapany na braku wiedzy o jednym z najbardziej obfitych źródeł apostolatu w obecnej dobie.
W miesiąc później byłem już nad brzegami Renu w odległości dwóch mil na północ od Koblencji. U wejścia do Schönstatt ogromna Najświętsza Panna z Dzieciątkiem, mozaika, na frontonie szkoły dla dziewcząt. I tak postępowałem od zaskoczenia do zaskoczenia odkrywając najbardziej niezwykłe miasto maryjne katolicyzmu. Ogromny ogród pełen kwiatów wznoszący się stopniowo z licznymi budowlami, harmonijnie usytuowanymi na tej poświęconej ziemi. W głębi dolinki mała średniowieczna kapliczka, gdzie wszystko się zaczęło…
ZAŁOŻENIE SZENSZTACKIEGO DZIEŁA
Październik 1912 rok. Wrzenie w nowiusieńkim Gimnazjum Pallotynów. Przenosząc się do nowych budynków uczniowie ostatnich klas, przyzwyczajeni do swobody w Ehrenbreitstein, ich poprzedniej siedziby, są odtąd poddani skrupulatnej i represyjnej regule. Jej celem jest “danie dobrego przykładu” młodszym uczniom, przebywającym w tym samym budynku. Na murach pojawiają się nocą napisy: “Dom, w którym brak radości należy bez zwłoki zamknąć”. Do przełożonych dochodzi już pomruk buntu. Zdruzgotany sytuacją ojciec duchowny prosi o zwolnienie go z pełnienia funkcji. Na jego miejsce prowincjał Pallotynów wysyła do Schönstatt młodego kapłana, który odnosi wspaniały sukces w kontakcie z młodymi z Ehrenbreitstein.
27 października ojciec Kentenich jako nowy ojciec duchowny wchodzi po raz pierwszy do ostatnich klas gimnazjum. Jego pierwsze słowa do starszych uczniów wywołują zaskakujący zwrot w ich zachowaniu. Szkoła w Schönstatt spełniała rolę niższego seminarium Pallotynów. Mówi więc do nich o konieczności ukształtowania w sobie “nowego człowieka dla nowej wspólnoty”, o tym, żeby tworzyć samego siebie, kształtując “charakter zdecydowany, wolny, kapłański”. “Nauczmy się sami siebie wychowywać pod opieką Maryi, aby się stać kapłanami mocnymi i wolnymi”.
Największy z pedagogów katolickich tego stulecia dokonał tu wstrząsającego wejścia ze słowami nowego porządku: “siła charakteru”, “wolność umysłów”, “pomoc Maryi”.
Młody kapelan nie traci czasu. Wkrótce zakłada Sodalicję Mariańską, aby formacja starszych uczniów poszła w kierunku współpracy z Matką Bożą. To z dwudziestoma spośród nich, 18 października 1914 r., ojciec Kentenich udaje się do średniowiecznej kapliczki w głębi doliny. Wstępują do jego maryjnej Sodalicji. O. Kentenich zdobywa się przy tym na wielki skok w przepaść, na akt całkowitej wiary, gest prorocki. Prosi Maryję, żeby ustanowiła Swój tron w tej kapliczce; żeby stąd rozdawała Swe skarby; żeby uczyniła z niej miejsce pielgrzymek dla Swoich dzieci. Ośmiela się też przypisać Maryi słowa:
«Nie troszczcie się o wypełnienie waszego pragnienia. Kocham tych, którzy Mnie kochają. Dajcie Mi najpierw dowód, że podchodzicie poważnie do waszego zamiaru. Oto nadchodzi dla was doskonała okazja do tego. Wielka wojna, która właśnie wybuchła w Europie będzie dla was opatrznościowo wyjątkową okazją zbiegającą się z dziełem uświęcenia przez wasze własne wysiłki. Proszę was, abyście się w ten sposób uświęcali.”
Ci młodzi rzeczywiście pójdą na wojnę. Liczni z nich stracą życie. Będą otrzymywać biuletyn MTA (Mater Ter Admirabilis), który przekażą swym towarzyszom. Wielu z nich poprosi o prenumeratę. Początkowo nakład 200 egzemplarzy małego pisma maryjnego przeznaczonego na front powoli urósł do 4 tysięcy. Ustala się krąg odbiorców.
Oparty na prorockim geście z 18 października 1914 r. apostolski Ruch Szensztacki stopniowo rozszerza się na Niemcy, potem na Austrię i na niemieckojęzyczną Szwajcarię. Młodzi zakładają rodziny. Ich małżonki także pragną wstąpić do tego Ruchu. Tak powstaje żeńska odnoga i tak rozrasta się dzieło, które nie jest dziełem człowieka, lecz dziełem Boga, któremu w sposób wspaniały służy człowiek będący Jego narzędziem. Ludziom pozostaje jedynie włączyć się w jego szybki rozwój.
Ojciec Kentenich, posiadając charyzmat założyciela nowej wspólnoty, odłączy się od Zgromadzenia Pallotynów, aby móc zachować oryginalność swego Ruchu. Będzie on odtąd nosił miano nie od jego nazwiska, lecz od miejsca, w którym został powołany do życia: Apostolski Ruch z Schönstatt (uwaga Redakcji: w Polsce przyjęła się nazwa Rodzina Szensztacka lub Międzynarodowe Dzieło Szensztackie). Odłączanie od Pallotynów trwało stopniowo aż do usankcjonowania tego faktu przez Stolicę Apostolską w 1964 roku.
KIM BYŁ JÓZEF KENTENICH?
Urodził się 18 listopada 1885 w Gymnich, na północy Kolonii. Jego narodziny wiązały się z nigdy nie zagojoną raną w sercu. Jego mama Katharina (1861-1939) była służącą u zarządcy w wielkiej posiadłości. Obiecywał jej małżeństwo. Zatwardziały stary kawaler odmówił jednak w końcu spełnienia swej obietnicy. Odmowę swą podtrzymuje z uporem nawet wtedy, gdy jego syn prosi go przed święceniami kapłańskimi, aby poślubił jego matkę. Józef Kentenich przeniesie na Ojca Niebieskiego gorejącą miłość, jaką tak bardzo chciał obdarzyć także ziemskiego ojca, którego nigdy nie posiadał.
Przez długie lata Katharina była służącą w licznych rodzinach w Kolonii. Małego Józefa wychowywali więc dziadkowie. W 1894 r. dziecko ma 9 lat. Jego matka, będąca osobą bardzo pobożną, umieszcza go, za radą swego spowiednika, ojca Savelsa, w sierocińcu św. Wincentego w Oberhausen. Siostra spowiednika, dominikanka, jest tam dyrektorką. Sam o. Savels założył ten sierociniec w czasie, gdy był proboszczem parafii świętych Apostołów w Kolonii. Znalazło tam schronienie 200 sierot.
MARYJA – WYCHOWACZYNIĄ
W kaplicy tego sierocińca 12 kwietnia 1894 roku doszło do epizodu, który miał zadecydować o całym życiu Józefa Kentenicha. Przed opuszczeniem swego dziecka mama zaprowadziła go przed figurę Matki Bożej. Józefa zaskakuje widok matki zdejmującej złoty łańcuszek z krzyżykiem, jej jedyny klejnot, prezent otrzymany na chrzcie od matki chrzestnej. Wiesza go następnie wokół szyi Matki Bożej. Przez ten gest przekazała swą macierzyńską władzę w ręce Maryi.
Od tej chwili – powie Józef – wychowywała mnie wyłącznie Matka Boża. Nie podlegałem już żadnemu innemu wpływowi.
Czyż więc może zaskakiwać fakt, że to niezwykle uzdolnione dziecko kieruje serce i kroki ku kapłaństwu? Że dzieło apostolskie, jakiego stanie się założycielem, wyróżnia się silną i charakterystyczną naturą maryjną?
W dniu pierwszej komunii św. Józef, mając 12 lat, powierza swej matce pragnienie zostania kapłanem. Za radą o. Savelsa dorastający Józef zostaje umieszczony w niższym seminarium Księży Pallotynów w Ehrenbreitstein. Na prośbie o przyjęcie 14-letni chłopiec pisze: “Chciałbym pracować dla nawrócenia pogan”.
Po ukończeniu szkoły w Ehrenbreitstein wstępuje do nowicjatu, potem studiuje teologię w Limburgu. Uczy się także socjologii, nauk pedagogicznych oraz współczesnych prądów filozoficznych. Przechodzi duchowy kryzys, kryzys wewnętrznego dojrzewania, który się kończy dzięki jego tak silnej więzi łączącej go z Najświętszą Panną.
Józef Kentenich przyjmuje święcenia kapłańskie 10 lipca 1910 r. w Limburgu. Zostaje mianowany profesorem łaciny i niemieckiego w Ehrenbreitstein. Stosuje aktywną metodę pedagogiczną. Zamiast przekazywać wiedzę, wciąga swych uczniów do samodzielnego odkrywania dróg poznania. Sam pomaga im dyskretnie, wycofując się, usiłując rozwinąć wśród uczniów ducha rozeznania oświeconego wiarą dla uformowania umysłów wolnych, nie nasiąkających ideologicznymi sloganami. Właśnie stąd po roku zostaje wezwany do Schönstatt. Tu dochodzi do założenia Dzieła Szensztackiego 18.10.1914 roku.
BYĆ NARZĘDZIEM DO DYSPOZYCJI BOGA I MARYI
Wybucha wojna. To pierwszy potężny wstrząs dla Europy. Zaraz po wojnie jego przełożeni przeznaczą go do kierowania tym Dziełem, które rozwija się w szybkim tempie, przyjmując różnorakie odgałęzienia. Tak ojciec Kentenich przemierza Niemcy i kraje niemieckojęzyczne. W 1919 przekształca Sodalicję Mariańską w Związek Apostolski. W 1920 r. zakłada Ligę Apostolską. W 1926 – Instytut Sióstr Maryi, gałąź która wkrótce zakwitnie setkami powołań.
Okres jego ogromnej aktywności trwa aż do dojścia nazistów do władzy. O. Kentenich mnoży sesje, rekolekcje, maryjne kursy pedagogiczne i duszpasterskie. Zbiegają się do niego kapłani i świeccy zaangażowani w życie Kościoła. W samym tylko 1932 r. prowadził rekolekcje dla 2,5 tysiąca kapłanów. Przy takiej rozpiętości działania piętno szensztackiego ducha odciska się do głębi na całym kraju. Obserwując niepokojący rozwój nazizmu o. Kentenich stara się o duchowe uodpornienie niemieckich katolików wobec ideologii nazistowskiej. Bardzo szybko znajduje się więc na hitlerowskiej czarnej liście wrogów przeznaczonych do wytępienia. Po dojściu do władzy naziści mnożą rewizje w Schönstatt. Liczne osoby należące do Ruchu zostają uwięzione w Dachau, pierwszym obozie koncentracyjnym otwartym w 1933. Brak im jednak jeszcze śmiałości, by bezpośrednio zaatakować założyciela tego katolickiego ruchu już tak silnie zakorzenionego i ustrukturyzowanego w kraju.
PRZYMIERZE MIŁOŚCI Z MARYJĄ
Świadomy stawki, jaka wchodzi w grę oraz grożącego niebezpieczeństwa o. Kentenich cały swój wysiłek kieruje na pogłębienie wiary, formację doktrynalną. Umysł innowatorski wymyśla oręż do nowych walk i starć, ukazujących się na horyzoncie, oraz doświadczeń, jakich można oczekiwać. To w tym kontekście pojawia się blankiet z podpisem in blanco, jaki oddaje się Maryi, aby go zapełniła według własnej woli. A także związania się z Nią przymierzem miłości. Dusza oddaje się w ten sposób całkowicie Matce Pana, cokolwiek się stanie. Również inscriptio w nawiązaniu do obrazu używanego przez św. Augustyna inscriptio cordis in cor, wpisanie się serca w inne serce: mojego serca w Boskie Serce. Przez to daje się świadectwo poddania się bez żadnych zastrzeżeń świętej woli Boga, jakakolwiek byłyby natura doświadczenia, której zostanę poddany. Ojciec Kentenich da tego wkrótce wstrząsające świadectwo.
ZAKUTY W ŁAŃCUCHY, LECZ ZWYCIĘSKI
Drugi wstrząs dotyka Europy. Pewny siebie nazizm rzuca swe wojska dla zdobycia starego kontynentu. Niemcy zostają poddani stałemu szokowi ideologicznemu. Państwo policyjne tłumi bezlitośnie najmniejszą wolę oporu.
Przyszła więc tym razem bez zwłoki kolej także na o. Kentenicha. Gestapo zatrzymuje go 20 września 1941 r. i zamyka w Koblencji w celce pozbawionej światła i powietrza – w dawnym sejfie bankowym. Gestapo łamie w nim wolę i czyni z więźniów ludzkie strzępy. Przy końcu 4 dni daje się zwykle słyszeć szaleńcze jęki. O. Kentenich wytrzymuje cztery tygodnie, jedynie z braku powietrza ma krwotoki z nosa. Ale jego duch jest żwawy i ochoczy jak pierwszego dnia.
Członkowie Rodziny Szensztackiej podejmują nieustannie zabiegi dla uwolnienia swego założyciela. Mimo to 20 stycznia 1942 roku odmawia on jakiejkolwiek współpracy z nazistami w zamian za uwolnienie. Oddaje się całkowicie i wyłącznie woli Bożej jak chce tego blankiet z jego podpisem in blanco oraz inscriptio.
13 marca 1942 zostaje zamknięty w piekle Dachau. Tam otwiera się dla niego pośrodku nieopisanych cierpień jeden z najbardziej płodnych okresów jego życia. Pewnego wieczora dyktuje swemu współbratu z Rodziny Szensztackiej, w obrzydliwym baraku, w którym stłoczono uwięzionych kapłanów, traktaty o duchowości maryjnej i pisma duszpasterskie. To w Dachau założy także Szensztackie Dzieło Rodzin oraz Instytut Braci Maryi.
18 października 1944 tworzy tu Międzynarodowy Ruch Szensztacki, który rozszerza się na liczne kraje, pomimo wojny. Wszystko to oczywiście zagraża jego życiu. Prorok został zakuty w kajdany, lecz jako nieposkromiony, to on odnosi zwycięstwo.
MARYJA – “MATKA CHLEBA”
Daje w Dachau niezwykły przykład życia. Kiedy zniesiono zakaz otrzymywania paczek zaproponował więźniom wspólnotę stołu, aby również ci, którzy nic nie otrzymywali, mogli korzystać z dobrodziejstw ratujących ich od śmierci głodowej. To co sam otrzymywał rozdzielał natychmiast, a kiedy zwracano mu uwagę, by tego nie czynił, odpowiadał: Matka Boża zapewne pośle coś nowego…
I Ona go nie zawodziła. Pewnego dnia jeden ze współwięźniów postarał się dla niego o płaszcz. O. Józef przyjął dar z wdzięcznością stwierdzając: Dzisiaj rano powiedziałem Matce Bożej, że się ochłodziło i właściwie potrzebny byłby mi płaszcz.
Uważał się za własność Maryi i wszystkiego także od Niej oczekiwał. Matka Boża może jednak prowadzić jedynie tych, którzy całkowicie oddają Jej siebie. Do tego dążą do dziś – wzorem swego założyciela – członkowie Rodziny Szensztackiej.
6 kwietnia 1945 roku o. Kentenich zostaje uwolniony wraz z innymi kapłanami. Himmler, szef SS, usiłuje tak znaleźć dla siebie sprzymierzeńców pośród aliantów, negocjując za plecami Hitlera, który i tak w trzy tygodnie później popełni samobójstwo.
O MARYI NIGDY DOSYĆ!
Po swym powrocie do Schönstatt założyciel Dzieła oddaje się intensywnej pracy. Zakłada Instytut Księży Diecezjalnych, Instytut Pań Szensztackich poświęconych Bogu. Siostry Maryi istniejące od 1926 r. rozpraszają się do innych regionów rozszerzając Dzieło.
O. Kentenich rzuca hasło październikowych tygodni, w czasie których odtąd już co roku podejmuje się wielkie tematy dotyczące duchowości i apostolstwa w szensztackim duchu zawierzenia Maryi. On sam prowadzi sesje pedagogii maryjnej. A przede wszystkim odbywa liczne podróże do Ameryki Północnej i Południowej, aby zaszczepić tam Dzieło Szensztackie lub zwizytować istniejące od czasu wojny wspólnoty.
Uważnie wsłuchiwał się w “znaki czasu”. Widział z przerażającą jasnością działanie nieprzyjaciela Boga. Stwierdzał, iż w obecnym czasie “gorączkowo działa szatan”. Maryja, zgodnie z Bożym planem, ma go pogromić.
Po powrocie z zagranicy usilnie błagał duchowieństwo, aby wszędzie odbudowywało autentyczną pobożność maryjną. Ona miała być wzorem nowego człowieka i jego Wychowawczynią, znakiem światła, walki i zwycięstwa. Starał się przekazać o Niej jak najwięcej. Czynił wszystko, aby miłość do Maryi stała się najpewniejszą mocą wychowawczą i by ciągle budziła w sercach tęsknotę, wyrażającą się w słowach: “Chcę być podobny do Ciebie… chcę być z Tobą”. Maryja była i jest dla Rodziny Szensztackiej najwyższym ideałem chrześcijańskiego życia.
DROGA KRZYŻOWA
W Wielkim Tygodniu 1951 r. spada grom z jasnego nieba. Do Schönstatt został wysłany przez Święte Oficjum (obecnie: Kongregacja Nauki Wiary – przyp. tłum.) holenderski jezuita – o. Tromp. Miał zbadać “szczególne cechy” Schönstatt. Chodziło o oryginalne formy duchowości i ascezy jak i o nowe wyrazy czynnej duchowości wkraczającej w społeczeństwo Niemiec i nie tylko. Cios wywołała prorocka natura Ruchu Szensztackiego i jego założyciela.
Po interwencji o. Trompa zwolniono więc o. Kentenicha z przewodzenia Ruchowi i zesłano go do USA. Zesłanie to trwało 14 długich lat. Ojciec pełnił tam funkcję kapelana kolonii niemieckiej w Milwaukee nad jeziorem Michigan (Wisconsin). Jego kazania z Milwaukee opublikowane w 13 tomach stanowią niewyczerpaną kopalnię złota dla duszpasterzy.
“CIERPIMY DLA NIEJ, A ONA NAS PROWADZI”
13 września 1965 r. o. Kentenich został wezwany w sposób nieoczekiwany do Rzymu i przyjęty na prywatnej audiencji przez Pawła VI. W pełni przywrócono mu władzę nad Ruchem Szensztackim. Po 14 latach zesłania nic nie odwołał z jego duchowości. Ani ze sformułowania elementów wiary, ani z metod duszpasterskich. To z pewnością Sobór Watykański II umożliwił spojrzenie na nowatorski Ruch przez pryzmat zaktualizowanych prawd wiecznych.
O. Józef Kentenich ma jednak jeszcze przed sobą tylko 3 lata życia. Jak dotąd rozwija bez wytchnienia swą intensywną aktywność dla przygotowania Ruchu Szensztackiego na czasy, które nadchodzą. Oddał wszystkie swe siły do dyspozycji Maryi aż po kres swojej służby…
ŚWIĘTO BOLESNEJ KRÓLOWEJ – 1968
15 września 1968 roku odprawił Eucharystię w obecności ok. 500 Sióstr Maryi po raz pierwszy w nowym kościele Najświętszej Trójcy w maryjnym mieście Schönstatt. To tę świątynię obiecał Maryi w dowód wdzięczności, jeśli z Jej pomocą Ruch przetrwa prześladowania nazistowskie.
Oto modli się w zakrystii. Nagle słabnie i leżąc już na podłodze wydaje ostatnie tchnienie. Pochowano go w miejscu, w którym jego piękna dusza odeszła do Raju. Kościół przypominał w tym dniu słowa z Ewangelii, które stały się rzeczywistością w życiu o. Kentenicha: «Synu, oto Matka twoja».
Jego dzieło zaznało cudownego rozwoju, zasilając swą duchowością Odnowę Kościoła. Spoczywa na czterech kolumnach:
- 1) całkowite oddanie się Bogu;
- 2) żywa świadomość służenia Mu za narzędzie;
- 3) dążenie do świętości przez czynienie niezwykle dobrze zwykłych rzeczy w codziennym życiu;
- 4) uczynienie całego życia przymierzem miłości z Maryją.
Oto co odkryłem pewnego pięknego wiosennego dnia w Schönstatt w 1984 roku. Jak moja córka Genowefa tak i ja byłem olśniony duchowością szensztacką.
20 października 1984 ponownie udałem się do Schönstatt, stając się tam świadkiem niezwykłego znaku. Świętowano w tym dniu otwarcie Roku Założyciela Rodziny Szensztackiej z okazji zbliżającej się setnej rocznicy jego urodzin. Ceremonia otwarcia była przewidziana na 14.30. Było około 8 tys. osób w amfiteatrze specjalnie wybudowanym na tę okazję. Na scenie sto dziewcząt w długich greckich sukniach przedstawiających tęczę przygotowywało się do odegrania scenki i zaśpiewania o przymierzu pomiędzy Bogiem a ludźmi, od Abrahama do Chrystusa. Refren brzmiał: “Moją tęczę kładę na obłoki” (Rdz 9,13). Zgromadzeni mieli te słowa powtarzać, bo u podstaw duchowości szensztackiej jest przymierze!
O 14.30 biskup Essen – Hengsbach reprezentujący Konferencję Episkopatu niemieckiego miał uroczyście dokonać otwarcia Roku. Przez 2-3 minuty padał deszcz, potem chmury się rozwiały i dokładnie w godzinie planowanego rozpoczęcia o 14.30 wspaniała tęcza ukazała się ponad kościołem Trójcy Świętej, otaczając trzy wieże. Ujrzeliśmy kościół uwieńczony tęczą naprzeciw amfiteatru. Trwało to jakieś 10 minut. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci tym znakiem ukazującym z mocą przychylność Boga wobec Dzieła Szensztackiego i jego założyciela. Czyż on sam nie przewidział już w 1929 roku, że “w cieniu tego sanktuarium zadecyduje się na następne stulecia los Kościoła niemieckiego”?
O. Kentenich umarł w opinii świętości. Od 10 lutego 1975 r. trwa jego proces kanonizacyjny.
René Lejeune
Stella Maris czerwiec 1997, str. 1-4. Przekład z fr.: Ewa Bromboszcz za zgodą du Parvis. Oryginalne wydanie (francuskie lub niemieckie) tego szwajcarskiego pisma religijnego można nabyć w prenumeracie, pisząc na adres w Szwajcarii: ED. DU PARVIS 1648 HAUTEVILLE.
Modlitwa o kanonizację ojca Józefa Kentenicha
Przedwieczny, Trójjedyny Boże! Z miłości ku Tobie i Twemu świętemu Kościołowi, Założyciel Ruchu Szensztackiego starał się nieustannie wypełniać Twoją wolę i zyskiwać ludzi dla Ciebie. Spraw, aby za pośrednictwem Maryi, Trzykroć Przedziwnej Matki i Zwycięskiej Królowej z Schönstatt, otrzymał to, o co Cię dziś dla mnie prosi, i niech dozna rychłej chwały wyniesienia na ołtarze, aby tym skuteczniej mógł działać na rzecz Twego Królestwa na ziemi. Amen.
Słowa o. Kentenicha z 1966 roku:
«Każda rodzina ma być żywym sanktuarium, którego zewnętrznym znakiem jest godne miejsce w domu poświęcone Matce Bożej. Z tego miejsca działa Ona jako Wychowawczyni i Pośredniczka łask. Matka Boża troszczy się, aby atmosfera religijna napełniała cały dom, umacniała więź między ojcem i matką, przenikała do serc ich dzieci i wnuków.»
Jak urządzić domowe sanktuarium?
Na godnym miejscu zawieszamy krzyż i obraz Matki Bożej; podkreślamy szczególny charakter tego miejsca umieszczając tu także świece i przyozdabiając je kwiatami.
Prosimy Matkę Bożą, aby zamieszkała w naszym sanktuarium domowym, tak jak w słynącym łaskami sanktuarium w Schönstatt. Z Trzykroć Przedziwną Matką i Zwycięską Królową zawieramy przymierze miłości dokonując aktu poświęcenia swej rodziny (zob. str. 1). Każdego dnia odnawiamy przymierze miłości w domowym sanktuarium. Powierzamy wszystkie troski, codzienne ofiary, nasze rodziny i nas samych Matce i Wychowawczyni, prosząc Ją o błogosławieństwo.
Adres w Polsce: Szensztacki Instytut Sióstr Maryi ul. B. Czecha 9/11. Świder k/ Warszawy, 05-402 Otwock. Instytut ma także oddziały w Opolu, Koszalinie, Bydgoszczy i Poznaniu.
Zob. też: Ruch Szensztacki
Międzynarodowa strona w internecie: http://www.schoenstatt.org/